Kuroń wyznacza działaczy do rozmów z komunistami
Nastroje przedokrągłostołowe wśród opozycji znakomicie oddaje notka na blogu Bogumily Tyszkiewicz i Józefa Dajczgewanda, której można przeczytać, że “W środowisku opozycyjnym stwierdza się, iż uczestnictwo w dyskusji przy „okrągłym stole” będzie nobilitowało, bowiem oznacza formalne uznanie przez władzę społecznej reprezentatywności osób zaproszonych. Co więcej, w przekonaniu większości osób z opozycji uczestnictwo w rozmowach otwiera szerokie możliwości kariery politycznej. Przed ludźmi mającymi szanse na takie uczestnictwo staje alternatywa: albo ukorzyć się przed środowiskiem postkorowskim i złożyć niejako deklarację lojalności, albo zachować samodzielność. J. KUROŃ w prowadzonych licznych rozmowach stara się wytwarzać wrażenie, że może on, co najmniej odsunąć każdego niewygodnego działacza opozycyjnego. (1)
Nazwiska członków niekonstruktywnej opozycji oraz osób, które nie powinny być w nowej Solidarności, zostały starannie z SB uzgodnione przez Jacka Kuronia. (1) Przy tym dla Kuronia — pisze Wiesława Kwiatkowska w referacie na obchody 25 rocznicy pierwszej Solidarności Opozycja konstruktywna a niekonstruktywna — "’polityka nie ma być moralna, polityka ma być skuteczna’. Efektem stało się łamanie demokracji związkowej, odsuwanie osób myślących inaczej, potajemne rozmowy z komunistami." (2)
100.000 czynnych agentów służb Kiszczaka
Działo się to wszystko m.in. za poparciem i zgodą komunistów z Kremla, którym przecież Michnik kilka razy składał przyjacielskie wizyty. Między innymi wskutek działalności Michnika, nigdy w Polsce nie nastąpiła dekomunizacja, czy deubekizacja, ani nie było jakiegokolwiek rozliczenia z komunistycznymi zbrodniarzami — do ostatniej chwili przed Okrągłym Stołem mordującymi księży i patriotycznie nastawionych Polaków. Warto tu przypomnieć, że werbunek agentów przez SB bardzo nasilił się w latach osiemdziesiątych, tak że tuż przed obradami przy Okrągłym Stole — Kiszczak posiadał około 100.000 czynnych agentów SB w społeczeństwie. Ponadto, jeszcze w czasach rządu Tadeusza Mazowieckiego w gmachu przy ul. Oczki (siedziba kontrwywiadu wojskowego) rezydował przedstawiciel sowieckiego wywiadu wojskowego GRU ze swoim biurem.
Powyższe akapity są zamieszczone także w mojej poprzedniej notce o propagandowej fasadowości rozmów Okrągłego Stołu kierowanych i nadzorowanych przez głównego policmajstra i SB-eka Czesława Kiszczaka, który w tym okresie miał już około 100.000 czynnych agentów wszelkiego rodzaju służb bezpieczeństwa. (3)
* * * * * * * *
Okruchy Okrągłego Stołu (4)
Prof. Mirosław Piotrowski
Sygnał nadesłany z Moskwy do przywódców krajów bloku sowieckiego o konieczności kontrolowanego odwrotu zdopingował do aktywności także komunistów polskich. Wypracowany w centrali KGB plan "działań aktywnych" przewidywał pozostawienie szczegółowej formy jego realizacji inwencji reżimów lokalnych. Na terenie Polski głównym autorem koncepcji realizacji tego planu stał się szef MSW generał Czesław Kiszczak.
Przed dwudziestu laty, 6 lutego 1989 r., rozpoczęły się przy Okrągłym Stole oficjalne rozmowy komunistów z wyselekcjonowanymi przedstawicielami opozycji. Strona rządowa przygotowywała się do tego manewru od trzech lat, a zatem nie był to moment przełomowy, jak próbuje się przedstawiać to wydarzenie. Kluczem do sukcesu miało być umiejętne zdetonowanie sprzeciwu partyjnego betonu oraz pieczołowity dobór usadzonych w Pałacu Namiestnikowskim i Magdalence opozycjonistów.
W obliczu politycznej i gospodarczej katastrofy 1986 roku gen. Kiszczak zamknął w willi wywiadu MSW w Magdalence gen. Władysława Pożogę - szefa Służby Wywiadu i Kontrwywiadu MSW, Stanisława Cioska - członka Biura Politycznego KC PZPR, oraz Jerzego Urbana - głównego propagandystę rządu, zlecając im opracowanie rzetelnego raportu o sytuacji w kraju i sposobach wyjścia z kryzysu. Miało to swoje przełożenie na proces legislacyjny oraz pragmatykę konkretnych działań w latach poprzedzających planowany układ z opozycją.
Uwłaszczenie partyjnej nomenklatury
W okresie 1987-1989 na podstawie nowo wydanych rozporządzeń i ustaw następowało asekuracyjne przenikanie partyjnej kadry kierowniczej do spółek z kapitałem zagranicznym. Były to pierwsze symptomy uwłaszczania się nomenklatury. Dalsze ustawy o działalności gospodarczej i komercjalizacji przedsiębiorstw, umożliwiające firmom pozyskiwanie koncesji w sektorze bezpieczeństwa, czyli handlu bronią, jak również legalizacja swobodnego obrotu dewizami stały się niezwykle atrakcyjne dla oficerów służb cywilnych i wojskowych PRL. Realizację powyższych przedsięwzięć zamknięto jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem obrad Okrągłego Stołu.
Mityczny Okrągły Stół
Założony cel miał zostać osiągnięty poprzez odpowiednie wyselekcjonowanie partnerów spośród ludzi opozycji, dających gwarancję trwałości i atrakcyjności zawieranego porozumienia. Podczas obrad przy mitycznym Okrągłym Stole, wykonanym na tę okazję w fabryce mebli w Henrykowie, a także przy różnej proweniencji "podstolikach", zasiadało 452 uczestników. Do willi MSW w Magdalence, która zasłużyła sobie na miano "najciężej pracującej kobiety przy Okrągłym Stole", zaproszono tylko 42 osoby. Na czele strony opozycyjno-solidarnościowej stanął niekwestionowany wówczas przywódca Lech Wałęsa. Stronę rządową reprezentował nie - co wydawało się logiczne - I sekretarz KC PZPR i premier gen. Wojciech Jaruzelski, lecz wieloletni zwierzchnik służb specjalnych, wówczas szef MSW gen. Czesław Kiszczak. Nie był to przypadek, lecz głęboko przemyślana koncepcja, istota powodzenia całej operacji. W obliczu groźnej transformacji ustrojowej warunek sine qua non stanowiło trwałe zabezpieczanie zawieranego porozumienia, wynikającego z klasycznej zasady pacta sunt servanda. W dotychczasowej literaturze przedmiotu oraz w komentarzach dominuje opis uzgodnionych zmian ustrojowych, powołanie dwuizbowego parlamentu, wskrzeszenie urzędu prezydenta Polski, zatwierdzenie procentowych parytetów wyborczych itp. Oficjalnie upieczony okrągłostołowy placek okazał się zakalcem, którego niewidzialne wówczas okruchy sparaliżowały normalny rozwój państwa.
Policmajster Kiszczak dezygnuje Mazowieckiego na premiera
Nie podjęto wówczas tematu dekomunizacji i lustracji. Odkreślono je grubą kreską, co stanowiło główny element opracowanego przez gen. Kiszczaka samoubezpieczającego się mechanizmu. Była i jest to do dziś bomba z opóźnionym zapłonem, tykająca nie tylko pod pojedyńczymi osobami, ale i całymi środowiskami. Wyczerpującą wiedzę o niej posiadały resorty kierowane przez głównego konstruktora "historycznego porozumienia", który do dziś pozostaje osobą niezwykle wpływową i nietykalną. Poprzez właściwą selekcję adwersarzy Okrągłego Stołu i magdalenkowych biesiadników, których wielu przez lata tajnie współpracowało z bezpieką, zdecydowano o wyborze gen. Jaruzelskiego na prezydenta Polski, a gen. Kiszczak objął tekę wicepremiera i pozostał starym-nowym szefem MSW. On też miał wskazać spośród kilku kandydatów na prezesa Rady Ministrów, byłego aktywistę PAX Tadeusza Mazowieckiego. Kiszczak dawał czytelny znak powodzenia realizacji wcześniejszych założeń i zasady, w myśl której wiele musiało się zmienić, aby wszystko zostało po staremu.
W niektórych bratnich krajach socjalistycznych wzdragano się przed przyjęciem dyrektyw moskiewskiej centrali, celowo powodując opóźnienia, a także wykazując nieudolność. W konsekwencji przywódca NRD Erich Honecker, "zaskoczony wiosną ludów 1989", unikając sądowych konsekwencji, uciekł do Chile, a komunistycznego "wodza narodu rumuńskiego" Nicolae Ceausescu, pochwyconego w grudniu 1989 r. wraz z żoną, bez zbędnych formalności po prostu zastrzelono. Wstrząsy te okazały się oczyszczające, miały wpływ na determinację w rozliczaniu ludzi reżimu komunistycznego, także w sąsiednich krajach.
Przemiany kontrolowane przez komunistyczny układ
W Polsce Okrągły Stół konserwował układ, według którego winien był system, a nie konkretni ludzie, i tak miało pozostać. Nie poruszano tematu zbrodni komunistycznego reżimu. Kontrolowanym przemianom towarzyszyło mieszane poczucie wyzwalania się z totalitarnego zniewolenia, bez możliwości realnego decydowania o losach państwa. Przywileje władzy objęły wąską grupę przywódców "konstruktywnej opozycji" namaszczonych przez gen. Kiszczaka do odegrania "historycznej roli". W konsekwencji wielu obywateli, mimo zmiany nazwy, nie uważało swojego państwa za III Rzeczpospolitą, lecz za PRL-bis lub Rzeczpospolitą drugą i pół. Obsypani stanowiskami opozycjoniści starali się zepchnąć sporą część Narodu w niszę, szufladkując ich jako maruderów i frustratów.
Milczeniem próbowano zatuszować jedną z najistotniejszych kwestii, celowo pomijaną przy Okrągłym Stole, tj. rolę służb specjalnych oraz ich agentury. Wszyscy uczestnicy Okrągłego Stołu doskonale wiedzieli, że był to problem najważniejszy, choć oficjalnie deprecjonowany. Jego znaczenia dowodziło sukcesywnie celowe bądź przypadkowe ujawnianie informacji o poszczególnych opozycjonistach oraz ludziach związanych z byłym systemem. Już w pierwszych powszechnych wyborach prezydenckich Lech Wałęsa zderzył się z zamkniętą czarną teczką Stanisława Tymińskiego, a w czerwcu 1992 r. ujawnienie listy konfidentów w Sejmie przez szefa MSW Antoniego Macierewicza skutkowało obaleniem całego rządu Jana Olszewskiego. "Strzelanie Pawlakiem" okazało się krótkoterminowym zabiegiem taktycznym.
Premierzy i prezydenci w roli agentów służb specjalnych
Z agenturalnego uwikłania tłumaczyć się musiał nie tylko Lech Wałęsa, odnotowany w aktach SB jako TW "Bolek", ale także jego następca Aleksander Kwaśniewski, o którym prasa donosiła, że miał pseudonimy "Kat" i "Alek" oraz inni kandydaci pretendujący do najwyższego stanowiska w państwie, jak np. Andrzej Olechowski (ps. "Must"). Agenturalny podtekst wysadził w powietrze rząd Józefa Oleksego (ps. "Olin"), a o solidarnościowym premierze Jerzym Buzku prasa pisała, że miał pseudonim "Docent", podając stosowne odniesienia do akt. Jego następca, premier Leszek Miller, zmuszony był wyjaśniać, że nie jest "Minimem". Notabene do obalenia jego rządu przyczyniła się afera Rywina, który został odnotowany w dokumentach SB jako TW "Eden".
