Jest wysoce prawdopodobne, że rosyjskie rakiety balistyczne zostaną umieszczone na ruchomych platformach w drugiej połowie tego roku w Obwodzie Kalingradzkim. Chciałbym się odnieść do tego faktu w dwóch punktach:
1. Jak postrzegamy rosyjską politykę zagraniczą?
Istotne jest tu stwierdzenie, że Polska polityka zagraniczna jest zachowawcza względem swoich sąsiadów, choćby z powodu faktu średniej wielkości własnego państwa oraz posiadania ograniczonego potencjału. Jednak obecność w NATO stanowi dla nas wyraźną gwarancję ochrony. Tylko można skonstatować ze smutkiem malejący potencjał obronny Europy Zachodniej wobec coraz silniejszych trendów zbrojeniowych w innych regionach świata, a szczególnie rzecz dotyczy Federacji Rosyjskiej stawiajacej na szeroko pojętą modernizacje wojska. Czy nasza polityka zachowawcza jako stanowisko nie prowokowania jest właściwym postępowaniem względem potężnego sąsiada? Czy jeśli Rosja jest interpretowana w swojej działalności jako równie zachowawcza, to czy nie popełniamy błędu jej rozumienia? Tu nie chodzi o używanie rosyjskiego straszaka tylko wykazanie, że polityka aktorów państwowych nadal jest domeną siły modelowanej w dużej mierze przez gospodarkę, siły militarne i potencjał wpływów.
"Polityka ustępstw stara się odpowiedzieć na zagrożenie imperializmu metodami odpowiednimi dla polityki zachowawczej; próbuje uporać się z imperializmem, jak gdyby był on polityką zachowawczą. Popełnia błąd, próbując przenieść politykę kompromisu ze środowiska politycznego sprzyjającego zachowaniu status quo - gdzie jest jej miejsce - do środowiska wystawionego na atak imperialistyczny, gdzie nie ma dla niej miejsca. Można powiedzieć, że polityka ustępstw to polityka kompromisu, zniekształcona w wyniku mylnego uznania polityki imperializmu za politykę zachowawczą."
Żródło: aut. Hans J. Morgenthau, Polityka między narodami. Walka o potęgę i pokój, wyd. Difin, Warszawa 2012, s.92.
Czy nasza polityka jest polityką sutępstw, czy powstrzymywania? Stosując każdą w zależności od posiadanych możliwości. Churchil powiedziałby, że polityka ustępstw jest możliwa, gdy stosowana jest z pozycji posiadanej siły, tylko czy mamy tę właściwość?
Można pokusić się o szukanie odpowiedzi w dokumencie Ministerstwa Spraw Zagranicznych:
http://www.msz.gov.pl/files/docs/komunikaty/pr%20pol.pdf
Pod tytułem - Bezpieczeństwo -od drugiego akapitu jest fragment:
"Choć w najbliższych latach ryzyko konfliktu zbrojnego w bezpośrednim sąsiedztwie lub na terytorium Polski będzie niewielkie, to – w dłuższej perspektywie – nie można wykluczyć pojawienia się zagrożeń, również o charakterze konwencjonalnym. Trwałe zapewnienie bezpieczeństwa będzie wymagało posiadania odpowiedniego potencjału obronnego(moje własne podkreślenie), wzmocnionego przez wsparcie sojusznicze, ale także współpracy politycznej i sprawnej dyplomacji. By to osiągnąć, niezbędne będzie utrzymanie odpowiedniego tempa rozwoju gospodarczego, a przede wszystkim zmniejszanie dystansu technologicznego do najbardziej rozwiniętych państw." strona 14.
2. Jakie są te nasze zdolności obronne?
Czasami piszę o strategii jako ważnej w wyznaczaniu celów. Zastanawiam się jak dużo mniejsze państwo mogłoby uniknąć starcia. Jednak byłbym bardzo naiwny, gdybym myślał tylko kategoriami uniknąć. Pewne rzeczy mogą i tak nadejść. Przypominam sobie wtedy Izrael, który w 1967 dokonał udrzenia wyprzedzającego. Oczywiście nie proponuję takiego rozwiązania tylko chciałbym wskazać, że w wyjątkowo trudnych warunkach będzie istniała konieczność ryzykownego postępowania. Moje przekonanie, że państwo tak małe i skazane na walkę na trzech frontach przez fakt, że poradziło sobie nie tylko przez kunszt żołnierza, ale właściwy plan strategiczny oparty na sile armii, wywiadu i dyplomacji miało możliwość wygenerowania takiego sukcesu dzięki stałej świadomości niebezpieczeństwa. Kluczem do zwycięstwa okazało się lotnictwo. Czy Polska dysponuje siłami lotniczymi i antyrakietowymi, które mogą je obronić? Mój wniosek na razie jest taki, że wg. mojej oceny jesteśmy podatni na atak bez wkraczania na nasze terytorium. Nie jesteśmy bezpieczni, co najwyżej realia w obecnej chwili są częściowo sprzyjające.
Konkluzja:
Jeśli polityczne rozgrywki będą elementem dominującym bez odpowiedzialności za przyszłość kraju mając na uwadze rzecz znamieną - suwerenność nigdy nie jest dana wiecznie - należy zapytać siebie i polityków, co robią poza pisaniem dokumentów oraz wystąpieniami publicznymi w sposób realny by zbudować potencjał państwa? I nie chodzi o okresowe pomyślne wskaźniki gospodarcze na poprawę humoru tylko wypracowanie faktycznych narzędzi bym nie był raczony pewnym określeniem, jakie zostało przyporządkowane naszemu krajowi - osioł trojański USA. Na ile sami jesteśmy w stanie zapewnić sobie bezpieczeństwo?
pozdrawiam
SCHUMI
Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka