sapiens sapiens
399
BLOG

Podatek, który najbardziej szkodzi ubogim

sapiens sapiens Gospodarka Obserwuj notkę 1

Mało kto zwraca jeszcze uwagę na kolejne podwyżki akcyzy od wyrobów tytoniowych. Następna podwyżka wejdzie w życie już za kilka tygodni.

"Miała być podwyżka, a będzie megapodwyżka. Trzy tygodnie temu rząd zapowiedział, że akcyza na papierosy wzrośnie o 5 proc. A do konsultacji społecznych przedstawił projekt z 10 procentową podwyżką. To oznacza, że za najtańsze papierosy od stycznia zapłacimy już nie 11,40 zł, ale 1,50 więcej"
"aż 63,57 procenta ceny papierosów to koszty akcyzy, kolejne 18,03 procenta to podatek VAT a „tylko" 18,4 procenta to prawdziwy koszt produkcji i marży handlowej koncernów tytoniowych. Kupując paczkę papierosów powinniśmy mieć świadomość, że ponad 81 procent naszych pieniędzy zabiera fiskus
  [link]

Ludzi kupujących papierosy jest coraz mniej. Dawno nie widziałem oficjalnych szacunków; przypuszczam, że palacze stanowią ok. 30% dorosłych. Niepalących jest większość, a w ustroju demokratycznym większość rządzi. Większość jest głupia, a otumaniona większość jest bezwzględna i brutalna. Jeśli ktoś jest członkiem mniejszościowej grupy osób palących, to jest przez tę rządzącą większość brutalnie i bezwzględnie łupiony po kieszeni. Warto uświadomić sobie, ile przeciętny palacz wpłaca do budżetu. Jest to co najmniej 10 zł podatku dziennie * 365 dni, czyli około 4 tys. zł rocznie. Jak widać, jest to całkiem solidne łupienie po kieszeni.

Ze względu na skutki tego barbarzyńskiego ataku na palącą mniejszość, warto przeanalizować argumenty podawane przez większość.

Twierdzi się, że palacze szkodzą niepalącym bezpośrednio, zatruwając powietrze.

Nie jest to prawda. Odkąd zakazano palenia w miejscach publicznych (miejscach należących do państwa) i w prywatnych pubach, barach, restauracjach, miejscach pracy itd., nie ma takiej możliwości. W miejscach, gdzie sa niepalący, palaczy po prostu nie ma.

Argument za podwyżką podatku - zbity.

Twierdzi się, że palacze szkodzą niepalącym pośrednio, poprzez zużywanie większej niż przeciętnej części środków publicznych.

Dowody wskazują na coś wręcz przeciwnego. Palacze umierając wcześniej, przyczyniają się do oszczędności w wydatkach z budżetu. Krócej pobierają emerytury lub renty oraz okres trwania ich leczenia (chodzenia "po lekarzach") trwa mniej lat. W r. 2008 opublikowany w Danii raport wykazał, że biorąc pod uwagę różnice w oczekiwanej długości życia, najwyższe nakłady na opiekę zdrowotną są ponoszone na ludzi prowadzących "zdrowy tryb życia", nieco niższe na osoby otyłe, a jeszcze niższe na osoby palące. Inne badania potwierdzają te makabryczne rezultaty.

Argument zbity.

Wyższy podatek jest dobry, bo zachęca do rzucenia palenia.

Podatek od tytoniu nie jest korzystny dla samej społeczności palaczy. Niektórzy lubią palić i nie zamierzają porzucać nałogu. Inni chcą rzucić, ale nie reagują na sygnały cenowe (gdyby nie byli tak bardzo uzależnieni, rzuciliby palenie dawno temu). Ci palacze nie chcą wysokiego podatku od papierosów.
Podatek od wyrobów tytoniowych jest przygniatającym ciężarem. Przeciętny palacz wpłaca do budżetu ok. 4-6 tys. zł. Ten drenaż ich budżetów osobistych redukuje ich szanse życiowe, i tak już pomniejszone z powodu nałogu.
Palacze są zazwyczaj osobami ubogimi, przez co zabieranie im co najmniej 4 tys. zł w formie podatku jest przewrotne pod względem moralnym. Aktywiści społeczni chcący redystrybucji pieniędzy od bogatych do biednych potrzebują dalszych wzrostów zasiłków i stawki podatku dochodowego, aby osiągnąć swój ideał. Ci aktywiści mają jednocześnie obsesję na punkcie roli zachęt finansowych, kiedy dotyczy to podatku od tytoniu, ale jednocześnie ignorują fakt, że wyższe świadczenia socjalne i wyższy podatek dochodowy osłabiają zachęty finansowe do pracowania i oszczędzania.
W dyskusjach publicznych prowadzonych przez polityków, urzędników od zdrowia i "działaczy społecznych", całkowicie ignoruje się dobro tych, którzy nadal  mimo wszystko postanawiają palić. Sytuacja wygląda tak, jakby jedynymi ludźmi, których należy brać pod uwagę byli ci, którzy "konwertują się" na "wiarę" niepalących, podczas gdy "poganie", którzy nadal palą, są uważani za "ofiary uboczne".

Argument zbity, bo kogo podatki miały zniechęcić do palenia, już dawno zniechęciły.

Istotną niezamierzoną konsekwencją wzrostu podatku jest rozwój nielegalnego rynku wyrobów tytoniowych, straty budżetowe i wzrost siły grup przestępczych.

"Według ostatniego badania firmy Almares, rynek nielegalnych papierosów szacowany jest na 15%. Z kolei porównanie rosnącej sprzedaży tubek i bibułek tytoni do palenia szacowane na podstawie badania firmy AC Nielsen z gwałtownie spadającą ilością legalnego tytoniu do palenia pozwala stwierdzić, że już ponad 2/3 rynku tytoni do palenia w Polsce znajduje się w szarej strefie. (...) Szacuje się, że straty wynikające z szarej strefy wyrobów tytoniowych w Polsce pozbawiają budżet państwa ponad 4 miliardy złotych rocznie. Te pieniądze, zamiast do kasy państwa, wpływają do kieszeni przestępców, którzy zachęceni niskim poziomem kar grożących za przestępstwa akcyzowe podejmują tę intratną działalność niszczącą także tysiące miejsc pracy" [link]

Jak wyżej wykazałem, dalsze podwyższanie akcyzy od wyrobów tytoniowych nie ma uzasadnienia. Ci palacze, którzy byli najbardziej wrażliwi na koszty palenia, już dawno rzucili palenie (wielu z pomocą e-papierosów) lub przestawili się na wyroby z przemytu. Kultura palenia już nie żyje, palenie jest już raczej uważane za czynność antyspołecznościową. Konsekwencje zdrowotne palenia były skutecznie - aż do znudzenia - przekazywane, i są już dobrze rozumiane. Tak więc jasne jest, że teraz zasadniczym efektem podwyżki podatku od tytoniu jest powodowanie jeszcze gorszych cierpień ludzi uzależnionych i wspieranie zorganizowanej przestępczości. Nie jest to ani szczególnie opiekuńcza ani roztropna pod względem finansowym polityka.

 

 

Opracowane z wykorzystaniem argumentów przedstawionych w artykule:

http://catallaxyfiles.com/2013/11/28/david-leyonhjelm-on-a-bad-tax-that-harms-the-poor/

Autor: p. David Leyonhjelm, polityk o poglądach libertariańskich, od lipca przyszłego roku będzie australijskim senatorem, miejsce w Senacie wywalczył w ostatnich wyborach we wrzesniu br.

 

 

sapiens
O mnie sapiens

Człowiek cywilizowany, o poglądach konserwatywno-liberalnych. Pisuję tylko o sprawach ważnych.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka