seafarer seafarer
1601
BLOG

Patriotyzm gospodarczy, niemiecka marka

seafarer seafarer Patriotyzm Obserwuj temat Obserwuj notkę 82

image

imageimage

Pech chciał, że dzisiaj rano pojechałem do Castoramy. Jest niedaleko, na Osowie przy trójmiejskiej obwodnicy. Podjeżdżając do marketu, zobaczyłem na parkingu dużego tira. Zwracał uwagę. Po pierwsze, zwykle stoją tam samochody osobowe, ciężarowe natomiast bardzo rzadko. A tira, tak prawdę mówiąc nigdy wcześniej tam nie widziałem. Po drugie to nie był zwykły, ciężarowy, zazwyczaj brudny tir. Ten tir, co dzisiaj rano stał przed Castoramą był elegancki.

Akurat w pobliżu było wolne miejsce, więc zostawiłem tam samochód i podszedłem bliżej. To był tir firmy Grohe i przyjechał z wystawą armatury łazienkowej. Chyba chwilę wcześniej, bo jeden z pracowników jeszcze sprzątał rozłożone podesty. Widać było, że ‘event’ został przygotowany z rozmachem. Nawet aparatura muzyczna i kolumny nagłaśniające tam były. Popatrzyłem na rejestrację tira, była niemiecka. No, no pomyślałem sobie. Dbają chłopaki z Grohe o polski rynek. Aż z Niemiec tu przyjechali, żeby reklamować i demonstrować swoje krany do wody. I poszedłem do marketu, zrobić zakupy po które przyjechałem.

Przy drzwiach wejściowych do Castoramy zobaczyłem banery firmy Grohe. Zwróciły moją uwagę. Ładne i estetyczne z dużym napisem Grohe u samej góry. Wczoraj pisałem o patriotyzmie gospodarczym i polskiej marce. Więc znowu przemknęło mi przez głowę i muszę powiedzieć, że z uznaniem. Proszę, Niemcy reklamują się pod swoją niemiecko brzmiącą nazwą. A Polacy, swoich polskich nazw jakby się wstydzili, bo swoje produkty reklamują i sprzedają głównie pod anglojęzycznie brzmiącymi nazwami.
Ale pod napisem Grohe, czyli nazwą własną firmy był jeszcze inny napis, wydrukowany mniejszymi literami. Pure Freude an Wasser, napis reklamowy firmy niemieckiej i też w języku niemieckim. Niby wszystko OK. Ale zaraz, zaraz, przecież my jesteśmy w Polsce a nie w Niemczech. A w Polsce ludzie mówią po polsku a nie po niemiecku. I tak jak napis firmowy Grohe w języku niemieckim przecież, mi się podobał tak już ten napis reklamowy, też w języku niemieckim spodobał mi się już mniej.

Kupiłem co miałem kupić i wróciłem do samochodu. Ale po drodze zatrzymałem się ponownie przy eleganckim tirze. Tam też stały banery. Podszedłem bliżej, żeby je zobaczyć dokładnie. Tutaj napisy reklamowe też były po niemiecku. No, nie tego tak nie odpuszczę. Wszedłem po schodkach podestu do środka. Wszędzie baterie łazienkowe. Elegancko wyeksponowane. Pracownik, którego widziałem wcześniej, nadal zmywał podłogę. Chciałbym zamienić kilka słów z szefem tej wystawy, zwróciłem się do niego. Wskazał mi na młodą dziewczynę, która akurat rozmawiała z jakimś potencjalnym klientem. Przygotowałem się na rozmowę po angielsku (niemieckiego niestety na tyle dobrze nie znam abym mógł wyjaśnić o co mi chodziło) ale rozmawiali po polsku. Poczekałem chwilę i gdy dziewczyna była już wolna podszedłem i poprosiłem, aby wyszła ze mną na zewnątrz. Popatrzyła na mnie zdziwiona, ale wyszła. Będąc na zewnątrz pokazałem na banery i niemieckie napisy reklamowe na nich.  I zapytałem, jak najbardziej grzecznie. W jakim kraju my jesteśmy? W polskim, odpowiedziała, patrząc na mnie jeszcze bardziej zdziwiona. W takim razie napisy reklamowe powinny być chyba, również w polskim języku, zwróciłem się do niej. Znowu bardzo grzecznie. Dziewczyna popatrzyła na banery a potem na mnie i ku mojemu zaskoczeniu odpowiedziała. Słuszna uwaga. Dziewczyna mówiła po polsku i była Polką. I na tym, ta nasza wersalska konwersacja się zakończyła. Dziewczyna poszła z powrotem do wnętrza tira a ja pojechałem do domu.

A teraz podsumowanie tej całej historii, która przydarzyła mi się w ten sobotni poranek przed wejściem do Castoramy na Osowie w Gdańsku. Dlaczego napisy reklamowe firmy Grohe, w akcji promocyjnej promocyjnej prowadzonej w Polsce, były po niemiecku a nie po polsku? Owszem dużo Polaków zna język niemiecki, ale przecież nie wszyscy. No a przecież celem akcji promocyjnej jest dotrzeć do jak największej liczby potencjalnych klientów. Moim zdaniem są trzy możliwości.

1-sza, brak profesjonalizmu a wręcz niechlujstwo marketerów, którzy przygotowali tę akcję promocyjną. Nie pomyśleli o tym, że jadą do kraju, w którym ludzie mówią innym językiem niż język niemiecki.
2-ga, zadufanie Niemców. Ich przekonanie o tym, że jadąc do Polski nie warto zawracać sobie głowy językiem polskim. Polacy i tak wszystko co niemieckie uważają za najlepsze. A tym bardziej jak będzie napisane po niemiecku.
3-cia, patriotyzm gospodarczy Niemców. Promujemy markę niemiecką i to promujemy w języku niemieckim. Niemieckie artykuły są najlepsze i najlepszym językiem do ich promowania jest język niemiecki.

Wybór właściwej odpowiedzi pozostawiam czytelnikom. Ja osobiście obstawiam wersję ostatnią.

seafarer
O mnie seafarer

Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo