Akurat nie miałam nic ważnego do roboty i zmusiłam się, by obejrzeć blok promocyjny komitetów wyborczych w TV. To bardzo interesujące przeżycie. Dostałam gęsiej skóry, lędźwia zaczęły drżeć, a kark napiął się jak rzemień suszony na słońcu.
Czy jest ktoś, kto uważa, że ci państwo nie obrażają naszej inteligencji? Albo inaczej: uważam, że ci państwo obrażają moją inteligencję. Co to za pierdoły są? Po co wmawiają ludziom rzeczy, których w PE najzwyczajniej nie da się załatwić. Coś o podatkach, coś o emeryturach, przedszkolach, księżach...
Ja już kiedyś wspominałam, że najchętniej wysłałabym tych ludzi do Brukseli, żeby mi tu naszych młodych ziemniaków nie wyżerali, ale co z tego, skoro oni i tak ciągle są w kraju i autorytatywnie wypowiadają się w stacjach radiowych oraz telewizyjnych o każdej porze dnia i nocy. A w tych spotach wyborczych, to już takie kocoboły ludziom wciskają, że naprawdę jestestwo boli.
No i nie wiadomo co zrobić. Jakby się nie odwrócić zawsze ... plecy ... z tyłu.
Tym samym oświadczam, że mam w ... tych plecach właśnie ... te wybory.
Niech się przyłożę chociaż obywatelsko do prognozowanej znikomej frekwencji.
Inne tematy w dziale Polityka