Z notki blogerki Voit
Kilka lat temu miałam podobną sytuację - umierała moja teściowa. Mój ówczesny mąż poprosił swojego pracodawcę o urlop - powiedziano mu, ze owszem, urlop może wziąć - bezpłatny. I raczej niech nie liczy na to, że będzie miał do czego wracać.
I cóż powiecie, Szanowni Konserwatywni Liberałowie, Szanowni Dający Pracę Innym, Szanowni Zwolennicy Wolnego Kontraktu? Będziecie przeczyć, że spora część polskich pracodawców* to psychopatyczne bydlaki, które nawet w takiej sytuacji nie potrafią zachować minimum taktu, nawet w takiej sytuacji nie potrafią powstrzymać się od okazania pracownikowi, że jest dla nich tylko "materiałem ludzkim", od szantażu "nie masz do czego wracać"?
Odosobniony przypadek? Takich odosobnionych przypadków są setki.
* Użyłem tego słowa, jako utartego, choć jest ono cokolwiek mylące. Oni nie "dają" pracy, tylko ją kupują.
Inne tematy w dziale Polityka