Chevalier Chevalier
96
BLOG

Czy Klaus potraktuje Cohn-Bendita piłą?

Chevalier Chevalier Polityka Obserwuj notkę 40

Zakończył występy cyrk medialny pod nazwą: delegacja Parlamentu Europejskiego obraża prezydenta Czech, lekceważy suwerenność państwa czeskiego, a lewacki bojówkarz stawia głowę tego państwa przed szantażem. Cyrk, jak to cyrk: pełno wrzasku, popisów, połykacze cytatów, woltyżerka z wersjami rozmowy, taniec na linie interpretacyjnej, puszczanie oka do widzów - my wiemy, wy rozumiecie. Zanim jednak przejdę do tego, jaki był głębszy sens cyrku, chciałbym wypunktować dość oryginalną kwalifikację zachowania Cohn-Bendita. Kwalifikację, która niewątpliwie wyróżnia się wśród dziesiątków komentarzy prawicowych publicystów i blogerów, komentarzy wyglądających jak zrobione według jednej sztancy, jak z rozdzielnika - nie tylko te same opinie, ta sama tonacja, ale i te same werbalnie i składniowo zwroty, niemal bez zmian  powtarzane. I to w wydaniu ludzi, którzy szeroko rozpisują się o formatowaniu umysłów przez "michnikowszczyznę". Ale o to mniejsza.

A oto ta oryginalna kwalifikacja. Bloger elear, ceniony przeze mne dla jego erudycji i klasycznych upodobań, napisał, że Cohn-Bendit do Klausa "mówił tonem dziedzica do chłopa pańszczyźnianego". Przyznam, że zdumienie mnie wielkie wzięło, a potem i wstyd palący; bom był przekonany, że cokolwiek o dziejach wiem, a tu wychodzi, że nic a nic, że mój obraz przeszłości mizerny i nieprawdziwy. Dotąd nie wiedziałem, że dziedzice, zwracając się do potomków Chama używali, a jakże, formy grzecznościowej. Oto w jaki sposób, zdaniem eleara, dziedzic miał zwracać się do chłopa:

"Pana poglądy na to mnie nie interesują, chcę wiedzieć, co pan zrobi, kiedy zatwierdzi to Sejm i Senat Królestwa. Będzie Pan respektował demokratyczną wolę przedstawicieli narodu? Będzie Pan musiał to podpisać." (zmienione realia, lata 1815-31; wersja według zapisu kancelarii Klausa - zwracam uwagę)

Widać ów osławiony ucisk chłopa pańszczyźnianego nie tak okropny był, i może trochę racji ma pan Wielomski, gdy czasy sprzed zniesienia chłopskiej zależności uważa za szczesną epokę społecznej harmonii, na prawie naturalnym opartej. Dziw aż bierze, że chłop, tak kurtuazyjnie (zważywszy na różnice stanów, doprawdy kurtuazyjnie!) traktowany, od czasu do czasu rewanżował się panom a to podrzynaniem gardeł, a to okładaniem cepami, a to przerzynaniem piłą ("tylko rżnij powoli, bo dobry to był pan" - wołali chłopi podczas galicyjskiej rabacji). Trzymając się porównania elara - a jeśli Klaus zechce Cohn-Benditowi odpłacić (podczas czeskiej prezydencji będzie po temu sporo okazji)? Czy wtedy jego zachowanie będzie można porównać do przerzynania piłą dziedzica przez chłopa?

Wracając do pytania, jaki był głębszy sens cyrku? Taki, że rozdęto całą sprawę, dopuszczając się kłamstw i manipulowania cytatami, aby kolejny raz wbijać Polakom do głów pewne prawdy, które zdaniem prawicowych publicystów powinny mieć walor communis opinio. Kolejny raz wbijano Polakom do głów, że Unia Europejska jest brzydka i zła, zwłaszcza jeśli chodzi o integrację polityczną i militarną, może być pożyteczna co najwyżej odnośnie integracji gospodarczej, a i to z wieloma zastrzeżeniami. Stąd spotkanie na Hradzie przedstawiano jako modelowy przykład niewyobrażalnej pogardy dla suwerennego państwa. Przy okazji uwaga - członkostwo w NATO, a także w innych organizacjach, jak Rada Europy i OBWE, też ogranicza naszą suwerenność; ale o tym ci, co lamentują, iż Traktat Lizboński to koniec Polski suwerennej, jakoś milczą. I poprzez czeski przykład wbijano Polakom do głów, że unijnym instytucjom wara od naszych spraw, że nawet pytać się nas o kwestie związane z Unią, nie czysto wewnętrzne - byłoby aroganckim i butnym traktowaniem wolnego narodu. Może poza gospodarką - forsę dają to mogą wymagać, a niech tam. Ale niech się trzymają z daleka od naszego rozumienia praw człowieka, od naszej definicji małżeństwa, od ustawy antyaborcyjnej, od kwestii praw mniejszości, od zrównania płci, a i od lustracji również. 

Kolejny też raz wbijano Polakom do głów, że lewica jest bardzo, ale to bardzo zła; a najgorsza to wcale nie jest lewica aparatczyków, tylko rozmaici goszyści, Zieloni, alterglobaliści, "nawiedzeni" obrońcy praw człowieka; w ogólności ci wszyscy, którzy nabijają sobie głowy pomysłami na poprawianie czy zmienianie świata, miast kontentować się światem takim, jakim go wolny rynek (no może jeszcze trochę i Bóg) stworzył, ideowo ścigać się w walce o karierę, a rojenia alterglobalistyczne, społecznikowskie, "prawo-człowiecze" czy choćby socliberalne uznać za stertę niebezpiecznych idiotyzmów. I wbijano do głów Polakom, że zarażenie się wirusem kontestacji łacno może prowadzić do stoczenia się i pójścia w ślady rewolucyjnego chama, lewicowego bojówkarza. I dlatego z Cohn-Bendita zrobiono bez mała zadymiarza zamachującego się na prezydenta Czech koktajlem Mołotowa, to jest małym proporczykiem z symbolem Unii Europejskiej.
 

Chevalier
O mnie Chevalier

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (40)

Inne tematy w dziale Polityka