Załóżmy, że bloger Chevalier napisałby coś takiego o blogerze wyrusie:
„Np. katowanie swoich dzieci- przecież leberał pokroju wyrusa może nie mieć najmniejszych problemów z tym, by własne dzieci pohańbić, poddać je swojej agresji, upokorzyć, uczynić łatwiejszymi do kierowania. Słowem- leberał pokroju wyrusa może uznać, że jego pomysł na życie, jego wartości, to co on chce zrealizować (a co jest równoprawne wszystkiemu innemu) ziści się dopiero wtedy, gdy jego dzieci zostaną przezeń pohańbione. W dawniejszych, znacznie zdrowszych czasach, takich ludzików zwyczajnie się kastrowało, często publicznie, żeby i lud prosty miał jakąś rozrywkę i naukę”.
Założmy, że bloger wyrus poczułby się takim tekstem wzburzony, i zareagowałby - że nie chce pobierać lekcji od obcych co do właściwego stosunku do swoich dzieci, że tekst zawiera zniesławiające a gołosłowne oskarżenia o katowanie i hańbienie przezeń swoich dzieci, i że jest zdumiony i zniesmaczony tym, że - jak rozumie - Chevalier życzyłby sobie, by jego, wyrusa, wykastrowano.
A jak mógłby odpowiedzieć Chevalier? Najlepiej - przepisując słowo w słowo pewien tekst wyrusa, zmieniając tylko miana osób i nazwę przemiotu sprawy. Dla celów stylistycznych Chevalier pisze o sobie w osobie trzeciej:
"Zastanawiam się, co wyrus ma do zarzucenia Chevalierowi. Zastanawiam się, a nie - oburzam się, nie - dziwię się mu, nie - cokolwiek innego. Najzwyczajniej w świecie zastanawiam się.
W swoim tekście Chevalier pisze o "leberałach pokroju wyrusa". Być może nie podoba się wyrusowi to, że Chevalier posłużył się jego osobą jako łatwo przyswajalną figurą. Wydaje się bowiem, że gdyby Chevalier napisał o leberałach mających poglądy takie i takie i jeszcze takie, i wymienił te wszystkie poglądy, które wyrusowi są bliskie, to wyrus nie mógłby mieć do Chevaliera pretensji. Niemniej jednak Chevalier napisał o "leberałach pokroju wyrusa".
Do reszty tekstu, moim zdaniem, nie można się przyczepić, poza, rzecz jasna, ostatnim zdaniem. Ale najpierw w kwestii tej reszty tekstu bez ostatniego zdania. Chevalier uważa, że "leberałowie pokroju wyrusa" nie wahają się katować swoich dzieci po to, żeby móc realizować swój sposób na życie. Myślę, że każdy może mieć takie zdanie, jakie ma Chevalier, gdyż każdy, że tak powiem, może w innym miejscu stawiać granicę, po przekroczeniu której człowiek może być uznany za katującego swe dzieci, za dopuszczającego się ich pohańbienia. Nie ma w tym niczego złego. Wyrus oczywiście może uważać inaczej.
Wreszcie ostatnie zdanie: "W dawniejszych, znacznie zdrowszych czasach, takich ludzików zwyczajnie się kastrowało, często publicznie, żeby i lud prosty miał jakąś rozrywkę i naukę”.
Pisząc o "takich ludzikach" Chevalier konsekwentnie pisze o "leberałach pokroju wyrusa", gdyż tekst jest ciągły i nie ma w nim żadnej cezury pozwalającej przyjąć inne założenie. Co stwierdza Chevalier w ostatnim zdaniu? Otóż stwierdza, że dawniejszych czasach "takich ludzików", czyli "leberałów pokroju wyrusa", poddawano kastracji. I tylko tyle Chevalier stwierdza. Być może Chevalier uważa, że dobre były te dawniejsze czasy. Ale być może tak nie uważa. Być może Chevalier chciałby, aby te czasy wróciły. Ale być może nie chciałby tego. Nie jest wprost powiedziane, co Chevalier uważa i czego chciałby.
W którym miejscu Chevalier napisał mniej więcej coś takiego: wykastrować wyrusa? Moim zdaniem wyrus przecenił swoje znaczenie - tu jedynym autorytetem może być Chevalier".
Inne tematy w dziale Polityka