samodzielnie myslacy samodzielnie myslacy
46
BLOG

Niemoralność biurokracji

samodzielnie myslacy samodzielnie myslacy Polityka Obserwuj notkę 1
Wszyscy znamy biurokrację, kochamy ją „namiętnie” z wzajemnością…
A czym jest biurokracja? To zespól papierów i poruszających się wśród nich urzędników. Człowiek, petent jest przedmiotem a nie podmiotem działającej biurokracji, o paranojo! realnie podmiotem jest dokument. Dokument to oś pracy biurokraty, gdyż z jednego dokumentu wynikają kolejne tworzone „lawinowo”.
Zastanówmy się wiec, co jest podstawą działania biurokracji: przepisy, procedury….
Tak znamy to: „a teraz pan pójdzie do pokoju 145 po podpis” po odstaniu swoich x-godzin, w pokoju 145 dowiadując się, że wcześniej winien być w pokoju 222, na paniczna uwagę, że ogonek do tego pokoju zawinięty jest 3–krotnie Pani z pokoju 145 może powiedzieć z rozbrajającym uśmiechem, że: „może da się coś zrobić”. No, ale żeby się dało zrobić należy posmarować tryby biurokracji…
Chyba nie ma człowieka, który by tego nie doświadczył, bądź nie słyszał od swego znajomego takiej historii.
Biurokracja to narośl, złośliwa i trudna do wytępienia, kolejne jej reformy sprowadzają się jedynie do zmiany „obiegu dokumentów”, – czyli sposobu przerzucania się papierzyskami.
Czasami sobie myślę, że chodzi tu o dopuszczenie do „korytka” urzędników „nienakarmionych” wdzięcznością petentów.
Żeby było śmieszniej to nasz biurokrata potrafi nawet stanąć „po naszej stronie”, utyskując na procedury, którymi jest jakoby spętany i ogrom pisaniny, którą musi wykonywać.
Pracownicy biurokracji dzielą się zasadniczo na 4 typy:
1. leniwców zmuszanych przez rzeczywistość do przychodzenia do pracy i „odbębnienia” pańszczyzny
2. cwaniaków znajdujących byciu biurokratów sposób na uzyskanie nieopodatkowanych dochodów.
3. sadystów – poczucie władzy umożliwiające leczenie własnych kompleksów poprzez „czołganie” petenta rozumieją jako wartość samą w sobie
4. gorliwców – ludzi z poczuciem misji szukających nowych dziedzin które mogą objąć swoją „pracą”
Tak jak typy 1-3 są de facto typami ludzkimi, niosącymi mniejsze lub większe zagrożenie, to typ 4 jest tym, który niesie zagrożenie największe. Gdyż to właśnie ci pracowici i twórczy urzędnicy prokurują zawłaszczanie na rzecz biurokracji kolejnych sfer życia publicznego. Najczęściej są to inteligentni i pracowici ludzie, lecz działający jakże niepotrzebnie, żeby nie powiedzieć, że bezcelowo i szkodliwie. To właśnie pomysłowość jest niebezpieczna dla zwykłego obywatela. Gdyż niestety najgorszym z możliwych efektów „usprawnień” wygenerowanych przez naszych „gorliwców” jest kradzież czasu, którego jak pieniędzy nigdy nie mamy za wiele. Dziwna prawidłowość pracy naszych urzędów to fakt, że przy wprowadzaniu takich racjonalizacji petenci nie są o tym informowani, a i nie wszyscy pracownicy wiedzą o zmianach w procedurach.
Biurokracja to byt sam dla siebie, gdzie „zbędnym” zaburzeniem jest pojawienie się petenta, który nie wiedzieć, czemu „coś chce”.
Zagłębiając się w podstawy tejże sytuacji docieramy do takiej konstatacji, że podstawą przepisów, procedur winna być etyka, z której mają wypływać wcześniej wymienione. Niestety odnajdujemy rzeczywistość, w której przewodnikiem prawa nie jest etyka. Prawo nie może jej zastępować ani wyprzedzać, gdyż wtedy jest umocowane w pustce „uznaniowości”. Tak oto dotarliśmy do jednej z wielu cen rozbudowanej biurokracji. Marnie napisane przepisy tworzą miejsce na dyskrecjonalną władzę urzędnika, dzięki czemu kreowane są typy 2 lub 3.
Przepisy winny być transparentne (modne słowo), lecz praktyka wskazuje że dzieje się dokładnie odwrotnie.
Inne ciekawe spostrzeżenie: ludzie winią za swoją stratę czasu, zszarpane nerwy jakąś panią z pokoju 145. Lecz jej zachowanie spowodowane jest tym, że prawo wręczyło jej narzędzia, a ona jedynie z nich skorzystała. Stąd nie ma lepszej czy gorszej biurokracji, biurokracja niejako z definicji może być zła lub bardzo zła. Jest szkodliwa dla społeczeństwa, a jako że obywatele tworzą państwo, jest też szkodliwa dla funkcjonowania samego państwa (o tym chyba nikt nie mysli…).
Czy jest jakiś złoty środek naprawy biurokracji? Coś, co sprawi, że problemy z nią związane znikną? Jest i to bardzo prosty technicznie, chociaż nie wykonalny w sferze realnej.
Jest nim likwidacja biurokracji, jako takiej…
Czy biurokracja kreuje cokolwiek pozytywnego? Nic produkuje papierzyska uzasadniające sens jej istnienia.
Czy urzędnicy zajmujący się wspieraniem przedsiębiorczości spowodowali, że powstało, chociaż jedno przedsiębiorstwo??
Co gorsza biurokracja uwielbia jednakowość (standaryzacja) petentów i chętnie widziała by takim całe społeczeństwo = stado identycznych klonów.
Jako że nasze społeczeństwo nie jest w swej masie jednakowe a zarazem złożoność życia generuje mnóstwo sytuacji nieprzewidzianych, co w sytuacji, gdy prawo stanowione jest prawem kazuistycznym, powoduje tworzenie kolejnych specjalnych przepisów mających znaleźć rozwiązanie, dla konkretnej sytuacji, tak oto kazuistyka pogłębia się, objętość przepisów rośnie w postępie geometrycznym, uniemożliwiając zapoznanie się z nimi petenta i nie rzadko samego urzędnika.
Już słyszę głosy oburzenia, albo ją zlikwidujemy, albo będzie jak czerw piła naszą krew…
Prosty przykład zniesienie wszelkich rodzajów, zgód, zezwoleń i innych form decyzji urzędniczej spowoduje bezprzedmiotowość jej istnienia. Prawda, że proste? Tak, jedno małe, ale, czy jest w Polsce, ba Europie, chociaż jeden polityk, który jest zdolny do zdobycia władzy i wprowadzenie tego prostego planu w życie. Odpowiedź prosta: Nie ma takiego.
Jak technicznie przeprowadzić likwidację biurokracji? Wysłać na emerytury wszystkich urzędników poza mającymi zajęcie. Wypłacając im zebrane do tego momentu składki emerytalne, może, chociaż 20% otworzyłoby działalność gospodarczą generując dobrobyt naszego państwa, zaprzestając żerowania na naszych podatkach.
Skończyły by się utyskiwania urzędników na niskie pensje, gdyż obecnie jakość przeobraziła się w ilość, oddam zresztą tu miejsce Feliksowi Konecznemu:

Zbliżyliśmy się do tematu radosnego: możemy się wreszcie zająć pytaniem: co byłoby bez biurokracji?
Przestałoby państwu grozić bankructwo. Utrzymanie biurokracji przekracza od dawna siły finansowe wszystkich państw kontynentu europejskiego. Obcina się pensje urzędnikom, a za to przybywa ich całymi hufcami. Z nieuchronnego bankructwa państw wyłania się widmo anarchii na kilka pokoleń. Wspomnienie tylko po tzw., "klasie średniej", wieszającej się klamki państwowej.

Reasumując pozbycie się kasty biurokratów, biurokratów dużej mierze zdegenerowanej i degenerującej moralnie resztę społeczeństwa powinno być zamierzeniem podstawowym polityków.

Teks ten poświęcam biurokratom naszego małego Bizancjum urzędów miast, starostw, urzędów wojewódzkich i podległych Marszałkom Województw jak również niezliczonej sieci urzędów centralnych wraz z ich ekspozyturami na terenie całego kraju, oraz ze szczególnym uwzględnieniem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.


przemadrzaly propagator kapitalizmu, wolnosci i wartosci

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka