Za tygodnikiem Wprost, relacja wiarygodna, bo z października 2006 roku, kiedy pismem kierował jeszcze Marek Król, były sekretarz KC PZPR, były TW Służby Bezpieczeństwa, wtedy jeden z medialnych filarów prawicowej "rewolucji moralnej"
"Zwrócimy się do prokuratury z pytaniem czy wyczerpują one znamiona przestępstwa - gróźb karalnych" - powiedział rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Sokołowski.
Rokita powiadomił policję o anonimowych listach z pogróżkami w czwartek. Sprawę z Komendy Rejonowej Policji Warszawa VII (Praga Południe, Wawer, Rembertów, Wesoła) przejął wydział dochodzeniowo- śledczy Komendy Stołecznej Policji.
Lider PO 13 października w TVN 24 poinformował o anonimowych listach z pogróżkami. Jak mówił, "przychodzą codziennie do jego warszawskiego mieszkania odkąd - jak mówił - bracia Kaczyńscy zaczęli publicznie nawoływać do nienawiści wobec niego".
Zaprezentował trzy listy, pisane na maszynie. Zacytował fragment jednego: "Grzecznie prosimy - na razie - o rychłe wyprowadzenie się z tej dzielnicy. Nie potrzebny nam tu taki plugawy osobnik. Długo czekać nie będziemy. Saska Kępa dla Polaków".
"To jest efekt działalności Jarosława i Lecha Kaczyńskich. To jest efekt wzywania do nienawiści" - stwierdził Rokita i zapowiedział, że sprawę zgłosi do prokuratury. Prokuratura na warszawskiej Pradze nie dostała jednak takiego zgłoszenia.
Rokita wyjaśniał, że listy otrzymuje "od momentu kiedy powiedziano, że jest zbrodniarzem, że to, co robi, jest na granicy mordu". "A powiedziały to - mówił lider PO - nie jakieś przypadkowe osoby, tylko prezydent mojego państwa, o którym, w dniu jego wyboru, pomimo, że była to moja porażka polityczna, powiedziałem: To jest mój prezydent. I powiedział to premier mojego państwa. A wie pan dlaczego? Dlatego, że odmówiłem zdrady Platformy Obywatelskiej, do której mnie próbowali namawiać i zmusić przez wiele miesięcy, żeby rozbić opozycję" - oświadczył Rokita.
Sprawa ma związek z wypowiedziami prezydenta i premiera w związku z odtajnieniem przez ABW akt z szafy płk. SB i UOP Jana Lesiaka, z których wynika, że w pierwszej połowie lat 90. UOP posługiwał się swymi agentami wobec polityków opozycji w celu ich skłócenia oraz dezinformowania.
Premier uważa, że Rokita musiał wiedzieć o inwigilacji prawicy na początku lat 90. "Jan Rokita musiał o tym wiedzieć, jeśli wręcz (tego) nie inspirował" - powiedział m.in. J. Kaczyński. Jego zdaniem, Rokita, który był szefem Urzędu Rady Ministrów w rządzie Hanny Suchockiej w latach 1992-1993, powinien odejść z życia politycznego.
W wywiadzie dla "Dziennika" premier powiedział, że przed rokiem, w trakcie negocjacji koalicyjnych z PO, przyjął wobec Rokity "postawę abolicyjno-amnezyjną". Gdy dziennikarze pytali go, czy teraz taką postawę przyjmie wobec Samoobrony, J. Kaczyński odpowiedział: "Nie porównujmy rzeczy nieporównywalnych. W tamtym przypadku mamy do czynienia z ciężkim przestępstwem przeciwko demokracji, bo poza mordami, to już jest najcięższe przestępstwo, jakie można popełnić, natomiast w tym wypadku chodzi o partie, które, powiedzmy sobie, mają różnego rodzaju wady, ale któż jest bez wad".
Według relacji szefa PO Donalda Tuska, prezydent podczas konsultacji politycznych w rozmowie z nim, miał natomiast powiedzieć, że Rokita jest "autorem zbrodni przeciwko demokracji".
Nieco dziwi mnie, że doktor prawa Jarosław Kaczyński w hierarchii zbrodni inwigilację politycznej opozycji lokuje tuż za morderstwem. Skąd taka nietypowa, i raczej niespotykana kwalifikacja? Może dr Kaczyński zainspirował się takimi luminarzami myśli prawniczej, jak Władysław Gomułka, Józef Cyrankiewicz czy Zenon Kliszko, których szeroko cytował w swej rozprawie doktorskiej? Ale zostawmy pasjonującą i nowatorską teorię kryminologiczną Jarosława Kaczyńskiego chwilowo poza obrębem naszych zainteresowań.
Co na ten, tak ostry zarzut, Rokity Jarosław Kaczyński? W telewizyjnej Jedynce, w programie "Kwadrans po ósmej", na pytanie dziennikarki Panie premierze, w tej chwili, w każdym razie, Jan Rokita otrzymuje listy z pogróżkami. Nie ma pan poczucia winy?, odparł
Nie mam najmniejszego poczucia winy. Wie pani, gdybym ja chciał się skarżyć z tych powodów związanych z atakami na mnie i teraz w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy i przedtem, w szczególności na początku lat ’90 z różnego rodzaju, no przykrości, to już najłagodniej rzecz ujmując, które mnie wtedy spotykały, no to musiałbym się skarżyć nieustannie, można powiedzieć każdego dnia. Ja się w ogóle dziwię panu Rokicie, że jest tak, powiedzmy sobie, niemęski w tych sprawach.
Można oczywiście odpowiedzieć (posłużmy się niezrównaną Prezesową dialektyką): nie porównujmy rzeczy nieporównywalnych. Post hoc nie musi oznaczać propter hoc, między oskarżeniami Kaczyńskiego a pogróżkami, które Rokita otrzymywał, nie musi istnieć konieczny związek przyczynowy. Ale do dziś nie ustalono również, czy po Palikocie, Niesiołowskim i innych, równa się - z powodu Palikota, Niesiołowskiego i innych. Nic, póki co, nie ustalono wiarygodnie, by "przemysł nienawiści" w ustach rzeczonych jego animatorów, z dodaniem nieodłącznego w roli demiurga zła wszelakiego Adama Michnika, motywował i inspirował Ryszarda C.
Panie Prezesie, jak Pan dziś oceniłby męskość swoją i innych polityków Pańskiej partii?
PS. Gdyby ktoś chciał zarzucić mi, że ja też biorę udział w przemyśle nienawiści - zwracam uwagę, że stawianie takich zarzutów należy do kategorii czynów potępianych przez "Deklarację Łódzką".
„Deklaracja łódzka przeciw przemocy i nienawiści w życiu publicznym i mediach” Prawo i Sprawiedliwość
PS. 2 Pierwowzór pomysłu na blogu Galopującego Majora
Inne tematy w dziale Polityka