Zwolennicy UPR piszą jak to byłoby , gdyby wprowadzić zasady ekonomii austriackiej, a cały keynesizm oraz znaczna część dorobku klasycznej ekonomii utrącić. Jednakże nie zauważają, że w wielu krajach przeprowadzono reformy w zgodzie z zasadami tej szkoły,a kraje takie często przewszły przez większy kryzys niż kraje, które efektywnie zastosowały narzędzia keynesistowskie. Niestety większosć krajów wprowadziłą je za późno, stąd Francja, Niemcy czy USA nie moga być przykładem, za to Polska może.
Wyłóżmy poglądy szkoły austriackiej i zderzmy je z rzeczywistością.
Zdaniem przedstawicieli szkoły austriackiej, zwalczanie bezrobocia i inflacji uzależnione jest nie tylko od ograniczania i stabilizowania tempa podaży pieniądza, ale także od skutecznego hamowania ekspansji i roli związków zawodowych, które są poważnym czynnikiem zwiększającym poziom inflacji, recesji oraz przeszkodą w podnoszeniu poziomu życia pracowników najemnych.
Tymczasem realne pensje w USA nie rosną od 30 lat, mimo że zwązki zawodowe są tam słabsze niż w Europie. A więc związki zawodowe nie są przeszkodą w podnoszeniu płac, ale czynnikiem je wymuszającym. Tymczasem w Europie płace powoli, a jednak skutecznie rosną, mimo stosunkowo wysokiego poziomu uzwiązkowienia
http://www.polityka.pl/rynek/gospodarka/198141,1,kiedy-praca-sie-nie-oplaca.read
Emisja pieniądza nie powinna być domeną monopolu banku centralnego, ale także konkurujących ze sobą banków komercyjnych, które to dopiero zapewnią odpowiednią podaż pieniądza. Właściwa jest stabilizacja kursów walutowych ponieważ rząd zmuszony jest w takiej sytuacji do podtrzymywania określonego parytetu wymiennego. Skutecznie uniemożliwi mu to zatem używanie kursu walutowego do realizacji dyskrecjonalnych celów polityki gospodarczej. Nie może bowiem być tak, że rząd ogranicza w jakikolwiek sposób wymianę walut.
W USA podaż pieniadza jest kreowana przez banki prywatne, ale tylko niektóre, tylko te największe, są one poza konkurencją i wypełniają swą rolę gorzej niz państwowy bank centralny. Przypomnijmy, że to w USA zaczął sie kryzys na rynku finansowym. Stabilizacja kursów walutowych. Czy stały kurs zawsze jest dobry? Przypomnijmy, że nie pozwala on rządom reagować na zmiany koniunktury. Estonia, Łotwa i Litwa nie zrezygnowały ze stałego parytetu swojej waluty do euro i musiały ponieść koszty utraty swej konkurencyjności w całej mocy, a ta konkurencyjność rosła przecież przecież wcześniej w takim zawrotnym tempie. No, ale cóź, dogmatyzm wbity do głów. Tymczasem Polska, mając zmienny kurs swojej waluty pozwoliła na jej deprecjację w bardzo duzej skali, co pozoliło zachować dodatni wzrost gospodarczy w 2009 roku.
W poglądach przedstawicieli austriackiej szkoły w ekonomii priorytetową rolę odgrywa rola prawno-instytucjonalnych ram funkcjonowania gospodarki. Polityka gospodarcza rządu powinna być przede wszystkim skierowana na respektowanie i ochronę mechanizmu wolnego rynku. To "rządy prawa", a nie "rządy prawne" umożliwiają odróżnienie działań zgodnych z duchem wolnego rynku od tych, które są z nim sprzeczne. Przedsiębiorstwa państwowe są o tyle niekorzystną formą gospodarowania, o ile powodują powstanie monopolu w gospodarce. Mogłyby wtedy bowiem stać się realnym zagrożeniem dla wolności, jeżeli nazbyt wielka część działalności gospodarczej przeszłaby pod bezpośrednią kontrolę państwa. Najgorsze są te przypadki, kiedy to działania władz wiążą się z wszelkiego rodzaju różnicowaniem ludzi. Są to decyzje określające, kto ma być upoważniony do dostarczania dóbr i świadczenia usług, po jakich cenach, czy i w jakich ilościach - innymi słowy, posunięć mających na celu kontrolowanie dostępu do różnych rodzajów działalności gospodarczej i zawodów, warunków sprzedaży oraz rozmiarów produkcji lub sprzedaży.
Dlaczego rząd ma chronić mechanizm wolnego rynku? Czy jest on absolutny i niepodważalny? Czy wszędzie da się zastosować. Czy jego skutki zawsze są efektywne? Przypomnijmy tylko, jak wolnorynkowe uczelnie prywatne nadmuchały liczbę studentów do niebotycznego poziomu, przez co olbrzymia ilość przeszła w kiepską jakość. Rządy prawa a rządy prawne - doprawdy istna sofistyka. Przedsiebiorstwa państwowe mogą istnieć obok prywatnych - dlaczego miałyby one od razu powodować monopol? Moga choćby niwelować ryzykowne działąnia podejmowane w sektorze prywatnym.
Są pewne zagrożenia związane z działaniem państwa, ale są też zagrożenia wynikające z braku tego działania. Państwo może pozwalać na niekontrolowaną konsumpcję alkoholu, tytoniu i narkotyków. Tylko jaki będzie stan społeczeństwa, a zwłąszcza niektórych jednostek, po wprowadzeniu niekontrolowanej produkcji i sprzedaży tych artykułów? Mizerny. Państwo jest dla społeczeństwa, a nie dla samego siebie (jak mówi PiS) albo kapitalistów (UPR).
Podobnie rzecz ma się z płatnościami transferowymi, które zdaniem przedstawicieli szkoły austriackiej są z założenia niesprawiedliwe i nieuzasadnione, gdyż państwo nie ma prawa decydować jak redystrybuować dochody obywateli. Wolność gospodarowania oraz rządy prawa są tym samym niemożliwe do pogodzenia z próbami "poprawiania" podziału dochodów przez aparat państwowy. Hayek pisze zatem co następuje: "Lecz ci, którzy dążą do sprawiedliwości opartej na rozdzielnictwie, napotykają w praktyce na każdym kroku barierę rządów prawa. Z samej natury ich zamiarów wynika, że muszą sięgać do środków dyskryminacyjnych i niekontrolowanych."
Jeśli państwo nie może decydować, co zrobić z pobranymi podatkami, to kto ma decydować? Mafia? Jeśli państwo jest kształtowane przez społeczeństwo w drodze wyborów, to jakie tu jest zagrożenie? Politycy muszą rozdać pieniądze pochodzące z podatków, tak aby w następnych wyborach zostali wybrani. Ponadto redystrybucja może zwiększyć popyt wśród tych najbiedniejszych. Ponadto może przyczynić sie za pomocą wyrafinowanego systemu do zwiększenia dzietności. A pamiętajmy, ze próba wprowadzenia czystego kapitalizmu w Polsce obniżyła dzietność z 2,1 dziecka na kobietę w 1989 do 1, 22 w 2002 roku. Całe szczęście, że wzrosła w 2009 roku do poziomu 1,4, ale to i tak zdecydowanie za mało.
Szczególnie szkodliwa jest jednak działalność polegająca na jakiejkolwiek kontroli cen. Wszystkie takie kontrole musiałyby bowiem być w pewien sposób arbitralne, a poza tym niemożliwe jest przeprowadzenie ich w sposób pozwalający na właściwe funkcjonowanie wolnego rynku. Dopóki bowiem istnieje mechanizm przystosowawczy, w postaci zmian cen, "niewidzialna ręka rynku" sama przystosuje się do każdego zestawu warunków.
Czy kontrola cen zawsze jest szkodliwa? Oczywiście, ze nie. Państwo może nałożyć ceny maksymalne np. na środki inwestycyjne, tak aby szybciej mozna było budować autostrady czy mieszkania. Państwo moze też ograniczyć opłaty i prowizje pobierane przez banki, tak aby nie doszło do czynnego lichwiarstwa. Niewidzialna reka rynku sama się przystosuje - sofistyka - popukajcie sobie w głowę. Prędzej niewidzialna reka rynku zamieni się w niewidzialną rękę zmowy cenowej...
To tyle o szkodliwym dogmatyzmie i absolutyzmie szkoły austriackiej. Ja cenię sobie keynesistowski relatywizm, bo jest bardziej spójny z rzeczywistością.
Miękki liberał w kwestiach społecznych i obyczajowych. Zwolennik budowy państwa funkcjonalnego, kierującego się przede wszystkim potrzebami ludzi i ich rozwojem. Sympatyk liberalizmu społecznego (socjalnego) w połowie drogi między neoliberalizmem a socjalizmem. Zwolennik utylitaryzmu i wielu herezji. W polskich warunkach jestem przeciwnikiem wielu polityków PiS, korwinowców,Gowina itp. W sprawach gospodarczych zwolenniki interwencjonizmu państwowego i państwa opiekuńczego. Zwolennik racjonalnej polityki, której działania są podyktowane analizą rzeczywistości. Niereligijny zwolennik wielodzietności. Przeciwnik skrajnego egoizmu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka