Jak widać z treści poprzedniego wpisu, niepełnosprawni, to według powszechnie trzymanej za prawdę wykładni osoby wykluczone. Zastanówmy się, więc czy są one "wykluczone" czy wykluczone.
Stawiam tezę ze ich wykluczenie jest faktem li i jedynie medialno-politycznym. W normalnym społeczeństwie osoba niepełnosprawna może liczyc na pomoc ze strony rodziny ,znajomych, czy obcych a chcących pomóc. Omnipotencja pastwa "załatwia" te naturalne odruchy... "Po co mam pomagać jakiemuś iksińskiemu, przecież państwo zabiera mi tyle kasy i płaci mu rentę" - prawda, że proste? W miejsce ludzkiej pomocy, pojawia się dobry wujek lub ciotka = urzędnik. Dla tegoż pracownika pomocy społecznej sensem bytu zawodowego jest istnienie adresata jego pracy. Stad musi on, choćby podświadomie dbać o swoją urzędniczą pensje. Gdyby znikli adresaci pomocy, znikłby jego etat.....
czy to jest moralne?
Stad wykluczenie jest tak naprawdę tworem aparatu administracji i polityków. Zastanówmy się więc czy gdyby się coś nam stało - stalibyśmy się inwalidami, to powinni nam pomagać urzędnicy czy jednak ktoś inny......?
Komentarze