M.Mackowski M.Mackowski
1219
BLOG

Być jak A. Michnik.

M.Mackowski M.Mackowski Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 11


Adam Michnik określił warunki brzegowe klęski murowanego kandydata na zwycięzcę. Zrobił to w sposób właściwy dla Jerzego Urbana i stosowny  dla zapijaczonego towarzystwa. Miało to miejsce na kilka miesięcy przed wyborami prezydenckimi w roku 2015.

Od tamtego  czasu nie dawała mi spokoju wypowiedź Adama Michnika na temat szans wyborczych kandydata na prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Mój niepokój budził chamski poziom nieprawdopodobnych skojarzeń, które Adam Michnik, jeden z liderów KOR, uznał za trafne i wartościowe, żeby podzielić się nimi z całym światem. Ówczesne notowania szans wyborczych wskazywały bardzo wysoką przewagę B. Komorowskiego, kandydat PO, nad Andrzejem Dudą. A. Duda był kandydatem PiS. W programie telewizyjnym Tomasza Lisa Adam Michnik zapytany co musiałoby się stać, żeby B. Komorowski przegrał wybory,  odpowiedział, że musiałaby wystąpić  taka oto sytuacja;”  Pijany B. Komorowski kierując  samochodem przejeżdża na pasach zakonnicę w ciąży”. Ohyda tej wypowiedzi siedzi we mnie do dnia dzisiejszego.  Po czasie zastanawiałem się czym karmi się umysł A. Michnika kiedy podpowiada takie zdania.  Okrucieństwo zmieszane z kpiną.  O ile mogę zrozumieć, że Adam Michnik chciał w ten sposób wyrazić nieprawdopodobieństwo przegrania wyborów przez Bronisława Komorowskiego, i szukał bardzo mocnego porównania, to forma jaką wybrał mnie zaszokowała. Kiedy pytałem znajomych jak mogliby wyrazić swoje niedowierzanie w klęskę B. Komorowskiego usłyszałem, że byłoby to jak „ zatrzymanie obrotu ziemi, wygrana w totolotka 40 mln zł, czy też zwycięstwo nie trzystu ale stu Spartan. Wróćmy jednak do słów Adama Michnika. Perwersja, która każe zakonnicy w ciąży ( z kim?) specjalnie (?!) pchać się pod samochód pijanego ( czyżby nie popijał?) B. Komorowskiego. Pewną wskazówką, wyjaśnieniem co mogło być inspiracją dla Adama Michnika, co powoduje, że jego umysł w taki sposób pojmuje i projektuje świat, wydaje  mi się być zdanie wypowiedziane kiedyś przez encyklopedystę i oświeceniowego filozofa Denisa Diderota  (a nie Woltera, jak podał Robert Gwiazdowski, który mi  przypomniał te słowa), jednego z patronów duchowych  A. Michnika. Miał on powiedzieć, że  nie będzie na świecie dobrze „dopóki nie powiesi się ostatniego króla na kiszkach ostatniego króla”.  Zdumiewająco okrutne ale jakże do siebie podobne są obie przytoczone wypowiedzi.

W sieci znalazłem dwie wersje słów Denisa Diderota (1713 – 1784):

1.Ludzie dopiero wtedy będą wolni, kiedy udusi się ostatniego króla wnętrznościami ostatniego z księży.

2. Zbawienie nadejdzie w chwili, gdy ostatni z królów zostanie uduszony kiszkami wydartymi z brzucha ostatniego z klechów.

Denis  Diderot to francuski pisarz, krytyk literatury i sztuki, filozof  okresu Oświecenia. Najbardziej znanym dziełem Diderota jest Kubuś Fatalista i jego pan, a najbardziej znaną powieścią Zakonnica.   Już pobieżna lektura „Zakonnicy” pozwala stwierdzić zadziwiającą zbieżność insynuacji fabularnych Michnika i Diderota.  Skojarzenie jest w  pełni uzasadnione, zwłaszcza, że Adam Michnik nie krył swojej fascynacji dokonaniami francuskich rewolucjonistów.

Książka „Zakonnica” ma  formę pamiętnika zakonnicy zbiegłej z klasztoru. Maria Zuzanna Simonin zostaje zmuszona przez rodziców do złożenia ślubów zakonnych, gdyż jest nieślubnym dzieckiem, zaś jej rodzina pragnie wyposażyć jej dwie siostry. Początkowo protestuje przeciwko konieczności rozpoczęcia życia, do którego nie czuje się powołana, w końcu jednak ulega i wstępuje do klasztoru klarysek. Pierwsza przełożona, mistyczka de Moni, rozumie rozterki młodej kobiety i stara się ją wspierać, by odnalazła szczęście w życiu zakonnym. Jednak kolejna, matka Krystyna, zaczyna źle ją traktować, zwłaszcza po tym, gdy Zuzanna manifestuje przywiązanie do zmarłej opatki i odmawia poddawania się fizycznym umartwieniom. Przełożona nastawia całą wspólnotę zakonną przeciwko Zuzannie, która postanawia podjąć starania o zdjęcie ślubów zakonnych, jako złożonych nieszczerze. Z pomocą jedynej mniszki, która stoi po jej stronie, kontaktuje się listownie z adwokatem Manouri. Wyklęta przez inne zakonnice jako "odstępczyni" i poddana fizycznym i psychicznym szykanom, przegrywa sprawę o przywrócenie do stanu świeckiego. Po chorobie uzyskuje jedynie przeniesienie do innego klasztoru. W nowym miejscu staje się obiektem seksualnego pożądania przełożonej. Zuzanna odrzuca jej zaloty; w rozmowach ze spowiednikami stara się uzyskać rady w sprawie dalszego postępowania, nikt jednak nie potrafi jej pomóc. Ostatecznie dziewczyna decyduje się na ucieczkę po tym, gdy przełożona wpada w obłęd, a następnie umiera. W dorożce spotyka benedyktyna, który próbuje ją zgwałcić; wreszcie Zuzannie udaje się zdobyć pracę. Żyje jednak w ciągłym strachu przed zdemaskowaniem.  Przywołane streszczenie tekstu nie jest mojego autorstwa. Znalazłem je w sieci. Diderot nie występuje w utworze z teoretyczną krytyką zakonów; w zamyśle autora same przytaczane przykłady szykan wymierzanych Zuzannie mają wystarczyć, by ukazać całkowicie negatywne oblicze instytucji katolickich zakonów. Ukazane w utworze mniszki są złośliwe i sfrustrowane z powodu swojej sytuacji, egzaltowane, żyją w lesbijskich  związkach lub chorują psychicznie. Nawet przedstawiona jako szlachetna i szczerze powołana do życia monastycznego pani de Moni zostaje ukazana jako osoba niecałkowicie zdrowa psychicznie.  Pióro Diderota nie pozostawia wątpliwości, ktoś kto jest  mistyczką nie może być zdrowy psychicznie. Co innego faceci, którzy upijają się i chodzą do burdeli, jak pierwszy lepszy z brzegu J.Urban.

 Skojarzenia A. Michnika wszystkiego co złe w Polsce z kościołem katolickim znajduje swoje wyjaśnienie również w jego własnych deklaracjach, a nie tylko w lekturach francuskich autorów.  W roku 1988 napisał ;"Środowiskiem z którego pochodzę jest liberalną żydokomuną. Jest to komuna w sensie ścisłym, bo moi rodzice wywodzili się ze środowisk żydowskich i byli przed wojną komunistami. Być komunistą znaczyło wtedy coś więcej niż przynależność do partii, to oznaczało przynależność do pewnego języka, do pewnej kultury, fobii, namiętności".

Można też znaleźć pełen „namiętności „osąd A. Michnika, według którego Polacy są jak Kościół rzymsko-katolicki uczący zakłamania, obłudy, hipokryzji, konformizmu. 

W lutym 2016 roku (27.02) Adam Michnik napisał w GW „Oświecenie zrodziło potomstwo nieoczekiwane: jakobina zakochanego w gilotynie i konserwatywnego katolika pełnego uwielbienia dla katowskiego rzemiosła.(…)"Uschło drzewo despotyzmu" - ogłosiła światu Francja w 1789 r., po obaleniu Bastylii. Nastał czas - mówiła rewolucja francuska - rozumu i tolerancji, Wolności, Równości i Braterstwa. Tak brzmiał przekaz listu wystosowanego do świata przez buntowniczych dysydentów tamtej epoki; intelektualistów jak Voltaire czy Rousseau, a też ich uczniów instalujących wolność w świecie polityki: Robespierre'a, Saint-Justa, Babeufa. Zawsze miałem wielki sentyment dla tych ludzi, dla ich odwagi, nonkonformizmu, wyobraźni, wiary w zmianę świata na lepszy, bardziej ludzki. Nie chcieli żyć w świecie zdegenerowanego despotyzmu, feudalnych nierówności, powszechnego zakłamania”.

W tekście znajdziemy typowe dla A.M, intelektualne esy floresy, które można sprowadzić do metody pisania w której jest miejsce na zapalanie Bogu świecy, a diabłu ogarka.  Jeżeli już musi (A.M) się przyznać, bo przecież jest „racjonalnie uczciwy”, że rewolucja francuska zrodziła tyranię, której uosobieniem jest „jakobin zakochany w gilotynie”, to dla równowagi dołoży katolikom, którzy „są pełni uwielbieni dla katowskiego rzemiosła”. Przy takim sposobie myślenia nie powinno już nas dziwić, że tylko, a może aż, „zakonnica w ciąży” mogła zatrzymać marsz B. Komorowskiego - jakoby jakobina ukrytego?

Podobną parę zderzeń spotkamy w tekście z 15 kwietnia roku 2005, gdzie A. Michnik napisał, że„ w jednym jakobin Rewolucji i ultras Kontrrewolucji będą zawsze zgodni: gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą - w imię Cnoty i Wolności, w imię ładu Bożego i prawdy objawionej „  W innym miejscu mamy kolejną próbę zrównania rzeczy nieporównywalnych, kiedy czytamy niby oczywiste zdania;” Potrzebujemy rewolucji moralnej! Czy rzeczywiście jej potrzebujemy? Oczywiście! - odpowiadał na takie wezwanie ultrarewolucjonista, jakobin. Oczywiście! - odpowiadał ultrareakcjonista, zwolennik kontrrewolucji.”  Kolejny raz możemy przeczytać, że kat i ofiara są siebie warci, że kontrrewolucja to to samo co rewolucja, że złodziej i morderca jest tyle samo wart co okradziony i zamordowany a także ten , który domaga się kary za morderstwo i zwrotu przedmiotu kradzieży. Przy takim patrzeniu na świat, nie może już dziwić zderzenie pijanego B. Komorowskiego i zakonnicy w ciąży, no i oczywiście na pasach. W dalszym ciągu ciekawi mnie jednak, czy A. Michnik rzeczywiście widział w postaci B. Komorowskiego rewolucyjnego jakobina (człowieka postępu). Kogo widział w postaci zakonnicy w ciąży? Aż strach pomyśleć.

M.Mackowski
O mnie M.Mackowski

Lubie sięgać do źródła. Polecam klasyczne teksty starożytne jak i oryginalne współczesne.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo