Nie ma nic o polityce. Nie ma dyskusji i politycznych kłótni. To dlatego, że jest cisza wyborcza. Dzień wyborów. Dzień, w którym wybieramy władzę.
Zwykłego człowieka zazwyczaj władza szczególnie nie interesuje. Inne sprawy go pochłaniają. Rano trzeba zdążyć do pracy a na drogach te cholerne korki. Dzieci trzeba odebrać ze szkoły albo zawieźć na dodatkowe zajęcia a tutaj wypadło niespodziewane spotkanie z kontrahentem. Sąsiad kupił nowego Lexusa a ja jeżdżę 5-letnim Hunadayem. Koniecznie trzeba z szefem pogadać o podwyżce i kupić porządny samochód.
W hierarchii tych przyziemnych i codziennych spraw władza nie zajmuje wysokiego miejsca. I zwykły człowiek nie zaprząta sobie głowy władzą. Władza gdzieś tam jest, funkcjonuje lepiej albo gorzej. Czasami zdarzy się, że w domu lub w pracy człowiek popsioczy na tę władzę. Ale bezpośrednio ona go nie dotyczy. I jej nie posiada.
Ale raz na cztery lata jest inaczej. Raz na cztery lata zwykły człowiek ma tę władzę w ręku. Ma władzę jednych wynieść na szczyty a innych strącić w otchłań niebytu. Takim dniem władzy dla zwykłego człowieka jest dzień wyborów.
I taki dzień mamy dzisiaj. Dzisiaj zadecyduje się przyszłość wielu ludzi na najbliższe cztery lata. Zadecyduje się również przyszłość Polski na te cztery lata. Bo przecież ci, których dzisiaj wybierzemy będą decydować o tym, w jakim kierunku Polska będzie się rozwijać.
I zadecydują o tym głosy pojedynczych, zwykłych ludzi.
Ważny i decydujący dzień. Ale taki spokojny. Można powiedzieć, że nudny nawet.
