To było znakomite. Podziękowanie dla Rosjan za solidarność z Polakami po smoleńskiej katastrofie. I przede wszystkim - słowa, że Rosjanie i obywatele ZSRR innych narodowości, tak jak i Polacy, byli ofiarami sowieckiego systemu. Niby to truizm, że sowiecki komunizm najwięcej ofiar przyczynił własnemu krajowi - ale wśród polskiej prawicy często zwykło się o tym zapominać, a Katyń, Miednoje, Charków, wywózki widzieć jako zbrodnie motywowane rosyjskim nacjonalistycznym imperializmem. To zbrodnia systemu władzy, nie - narodu rosyjskiego, takie jest przesłanie słów Jarosława Kaczyńskiego o tych Rosjanach, którzy pomagali Polakom w czasie stalinizmu.
Prezes Kaczyński nie omieszkał, już na początku swego przemówienia, zaznaczyć, że w dzisiejszych moskiewskich uroczystościach miał wziąć udział jego tragicznie zmarły brat. Polecam te słowa wszystkim, którzy w wizycie Bronisława Komorowskiego dopatrują się wiernopoddańczego hołdu. Gdyby nie 10 kwietnia, to Lech Kaczyński, stojąc obok Miedwiediewa i Putina, świętowałby dziś Dień Pobiedy. Jarosław Kaczyński wspomniał o "milionach rosyjskich żołnierzy poległych w walce z III Rzeszą". Z pewnością nie przestał uważać, że żołnierze ci jednocześnie przynieśli Polsce komunizm i niesuwerenne państwo. Ale tego nie nadmienił. Tak, to koniunkturalne pominięcie. I chwała Jarosławowi Kaczyńskiemu za ten koniunkturalizm. Wie on, jakie znaczenie dla Rosjan ma pamięć o Wielikoj Otieczestwiennoj Wojnie, niezależnie od oceny reżimu z czasów tej wojny.
Retorycznie przemówienie było bardzo dobre, z wyraźnym wypowiedzeniem emocji, ale bez patosu i koturnów. I szczere, od serca - takie sprawia wrażenie. Niewykluczone, że ta szczerość to też PR-owski efekt. Ale jeśli nawet był to PR, to taki, jakby go nie było, inaczej niż w plastikowych i mydłkowatych występach setek polityków-produktów politycznego marketingu.
Inne tematy w dziale Polityka