Agent SB w Państwowej Komisji Wyborczej RP
Zaufanie do uczciwego podliczania głosów wyborców podważyć mogła informacja, że kierujący Państwową Komisją Wyborczą (PKW) Ferdynand Rymarz związał się ze służbami specjalnymi pod pseudonimem "Czarny" i "Fred". Co kilka miesięcy wydobywano na światło dzienne agenturalną przeszłość posłów na Sejm RP, senatorów i posłów do Parlamentu Europejskiego. Dotyczyło to przedstawicieli wszystkich opcji politycznych. Niektórzy próbowali podważać zawartość dokumentów specsłużb, przerzucając problem na sądową wokandę. Klasycznym przykładem okazał się przypadek minister finansów Zyty Gilowskiej, odnotowanej w dokumentach operacyjnych SB jako TW "Beata", którą co prawda sąd oficjalnie oczyścił, ale w odczuciu wielu, w uzasadnieniu praktycznie dowiódł prawdziwości zarzutów. Jeden z tygodników, zamieszczając rysunek ostatniej sprawy, opatrzył go komentarzem: "Sąd stwierdził, że jesteś niewinna - Beato". Kazus ten nie zniechęcił innych "pomówionych", zwłaszcza gdy okazało się, że dotyka on wiele środowisk cieszących się wysokim wskaźnikiem publicznego zaufania. Po śmierci Papieża Jana Pawła II ówczesny prezes IPN prof. Leon Kieres celowo poruszył lawinę lustracyjną w Kościele katolickim.
Agentura w prasie i na uczelniach
Upublicznienie zapisów ewidencyjnych i akt operacyjnych naukowców spowodowało niemały ferment na uniwersytetach w całej Polsce, odnosząc różnorodne skutki - od wycofywania zaproszeń na sympozja i konferencje, do zerwania angażu w macierzystej jednostce naukowej. Systematycznie w prasie ukazywały się informacje o współpracy z SB uczonych z KUL, na Uniwersytecie Jagiellońskim ujawniono ok. 140 TW, na Uniwersytecie Warszawskim - m.in. prof. Andrzeja Garlickiego, a na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu - światowej sławy astronoma prof. Aleksandra Wolszczana (ps. "Lange"). Sterujący mediami, ich właściciele i redaktorzy, również zostali włączeni w wir lustracyjnej zawieruchy. Stopniowo opinia publiczna dowiadywała się, że znany dziennikarz "Gazety Wyborczej" Lesław Maleszka to były agent o pseudonimie "Ketman", że właściciela Telewizji Polsat Zygmunta Solorza-Żaka zarejestrowano pod pseudonimem "Zeg" i "Zegarek", a sekretarz programowy TVN Milan Subotić miał się okazać agentem wywiadu wojskowego. W jednym z telewizyjnych programów dowodzono, że dziennikarz "Polityki" Daniel Passent to były TW "Daniel" i "John", a Krzysztof Teodor Toeplitz to TW "Senator". Z tygodnika "Wprost" musiał odejść redaktor Jerzy Marek Nowakowski (ps. "Falkowski") po nagłośnieniu jego pseudonimu jako współpracownika wywiadu wojskowego.
Opublikowanie pierwszej części aneksu do raportu komisji ds. WSI ujawniło stopień przenikania wojskowych służb specjalnych w sferę gospodarczą i medialną oraz spowodowało lawinę sądowych pozwów. Poważne perturbacje związane z możliwością publikacji drugiej części dokumentu wywołują polityczne wstrząsy, wciągając w wir lustracyjny osoby piastujące najwyższe urzędy w państwie, jak marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego.
Antydekomunizacyjny i antylustracyjny kordon sanitarny
Tylko pozornie opisywane przypadki mają luźny związek z rozmowami Okrągłego Stołu. Większość uczestników tych obrad, wyczuwając jednak wagę zagadnienia, natychmiast utworzyła antydekomunizacyjny i antylustracyjny kordon. W opinii przedstawicieli środowisk będących beneficjentami okrągłostołowego układu ujawniane fakty, a przede wszystkim dokumenty, jawić się miały jako mało znaczące świstki, pozbawione rangi historycznego źródła, niewiarygodne zapiski naiwnych funkcjonariuszy UB, SB oraz wywiadu i kontrwywiadu wojskowego.
Absolutnie nie dopuszczano tezy o świadomie założonej przez gen. Kiszczaka niewidzialnej, okrągłostołowej pułapce, konserwującej ówczesne porozumienia. Dla wielu lepiej było i jest nie dostrzegać spadających z okrągłego mebla okruchów mogących całkowicie zasypać podane przed dwudziestu laty na tacy lukrowane ciastko.
______________
(1) Zob.: http://terra.blox.pl/html/1310721,262146,169.html?8
(2) Zob.: http://www.obywatel.org.pl/solidarnosc/referat_kwiatkowska.pdf
(3) „Kłamstwo założycielskie III RP”, http://salski.salon24.pl/384782.html
(4) Jest to artykuł zamieszczony w Naszym Dzienniku, 6 lutego 2009, Okruchy Okrągłego Stołu (śródtytuły moje - serendipity), Nr 31, http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=my&dat=20090206&id=my11.txt
Lubi dużo czytać i wyrobić sobie własną opinię. Choć czasem, bez problemu, zgadza sie z opinią innych osób.
************************
Bardzo proszę, uwierzcie mi, że Polska może być nasza, że może być dla nas, że może być dla naszych dzieci. Bardzo proszę, uwierzcie mi, że możemy skończyć z tym łajdactwem, że możemy skończyć z tymi kłamstwami. W prawdziwie wolnej Polsce to łajdak powinien czuć strach, a zwyczajny, przyzwoity człowiek powinien mieć możliwość, żeby wychowywać dziecko i żeby mu bez trudu tłumaczyć, co to jest dobro, co to jest zło. Bardzo proszę, uwierzcie mi, że razem możemy tego dokonać.
— Jacek Sobala
************************
Dla socjalisty zabicie człowieka nie pasującego do Idei Człowieka jest nie tylko obowiązkiem, ale również aktem najwyższego humanizmu
— H. Kiereś, Trzy socjalizmy, Lublin 2002,
************************
Bronię mózgu. Tego z odmętów kosmogonii i tego mniejszego, mojego własnego. Marksiści chcą wyciąć mózg z człowieka i włożyć go do słoja z ideową formaliną ich wyłącznej produkcji.
-- Leopold Tyrmand, Dziennik, 1954
*************
Donos to ekstrakt komunizmu, a tajny współpracownik jest istotą totalitaryzmu.
-- Aleksander Wat
*************
Ekstraktem komunizmu i jego naturą, tak samo jak naturą każdego komunisty są: mord, rabunek, okrucieństwo oraz donos.
--bloger
*************
Dla nas, partyjniaków Związek Radziecki jest naszą ojczyzną, a granic naszych nie jestem w stanie określić, dziś są za Berlinem, a jutro na Gibraltarze.
-- Mieczysław Moczar, absolwent kursu NKWD, bolszewicki morderca oraz bandyta, przywódca komunistycznej bandy rabunkowej. Bandyta ten, jako szef UB w Łodzi ze szczególnym okrucieństwem osobiście torturował żołnierzy polskiego podziemia antykomunistycznego.
*************
My sowieckimi kolbami nauczymy ludzi w tym kraju myśleć racjonalnie bez alienacji.
-- Tadeusz Kroński, przyjaciel Miłosza
*************
Trzeba zabić polską dumę, rozstrzelać patriotyzm.
-- Anatol Fejgin
*************
Jak trzeba było wieszać ludzi, strzelać do nich i topić ich w ustępach, to nikogo nie było. A teraz moich zasług nikt nie bierze pod uwagę. [w 1952 r.]
-- Jan Szostak, bandyta, współpracownik NKWD, szef UB w Augustowie, kat wielu polskich patriotów.
*************
Zaproszenie do Belwederu, nagrody, rozmowa z Bierutem. (...) Ekipa agentów potrzebowała na gwałt inteligencji, elity, czegoś co było w tej sferze odpowiednikiem obecnej nomenklatury. Co oferowała ta władza? Boską rangę, role demiurga. (...) Więc uczuli nagle, jak ster historii jest także w ich rękach, i że opłaca się nawet w jakimś sensie okłamywać ten zbełkotany naród, na który patrzyli z pogardą, na tę masę.
-- Zbigniew Herbert
*************
Próbowano ze mnie uczynić janczara komunizmu i jako 15-latek byłem takim janczarem. (...) Kiedy aparat władzy poddaje psychologicznym torturom dziecko, następuje szok. Tak też było ze mną. Pojąłem, że mam do czynienia z wrogiem, przed którym muszę uciekać, kryć się, bronić.
-- Henryk Grynberg
*************
Violence is not necessary to destroy a civilization. Each civilization dies from indifference to the unique values which created it.
Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły.
-- Nicolas Gomez Davila
*************
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka