Klęska renegatów, zdrajców i moskiewskich zaprzedańców! Już przegrali! Och, ach, wygramy, wygramy, wóz nasz pod niebiosa ulatuje! Radują się PiS-owcy, jak drużyna z podstawówki, która wygrała w przeciąganiu liny.
Aż trudno uwierzyć, że dorośli, ponoć obeznani z polityką ludzie, pokazują taką niedojrzałość. Jeden, dość względny, i bez praktycznego znaczenia, sukces - i już się nadęli, już widzą się zwycięzcami. Tak samo będą skakać z radości, tryumf i wiktorię otrąbiając, po każdym sondażu, który pokaże zmniejszenie dystansu między Komorowskim i Kaczyńskim - nie bacząc na to, że jednocześnie odżegnują się od brania na serio sondaży, gdyż uznają je za kłamliwe narzędzie propagandowe ELYT i SALONU.
Czego dowodzi zebranie przez sztab Kaczyńskiego ponad dwukrotnie większej ilości podpisów, niż uzbierał ich sztab Komorowskiego? Niczego nie dowodzi ponad to, że stały ("twardy/żelazny") elektorat Kaczyńskiego i PiS-u jest bardziej wierny (aż do ogłupiałego fanatyzmu), bardziej ideowo przekonany, bardziej skłonny do stadnego podążania za głosem naczalstwa, i bardziej zdyscyplinowany, niż takiż elektorat PO. A to doskonale wiadomo od dawna. Sukcesy PO brały się nie z mocniejszego "twardego elektoratu" - tu przewaga zawsze należała do PiS-u - brały się ze znacznie większej zdolności PO do pozyskiwania głosów Bagna, tj. elektoratu niezdecydowanego, chwiejnego, nawet jeśli deklarującego werbalnie poparcie dla konkretnej partii, to mało w tym poparciu stałego. O głosy tego elektoratu rozegra się batalia - tu zaś wszelkie awantaże wydają się być po stronie Komorowskiego. Intonowanie triumfalnego pienia z racji potwierdzenia znanego skadinąd faktu, że PiS ma wierny i mocny stały elektorat, jest dość pociesznym zachowaniem.
Inne tematy w dziale Polityka