Chevalier Chevalier
73
BLOG

Jarosław Gowin - kolejny męczennik "wolności wypowiadania opinii

Chevalier Chevalier Polityka Obserwuj notkę 19

W kwietniu br. sąd uznał, że Jarosław Gowin naruszył dobra osobiste Adama Michnika, kiedy twierdził, że Michnik nazwał go "faszystą". Miało to się stać podczas debaty w wydawnictwie "Znak", w roku 1997, a miano "faszysty" miał Gowin od Michnika otrzymać za popieranie lustracji. Przed sądem Gowin był w stanie powołać się tylko na....swoją pamięć. Jego wersji nie potwierdza zapis debaty, nie przedstawił też żadnego świadka. Tonący Gowin brzydko się chwycił, i jął wywodzić, że Michnik sugerował "faszyzm" mówiąc o "apartheidzie" - jako że dla niego (tj. Gowina) nie ma między tymi dwoma pojęciami istotnej różnicy...I tak szacowny pan poseł, intelektualista, rektor - zabrnął w groteskę. Primo: zapis debaty wskazuje, że użycie przez Michnika słowa "apartheid" nie miało w ogóle związku ani z lustracją, ani z Gowinem. Secundo: skoro dla Gowina "faszyzm" to pojęcie tak rozciągliwe i pojemne, to może nie powinien czuć się wzburzony nazwaniem zwolennika lustracji "faszystą" (gdyby to istotnie miało miejsce)...Nie znajduję informacji (research zrobiłem dość pobieżny, przyznaję), czy wyrok się uprawomocnił. A jeśli tak, lub uprawomocnienie nastąpi - czy w obronie Gowina też zostanie sprokurowana epistoła otwarta? Gowin nie omieszkał, oczywiście, przedstawić się jako ofiara kneblowania wolności słowa.

Casus Gowina wyraźnie pokazuje, gdzie są granice między "interpretacją", "opinią", "parafrazą", a zwykłym kłamstwem, zniesławiającym lub naruszającym dobra osobiste. Bowiem albo Adam Michnik nazwał Jarosława Gowina "faszystą", albo nie - tertium non datur. Dowodzenie, że była to ze strony Gowina subiektywna, dozwolona interpretacja, tudzież "parafraza" słów Michnika - tutaj wyglądałoby wyjątkowo komicznie. Przypomnę, że Gowinowi nie udała się również obrona twierdzenia, jakoby Michnik w czasie tej dyskusji nazwał ogólnie zwolenników lustracji "faszystami" - co miałoby, jako zwolennika lustracji, dotyczyć i Gowina. Wszelkie kombinacje alpejskie typu - Michnik nazwał zwolenników lustracji "ultrasami rewolucji moralnej", ultrasów francuskiej Restauracji porównał do jakobinów, a tych z kolei porównał do bolszewików, stąd nazwał konkretnego zwolennika lustracji bolszewikiem - są niepoważne. Takim sposobem można "dowieść" i tego, że bloger Chevalier nazwał był prof. Sadurskiego monarchistą (zachowawczym). Nie ma co bawić się w sofizmaty - to kwestia ustalenia, czy taki fakt miał miejsce, czy Michnik obdarzył Gowina mianem "faszysty". Bo nawet i mnie - mnie, który Adama Michnika prawie za boga mam - ogarnęło pewne zdziwnienie i zniesmaczenie, gdy przeczytałem słowa Gowina, jak to Michnik nazwał go "faszystą". I gdyby Michnik nie zareagował, to może bym uznał, że owszem, niewykluczone, że takie słowa padły. I proszę mi nie mówić, po raz 345-ty, o "publicystycznych metodach dyskusji" jako lepszym środku obrony, niż sądowe pozwy. Są ludzie, którzy najzwyczajniej nie chcą pisać tekstów w rodzaju "przepraszam bardzo, chcę coś sprostować, nigdy nie nazwałem Jarosława Gowina faszystą". Poza tym, przed sądem sprawa jest weryfikowana na podstawie dowodów, a zwykłe wyjaśnienia osoby czującej się pomówioną zostaną, zwłaszcza przez ludzi tej osobie nieżyczliwych, przyjęte jako nieudolne tłumaczenie się, z domniemaniem niezgody z faktami (częste myślenie typu - tłumaczy się, to pewnie jednak coś jest na rzeczy). Pamiętajmy, że tego rodzaju sprawy sądowe zwykle poprzedzane są wezwaniem do sprostowania przed złożeniem pozwu. Przed sądem też można zawrzeć ugodę. Jeśli ktoś zawinił li tylko złym rozumieniem czyichś słów, lub  niedostatkami pamięci (jak Gowin), a nie kieruje się złą wolą i chęcią pomówienia - to naprawdę ma wiele możliwości, by z honorem wycofać się przed wyrokiem sądu.

Zważmy, że nawet sprawa prof. Zybertowicza jest sukcesem Michnika - nie tylko wobec sądu, wobec opinii publicznej także. Wszak i sam Zybertowicz, i jego zwolennicy gorliwie, na wyścigi zapewniają, że słowa "Michnik wielokrotnie powtarzał: ja tyle lat siedziałem w więzieniu, to teraz mam rację" nie powinny być rozumiane dosłownie...A gdyby nie ten proces? Jestem pewien, że wtedy powszechne - wśród antymichnikowców - byłoby przekonanie, że Michnik tak DOSŁOWNIE mówił. I można by to powtarzać bezkarnie. Nie bądźmy naiwni - Zybertowicz chciał przekazać komunikat, że tak brzmiały oryginalne słowa Michnika. Chyba że jest wyjątkowo nieudolny w sztuce werbalnego artykułowania swoich myśli. Ale wtedy to byłby już jego problem, że inkryminowanej kwestii nie sformułował tak, by dało się uznać, że to tylko subiektywna interpretacja sposobu argumentacji Michnika.

Chevalier
O mnie Chevalier

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Polityka