Po debacie o obecności krzyży, jaka odbyła się we wrocławskim XIV LO z udziałem trójki protestujących licealistów, księdza katechety, i intelektualnych sojuszników obu stron (m. in. Jana Hartmana i Tomasza Terlikowskiego), katecheta, ksiądz Wojciech Zięba wręczył pani Zuzannie Niemer różowego pluszowego misia, a panom Tomaszowi Chabince i Arkadiuszowi Szadurskiemu - pistolety na baterie. Hojny ten gest miał być, jak rzekł ksiądz, na rozluźnienie, aby wnieść nieco humoru. I jako dodatek do książki "Chrześcijańska Europa", którą protestujący też od księdza otrzymali. Gazeta Wyborcza, wredna jak zawsze, nagłośniła misia i pistolety, a o książkach informuje tylko zamieszczone obok artykułu wideo. Niestety, trójka smarkaczy(tak przez Ryszarda Legutkę nazwanych) nie doceniła próbki humory swego katechety, i zostawiła prezenty na ławkach.
Bardzo mi się pomysł księdza Zięby podoba; żałuję jedynie, że dla rozluźnienia atmosfery nie dał on pani Niemer lalki Barbie, a panów nie obdarował mini-czołgami. A że dyskusje w sprawach światopoglądowych, a już osobliwie tam gdzie mowa o krzyżach, in vitro i aborcji (o podatkach płaconych, a raczej nie płaconych, przez kler, nie wpominam, bo takich dyskusji to nawet w naszym toczonym przez hedonistyczno-liberalną zarazę kraju nie uświadczysz), zwykle są napięte, proponowałbym, by lewica laicka (posłużę się tym historycznym terminem) też obdarowywała swych adwersarzy prezentami - aby rozluźnić atmosferę, i wnieść nieco humoru. I tak, redaktor Terlikowski otrzymałby mechanicznego templariusza, sieczącego wrogów krzyża, profesor Legutko - konika na biegunach, poseł Gowin - radziecki statek kosmiczny, poseł Girzyński - smoka ziejącego ogniem, a ksiądz Jerzy Bajda - wesoło porykującego, pod dotknięciu odpowiedniego przycisku, osiołka. Miejmy nadzieję, że, w przeciwieństwie do trójki wrocławskich "przeciwników krzyża" i sekundującej im Wyborczej, panowie z prawa doceniliby poczucie humoru, no i zacną intencję rozluźnienia atmosfery.
Inne tematy w dziale Polityka