Kamil Sasal Kamil Sasal
539
BLOG

Potęga polskich zarobków

Kamil Sasal Kamil Sasal Polityka Obserwuj notkę 3

Prawda jest taka, że nasze PKB w porównaniu z tym w RFN lub Norwegii jest bardzo żałosne. Sam fakt posiadania marek, czy w ogóle rowiniętej gospodarki świadczy o potędze finansowej tych państw. A szczególnie ich dojrzałości politycznej - nawet po przegranej przez Niemcy wojny.

Mam wrażenie dotyczące Polski o naszym zbliżaniu się do realiów a la Arabia Saudyjska. I tak jesteśmy biedniejsi od tego kraju, ale podobieństwo zasadza się na tym, że wysokie PKB Arabii nie rozkłada się równomiernie na jego mieszkańców. Mianowicie śmietankę spija tylko wąska mniejszość - reszta to robole. Rzecz podobna ma się w Polsce. Duża część społeczeństwa zarabia pensję minimalną, bardzo rzadko dochodząc do granicy 2,5 lub 3 tysięcy złotych. Taki zarobek jest przedmiotem marzeń bardzo wielu. Kilkoma słowami - bananowa republika okrągłego stołu ma się świetnie.

Czemu? Politycy stali się więźniami ograniczonych kompetencji i boją się podejmować odważne decyzje. Zamiast rzeczywiście budować gospodarkę - budują mocno angażujący Nas spór. Kwestią być lub nie być w polityce nie jest skuteczne rządzenie, ale utrzymanie się na stołku. Staje się to bardziej cyrkiem, takim plebiscytem popularności. A co na to rzeczywistość?

Pakowacz towaru w Norwegii (bez znajomości języka) - 152 korony za godzinę = około 13,5 tysiąca złotych,

vs

Zarobek profesora na uczelni w Polsce = 7 tysięcy 200 złotych (na jednym etacie bez wpływów z badań i ekspertyz),

Spawacz TIG w Norwegii - około 175 koron za godzinę = około 15,5 tysiąca złotych,

vs

Zarobek publicysty = od 2 tysięcy złotych do 15 tysiecy (bardzo znani moga zarabiać nawet 50 tysięcy złotych),

Kierowca autobusu w Norwegii = od około 14 do 16 tysięcy złotych,

vs

Kierowca autobusu w Polsce = około 3 tysięcy złotych (nie odejmując podatków),

Dokąd Nas to prowadzi? Sądzę, że nie warto się użalać nad sobą. Owszem ktoś może powiedzieć o wysokich kosztach życia w Norwegii. To prawda. Jednak niech ktoś mi powie, czy ich podatki powodują, że jakość usług publicznych jest niska? Mnie nawet zaskoczyło, że przyjezdny, który zostanie ich obywatelem (bodaj po 7 latach) może ściągnąć schorowanego rodzica i leczyć na koszt państwa pobytu. Nie zaskoczyło mnie jak moim znajomym, państwo norweskie od razu dało podręczniki dla dzieci. Nie zaskakują mnie informacje jak polskie rodziny w Danii lub Norwegii, sami Niemcy kuszą przyjazdem do siebie różnymi bonusami takimi jak mieszkania oraz inne. Słyszałem takich informacji bardzo dużo. Kiedy spotykam się z ludźmi starszymi ode mnie - akurat skończyłem 26 lat - to mówią uciekaj stąd. I powiedzcie mi sami? Co mają zrobić młodzi ludzie?

Oczywiście patriotyzm nie powinien mieć ceny. Zgadzam się - nie można być materialistą za wszelką cenę. Sam jeśli rozważałbym wyjazd to tylko z moją ukochaną. Tam, gdzie jest Polski Kościół. Tam, gdzie są szanse zachowania własnej tożsamości. Ale z drugiej strony. Wartości, miłość stawiają przed młodym człowiekiem szereg wyzwań. Nie tylko musi się martwić o siebie. O partnerkę. A co z rodzicami? Mają tu zdechnąć czekając w kolejce do specjalisty dwa lub trzy lata? Zadajmy sobie pytanie - co nam dają politycy?

Jaka jest jakość tej polityki? Jaki jest poziom rozwiązywania problemów?

W życiu nie chodzi o to tylko, by mieć, ale żeby się rozwijać. Jeśli każda złotówka jest tak cenna, a mimo ich posiadania możliwości są niske - to kto doprowadził do tego stanu?

Nie chcę podawać własnej odpowiedzi. Powyższe napisałem tak po prostu - dla refleksji. Zastanawiam się, czy kiedyś będzie inaczej. Kiedyś przyjaciel opowiedział mi historię:

Kiedy moja prababcia żyła - to głodowała. Było to w czasie I wojny światowej. Kiedy tylko się skończyła wojna i bardziej podrosła, to powoli zaczęła dzwigać się na nogi. Ale nadal był kryzys. Polska walczyła. Kiedy walka się skończyła to nadal był kryzys. Tylko lat 30-tych. Znowu wybuchła wojna. Nastał jeszcze większy kryzys. Po wojnie już mój dziadek doświadczył dźwigania się kraju z ruin. Też był kryzys. I niedobory epoki socjalizmu, gdzie prymat ciężkiego przemysłu nie brał pod uwagę potrzeb konsumpcyjnych. Później moi rodzice doświadczyli stanu wojennego i okresu jeszcze większej zapaści gospodarczej. Choć mój młody ojciec miał na utrzymanie mnie i matkę, to w wieku 18 lat - miał na mieszkanie, które dostał oraz wczasy dla nas trojga. Minęły później lata 90-te. Koniec przemysłu i jeszcze większy kryzys. Teraz jestem dorosły. Ale nie mam godnej pracy, mieszkania i wczasów, ale za to skończone studia. I nadal jest kryzys. A z moją pensją minimalną mam kryzys osobisty. Kryzys nie tylko mój, lecz także dziecka oraz żony. Nawet w Polsce znowu jest kryzys.

Czy takich ludzi jest więcej?

pozdrawiam

Kamil Sasal

 

Kamil Sasal
O mnie Kamil Sasal

Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka