Kamil Sasal Kamil Sasal
1538
BLOG

Przegrana sprawa premiera

Kamil Sasal Kamil Sasal Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 67

Premier Mateusz Morawiecki przyczynił się do sprowokowania kolejnego sporu z Izraelem. Słowa w polityce są podstawowym narzędziem jej uprawiania. Nieumiejętne stosowanie, może odebrać inicjatywę i zepchnąć do defensywy – i to w sytuacji posiadania uzasadnionych racji.

Należy rozdzielić dwa ważne terminy: polityka pamięci historycznej oraz zbiorowa pamięć historyczna. Pierwsza definicja zakłada oczywistą prawdę, że to państwo za pomocą instytucji prowadzi określoną politykę historyczną, czego najbardziej podstawowym elementem jest szkolnictwo. Z kolei zbiorowa pamięć historyczna to zbiór różnorodnych spostrzeżeń na temat pewnych wydarzeń z przeszłości w społeczeństwie. Mogą być błędne lub prawdziwe, w zależności od tego, jak doskonała jest pamięć jednostki lub pewnej grupy osób, ale wpływ na to ma wyznawany światopogląd i wartości oraz emocje. Państwo zazwyczaj stara się utrzymywać w miarę jednolitą politykę pamięci historycznej, chociaż może ona być korygowana w zależności od barw politycznych. Najbardziej jaskrawym tego przykładem jest stosunek polskiego państwa do przeszłości Polski „Ludowej” (polityka pamięci historycznej), a stosunkiem części polskiego społeczeństwa, która dla przykładu wchodziła w skład resortów siłowych (zbiorowa pamięć historyczna).

Powyższe rozróżnienie jest dosyć proste na użytek wewnętrzny, ale pojawiają się komplikacje, kiedy chodzi nam o demontaż radzieckich/sowieckich pomników, już tutaj powstaje dla niektórych dylemat – używać sformułowania radziecki czy sowiecki? Wtedy z wiadomych powodów ripostuje strona rosyjska, która mitologizuje okres istnienia Związku Sowieckiego. Tak więc mamy trudność w uprawianiu polityki pamięci historycznej na poziomie wewnętrznym, ale znacznie łatwiejszym niż na etapie polityki zagranicznej, kiedy dochodzi do starcia przeciwstawnych racji z innym państwem, gorzej, gdy jest ono na zdecydowanie lepszej pozycji międzynarodowej z powodu posiadanej siły.

Problem relacji Polski z Izraelem ma związek z tym, że przez lata zaniedbano rzetelną politykę pamięci historycznej względem naszych partnerów i przeciwników na arenie międzynarodowej. Izrael zbudował dla siebie bardzo korzystną narrację, którą bardzo trudno podważać w szczegółach, ponieważ grozi nuklearnym zarzutem antysemityzmu. I niestety dialog w sytuacji użycia błędnych słów, choć intencje mogły być inne, natrafia na utrudnienia, ponieważ przekreśla go monopolistyczna pozycja Żydów, jako ofiar II wojny światowej. I już tutaj dowolna osoba może zarzucić, że w poprzednim zdaniu przedstawiono próbę negacji tragedii Żydów w tamtym okresie, bo monopol z zasady kojarzy się z czymś złym. Piszący może się bronić, ale będzie to trudne, choćby miał rację ukazując Polaków, Rosjan i inne narody, jako ofiary.

Należy jednak przyjrzeć się słowom premiera od strony politycznej, a nie analizowania znaczenia słów w kontekście innych, które należało użyć w sposób bardziej właściwy. Konkluzja jest dosyć prosta. Polityka polskiego rządu w zakresie polityki pamięci historycznej znajduje się obecnie w ciężkiej defensywie. Błędy słowne biorą się z pewnej arogancji wyrosłej z presji zewnętrznej. W takich okolicznościach zawodzą najczęściej ludzie, bo są tylko ludźmi. Dlatego też potrzebne jest wyciszenie i unikanie podobnych błędów, nawet jeżeli pojawi się pokusa własnej riposty, narażając na kolejne zarzuty. Niestety, polscy politycy nie osiągnęli sztuki chytrego unikania min, które są na nich przygotowane. Dziennikarz, który zadał premierowi Morawieckiemu pewne pytania liczył na jego błąd. Z banalnego powodu, gdyż cała sprawa jest na tyle skomplikowana, że politycznie jest przegrana w aspekcie krótkoterminowym. Należałoby zbudować całą infrastrukturę działającą na korzyść naszej polityki, a dosadniej - lepszą propagandę. I na nic zdadzą się tłumaczenia o bohaterstwie żołnierzy „wyklętych”. Gdyż zwyczajni ludzie na Zachodzie tego nie rozumieją, nie rozumieją skomplikowanej historii końca drugiej wojny światowej. I nie będą w pełni rozumieć tego, że polski rząd był – polski - w okresie Władysława Gomułki w marcu 1968 r., ale był pozbawiony pełnej suwerenności i starał się legitymizować swoje działania w sytuacji braku legitymacji zwrotem nacjonalistycznym.

Również tutaj pojawiają się trudne słowa, które przeciętny zjadacz chleba nie będzie rozumiał, czym jest legitymacja a legitymizacja w rządzeniu. Oczywiście zakładam, że w Polsce jest inaczej, ale zwykły Brytyjczyk, czy Francuz nie będzie tego pojmował, a zwłaszcza Izraelczyk, ponieważ łatwiej jest mu krytykować Polskę niż Niemcy, które stworzyły całą machinę działającą na rzecz ukazania ich jako naród, który uznał swoja rolę w czasie drugiej wojny światowej. Polska polityka pamięci historycznej jest obarczona nieumiejętnością działania w aspekcie długoterminowym, powstają jakieś książki, jakieś tam filmy, ale w zasadzie to – radźcie sobie sami w promocji zagranicznej. Wystarczy to dostrzec także po tym jak finansowana jest humanistyka w szkolnictwie wyższym, i jakie są szanse zawodowe dla młodych badaczy.

Możemy mieć te swoje samochody elektryczne, próbować na tym zarobić, ale kultura i pamięć historyczna - to coś więcej niż PKB i 500+. To, jak będziemy postrzegani na zewnątrz w perspektywie wieloletniej przyczyni się do zwiększenia lub zmniejszenia naszej atrakcyjności, która także ma związki z relacjami handlowymi.  

Kamil Sasal
O mnie Kamil Sasal

Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia oraz politolog. Zajmuje się badaniem okresu od 1945 do 1989 r. Interesuje się również bezpieczeństwem narodowym, strategią i teoriami stosunków międzynarodowych. Zawodowo zajmuje się archiwistyką.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka