Kamil Sasal Kamil Sasal
1032
BLOG

Koalicja opozycji – przywrócić status quo ante

Kamil Sasal Kamil Sasal Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 19

Z dzisiejszej porannej wypowiedzi Leszka Balcerowicza wynika kilka spraw. Po pierwsze, opozycja w postaci Platformy Obywatelskiej (PO) i .Nowoczesnej (.N) niczym się nie różni. Otóż różni je coś zasadniczego, partia G. Schetyny jest zdecydowanie silniejsza i może spokojnie narzucać warunki, co pokazał przykład Rafała Trzaskowskiego na prezydenta Warszawy. Po drugie, L. Balcerowicz sugeruje, że oba podmioty powinny stworzyć wielką koalicję (grzecznie podziękował R. Petru za usunięcie się w cień), o czym można powiedzieć, że tak, takie rozwiązanie jest możliwe, ale z korzyścią dla PO. Po trzecie, dawny premier i osoba w dużym stopniu odpowiedzialna za przemiany transformacyjne gospodarki w latach 90-tych, stara się narzucić opozycji jeden kierunek. Jest nim oczywiście obrona sądów, szeroko pojętego wymiaru sprawiedliwości a tego, czego zwłaszcza Balcerowicz będzie unikał to proponowanie jakiegoś programu gospodarczego, ponieważ jedyne, co może sugerować, i zresztą to czyni, to krytyka wzrostu polskiego długu, tak jakby wcześniej PO i inne partie nie postępowały podobnie[i].


Wielki sukces Prawa i Sprawiedliwości (PiS) w 2015 r. dokonał się w wyniku zwrotu socjalnego, a z chwilą objęcia rządów, pozyskiwaniem wyborców programem 500+. Opozycja w tym wymiarze nie ma nic do zaproponowania poza zwiększeniem dostępności do programów socjalnych, co większości może się wydawać nieszczere, zważywszy na jej liberalne podejście do sporej części społeczeństwa, które można najprościej tłumaczyć, jeśli nie jesteś bogaty, to, dlatego, że jesteś leniwy. Tego typu narracja wyczerpała się, ponieważ Polacy są bardzo zapracowanym narodem, a jednak zmuszonym do niestabilnych warunków umowy o pracę oraz dużych różnic w płacach pomiędzy regionami. To właśnie z tym PiS może mieć wkrótce największy problem, jeśli sprawdzą się negatywne przewidywania dotyczące przyszłego roku. Pojawienie się poważnego spowolnienia gospodarczego spowoduje, że budżet oraz gospodarstwa domowe czekają kłopoty. Program Mieszkanie+ na chwilę obecną jest w powijakach. Reforma sądów chwilowo wyciszona, ale konflikt ministra Zbigniewa Ziobry z Pałacem Prezydenckim tli się, z każdą chwilą może znów wybuchnąć. Dlatego Balcerowicz świetnie zdaje sobie sprawę z problemów partii rządzącej. Większość reform poza śmiałą redystrybucją socjalną, jest na etapie rozgrzebania, ale nie jakiejś konstruktywnej zmiany. Przykład polskiej służby zdrowia dostarcza tutaj poważnych obaw, to chyba największa bomba z opóźnionym zapłonem w systemie. Całość może stworzyć ogólne wrażenie, że PiS nie różni się od poprzedników, dał pieniądze, ale efekt może być gorszy od początkowego, jeżeli wybuchnie kryzys w polskim otoczeniu zewnętrznym, na który nałoży się szereg problemów wewnętrznych.


Partie opozycyjne z tych powodów będą dążyć do zawiązania koalicji, to prawdopodobnie nastąpi, ponieważ działając osobno, Jarosław Kaczyński może je rozgrywać według zasady divide et imperia. Pytanie tylko, na ile umowa koalicyjna okaże się w sferze kompromisu najbardziej bolesna, dla któregoś z partnerów. Niezależnie od tego, jak bardzo cała sytuacja będzie ośmieszana, nacisk medialny oraz takich postaci, jak Balcerowicz, które dysponują kontaktami międzynarodowymi i możliwością presji, będzie skutkował koniecznością powołania koalicji. Nie trzeba nikogo przekonywać, że polski rząd jest niezbyt mile widziany w niektórych europejskich stolicach – jego pro-europejskie nastawienie już zostało wystawione na szwank, co będzie łączone, jako przeciwieństwo z generalnym postrzeganiem Unii Europejskiej w naszym społeczeństwie.


Opozycja ma w takim razie czas, i może w wygodnym dla siebie momencie przejść do ataku, co zresztą jest cechą opozycji. Jeżeli polski rząd straci inicjatywę, posiadając tylko warstwę narracyjną; jeżeli jego działania dalej nie będą się przekładać na życie Polaków, może się z czasem spodziewać osłabienia. Kryzysy mają to do siebie, że w momencie ich wybuchu, może to być dowolny problem polityczny, pojawiają się bardzo szybko kolejne. W efekcie rządzenie przypomina ciągłe gaszenie pożarów bez możliwości wykazania się solidnymi sukcesami. To po prostu zatapia rząd, i bynajmniej „Atlas kotów” i ochrona zwierząt futerkowych nie załatwi sprawy.


Fundamentem są zawsze pieniądze. Polska nie jest w luksusowej roli Anglii (Wielka Brytania od 1707 r.), która mogła sobie budować potęgę w koloniach. Nie jest też na pozycji Francji, która eksploatowała Północną Afrykę oraz Indochiny. To te państwa powinny ponosić główny ciężar pomocy dla biedniejszych krajów, ponieważ pozostawiły je ze swoimi problemami, niekiedy dalej eksploatując i blokując rynki do siebie przed zalewem ich tanimi produktami rolniczymi. Jesteśmy w trudnej sytuacji kraju, który musi się nieustannie dorabiać, i wciąż nie możemy wytworzyć wystarczająco wysokiej nadwyżki finansowej, która owszem jest, ale przejadana i dalej generuje deficyt. Bo zasada jest bardzo prosta, ale w systemie demokratycznym niezwykle trudna do przeprowadzenia: w czasach koniunktury oszczędza się, a w czasie jej osłabienia wydaje pieniądze. To z powodu tej zasady Donald Tusk przegrał. Nie uszczelnił sytemu w czasie pierwszej kadencji, nie zapewnił sobie finansowania poza mirażem środków unijnych, które rozeszły się, ale nie aspiracje ludzi do lepszego życia. Brak nadwyżki wynikał także z braku oszczędności, stąd atak na OFE. Spowolnienie gospodarcze w otoczeniu zewnętrznym zaczęło działać bardzo negatywnie, pomimo niewielkiego wzrostu Polacy odczuwali te sytuację, jako kryzysową. I paradoksalnie podobny problem może mieć PiS.


I na koniec. Dlaczego polski budżet, budżety samorządów nie mają mechanizmów oszczędnościowych? Dlaczego za każdym razem sięgają do kieszeni obywatela, niczym narkoman po kolejna dawkę? Jest oczywiste, że ludzie mają całą masę sprzecznych interesów, nie jest możliwe dogodzić każdemu w sferze redystrybucji. Jednak, dlaczego samorządy nie mogą oszczędzać (wręcz mają zapisany wymóg wydania środków w ciągu roku budżetowego)? W wyniku tego doszło do karmienia zachodnich banków przez gminy i powiaty, które wpadły w trudności gospodarcze (nie wspominając szczegółowo o polskich rządach). Często sprzeniewierzając się interesowi publicznemu i prywatyzując majątek za grosze (w skali ogólnokrajowej istnieje problem oszacowania ile majątku sprywatyzowano). Re-komunalizacja utraconego majątku z pewnością będzie droższa niż przed jego sprzedażą! Prywatny inwestor zażąda większej ceny. Podobnie rzecz ma się z naszą władzą centralną. W momencie kryzysu, wszyscy za to zapłacimy. I wtedy panowie z Platformy Obywatelskiej i .Nowoczesnej będą grzmieć, że ostrzegali. Prawda jest jednak bolesna, ich rządy kosztowałyby nas jeszcze więcej – pieniądze z pewnością nie trafiłyby do polskich rodzin. I pytanie, czy chcemy powrotu tandemu haratającego w gałę?




[i] 27 listopada 2017 r. Rozmowa Leszka Balcerowicza z Konradem Piaseckim w programie Gość Radia Zet. Link: http://300polityka.pl/live/2017/11/27/

 


Kamil Sasal
O mnie Kamil Sasal

Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka