sambor.wielebor sambor.wielebor
753
BLOG

MUNDIAL A SPRAWA POLSKA (epilog cz. 1 z „wróblami” Nawałki w tle)

sambor.wielebor sambor.wielebor Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 9
Napisałem cz. 1 tuż przed pierwszym meczem biało-czerwonych.  Starałem się pobieżnie i z przymrużeniem oka wykazać, że hejt i dezinformacja to narzędzia obosieczne, że np. wieszanie we Francji psów na  Grzegorzu Krychowiaku nie pomoże PSG  podbić LM (dziś dodam, że ta sztuka PSG nigdy się nie uda... przy okazji - wiem także dlaczego). Zresztą odkrycie „prawdy”, że popularny Krycha nie potrafi grać w piłkę to podwójny strzał w stopę, bo przecież świadczy także o tym, że włodarze Parku Książąt są frajerami lub idiotami, wykładając całkiem sporą sumkę za tak „marnego” kopacza. Inna sprawa, że Krycha to może po prostu nie tyle piłkarz, ile czarodziej, który nagle zmienił się z lidera czołowej europejskiej drużyny w gracza klasy podwórkowej.
Dla Łukasza Fabiańskiego nie ma z kolei miejsca w żadnym czołowym angielskim klubie, ot np. takim jak Liverpool, gdyż zatrudniają one lepszych bramkarzy, ot takich jak Marius Karius. Tia… :) Trzeci przykład dotyczył Lewego i różnił się tym, że tu sprawa „karmy”  pozostała otwarta. Nie wiedziałem, czy ten cały niemiecki blitzkrieg skierowany przeciwko niemu będzie skuteczny, ale także w jaki sposób jego ostrze zwróci się przeciwko „agresorom”. Liczyłem, że jeśli Robert wyszedł z tej nagonki bez szwanku i zachował siły na MŚ, to na przykład dojdzie na którymś etapie turnieju do pojedynku pomiędzy Polską a Niemcami i wtedy pokaże na co go naprawdę stać.

No i karma wróciła (aczkolwiek to ona decyduje w jaki sposób wraca). Niemcy stali się największą sensacją tych mistrzostw... i znowu - nie dlatego, że to Lewandowski jest problemem ich oczka w głowie – Bayernu. Przecież Lewy zakończył sezon zdobywając po raz kolejny armatkę, natomiast nasi kochani sąsiedzi zupełnie nie chcieli zauważyć na przykład, że ich cudowne dziecko, złoty chłopiec, rasowy niebieskooki blondyn Thomas Muller, a jednocześnie także napastnik tej drużyny oraz - niebagatelne! - reprezentacji, już drugi sezon dzielnie walczył o strzelenie choćby jednego gola. Podobnie rzecz się ma z innymi niemieckimi geniuszami piłkarskimi... ot Mats Hummels, który ma jakiś wyraźny problem związany z osobą Roberta Lewandowskiego, natomiast zupełnie nie dostrzega, że  nie ma takiego meczu, w którym nie popełniłby jakiegoś spektakularnego i głupiego błędu. No ale jak chłopak skupia się podczas treningów na sznurówkach Lewego, a nie na swojej grze, to cóż…
Czy hejterów tego typu historie mogą czegokolwiek nauczyć? A czy jak zabijesz komara na czole to następny nie usiądzie ci na dupie? Orły Nawałki nie spełniły oczekiwań, ani tym bardziej marzeń kibiców (niejeden geniusz odkrył nawet, że tak naprawdę to wróble) i  przyziemniły na Okęciu, a że natura nie znosi próżni, momentalnie ich miejsce w przestworzach zajęły jakieś Sępy Sorosa czy inne Glapy… i zaczęły wypatrywać „padliny” w postaci rozgoryczonych kibiców, licząc na wspaniałą ucztę w krainie obfitości. Ot! prawa natury, zwyczajne rzeczy.

Moi Drodzy Rodacy, którzy liczyliście, że jakiś sukces polskiej reprezentacji na tych MŚ, oprócz osobistej satysfakcji przyniesie także prestiż, wzrost szacunku wobec Polski i Was... oraz, że przy okazji np. hejterscy padlinożercy zdechną z głodu – zapomnijcie! Weźcie głęboki oddech i pomyślcie. Nawet gdyby nasi piłkarze zdobyli Puchar Świata, antypolski hejt nie zniknie. Nawet gdy powstanie najlepszy, z pierwszego tłoczenia jakiś cudowny środek na robale, to nie wybije on wszystkich kleszczy, much i innego badziewia... poza tym zaburzyłoby to równowagę biologiczną – rozleniwilibyśmy się, rozmemłali i zaniknęli jako nacja. Wszelkie pasożyty itp. oraz padlinożercy są w naturze niezbędni. Eliminują jedynie chore sztuki i uprzątają truchło. Uruchomcie wyobraźnię! Gdyby nawet Polacy wznieśli ten złoty puchar czy inną kryształową popielniczkę albo diamentową spluwaczkę, okazałoby się zaraz, że:
a) trafiło się ślepej kurze ziarno, bo poziom tych mistrzostw był mierny;
b) wygrywali jedynie fuksem;
c) mieli niespotykane szczęście w mundialowej drabince;
d) a w ogóle piłka kopana to igrzyska dla tępaków i kogo normalnego to interesuje;
e) no i… oczywiście… i tak… rządzi w Polsce… kto? (nie będę podpowiadał, ale polscy piłkarze to i tak pewnie tylko Kaczki Nawałki)
Czyżby nie tak to wyglądało? :)

Polacy jednak przegrali, czym wywołali całą powódź hejtu, a powódź jak się uleje to i usiece... wszystko co się nawinie po drodze. Zobaczcie jak nieracjonalna, nielogiczna, prymitywna i wręcz głupia jest ta kolejna kulminacyjna fala. Przykłady: „Dla polskich zawodników liczy się tylko kasa”… tak - Ronaldo, Messi i cała reszta, grają za darmo. „Grzeją ławki w Europie”… oczywiście, tak jak np. Glik, Lewandowski, Piszczek, czy Bereszyński. „Polacy grają w słabych klubach”.. faktycznie - Bayern, Borussia czy Monaco – kto o nich słyszał. No i chyba gwóźdź programu – „Polacy zamiast trenować, występowali w reklamach”... Oczywiście! Jest to absolutnie polski patent oraz wreszcie niezbity i niepodważalny dowód polaczkowatości Polaków. Absolutely right! Żaden ceniący się klasowy kopacz szmacianki, reprezentujący wyższe cywilizacyjnie nacje, nie zajmuje się takimi pierdołami.
Nie mogę tylko w takim razie zrozumieć, co robi Ronaldo w majciochach na bilbordach w centrum Madrytu (niezależnie od tego w jakich piłkarskich igrzyskach bierze równolegle udział). Słyszałem, że Cristiano serce ma dobre, ale nie znalazłem na żadnym onecie informacji, że opuściła go żona i zostawiła w ostatnich gaciach. Czyżby jego twarz wykorzystywały bezprawnie tak znane marki jak Nike, KFC, czy Armani? Co robi na ekranie telewizora jakiś podobniak Ronaldo pieszczący swoje włoski szamponem Clear? Jeśli jednak nie są to działania bezprawne, to wygląda na to, że CR7 jest wręcz gwiazdą reklamy i nie mam pojęcia, jak znajduje czas na trening. Tym bardziej, że jest ponoć człowiekiem bardzo rodzinnym, bierze udział w szeroko zakrojonych akcjach charytatywnych, zachowuje niski poziom tkanki tłuszczowej, a na dokładkę ścigają go sądy i tłumy fanów.
Messi z kolei ponoć goli się tylko maszynką Gillette i pije jedynie Pepsi (schłodzoną w lodówce Beko), siedząc za kółkiem najnowszego dziecka Tata Motors, może jeszcze zawiązując jednocześnie sznurówki najnowszych Adidasów... bardziej pieczołowicie niż Robert Lewandowski.

Czy taki gówniany hejt może komukolwiek normalnemu zrobić jakąkolwiek krzywdę, albo  choć zepsuć humor przed poranną kawą marki… dobra, mniejsza o to jakiej? Przez jakość pewnie nie, ale już przez ilość… hm. Kundel będzie ujadał na każdego rasowego Ogara nawet za darmo, li tylko i wyłącznie z nienawiści czystej jak górskie źródło wobec całego świata, że go takim stworzył; ale antypolskiego hejtu jest tyle, że wygląda tak, jakby brały w tym udział niezliczone rzesze… dodatkowo podzielone na dywizje zwykłej dezinformacji, hejtu miękkiego (przymilnego prawie) oraz twardego jak… „I wrócili do Polski szmaciarze, ale głupie Polaczki skandowali: Dziękujemy! Co za durny naród!” - takie słowa i ocena całego Narodu tylko z tego wzięta, iż grupa kibiców ośmieliła się mieć swoje zdanie i chce być z reprezentacją na dobre i na złe (nie wiem przy okazji, czy to nie ociera się o jakąś mowę nienawiści czy inny szowinizm – co Wy na to?)
No cóż, jeszcze raz zacytuję noblistę: „Świnia, gdyby rozumowała o orle, dajmy na to, rozumowałaby podobnie.”

Drodzy Rodacy, żyjemy nad Oceanem Sarmackim już tak długo, że nawet najstarsze wpisy najstarszych nienawistników, ani najstarsze kroniki tego nie pamiętają. To co - pożyjemy tu jeszcze trochę, czy damy się ogarnąć tej powodzi i potopimy lub spłyniemy w szeroki świat? :)
Niech ten beznadziejny hejt nas hartuje, a moc będzie z nami, tym bardziej że jest kosztowny, a prawda  darmowa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport