Ksiądz Ireneusz Bochyński został moim nowym bohaterem.
Dzięki jego wypowiedziom dla prasy i stacji radiowych moje uczucia wobec niego osiągnęły stan wręcz... zenitalny... Nawet słownictwo mi się wzbogaciło (a raczej skumulowało) w sensie emocjonalnym pod jego adresem.
I mam gdzieś, czy prałatura będzie się teraz do tego odnosić w kontekście, w odniesieniu, z uwzględnieniem czy biorąc pod uwagę.
Może powiedzmy wprost:: pan kapłan osiągnął dno.
Rów Mariański to pikuś.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo