Jeszcze dwa dni temu o Liberte i L. Jażdżewskim mało kto w Polsce słyszał. Dzisiaj L. Jażdżewski jest gwiazdą pierwszej wielkości na polskim firmamencie politycznym. Jak długo będzie? No cóż, to dopiero przyszłość pokaże. Ale doświadczenie z przeszłości pokazuje, że takie gwiazdy, które nagle rozbłyskują (a były już co najmniej dwie, J. Palikot i drugi, R. Petru), nie świecą długo.
Skąd ta nagła sława Leszka Jażdżewskiego? W dużej mierze za sprawą tej świni, o której jest w tytule. Przemówienie, które L. Jażdżewski wygłosił na UW, jako ‘support’ przemówienia (zapowiadanego jako przełomowe) Donalda Tuska, to ciąg luźno ze sobą powiązanych i epatujących rzekomą głębią myśli – frazesów, truizmów i komunałów. W tym ciągu mieścił się atak na Kościół Katolicki, do którego pretekstem była pedofilia. Pedofilia wśród księży, to rzecz podła i obrzydliwa. Ale to nie znaczy, że KK jest podły i obrzydliwy. A tak ze słów, nowo rozbłysłej na Uniwersytecie Warszawskim gwiazdy, wynikało.
Co więcej, zaraz po słowach o tym, jaki to KK jest obrzydliwy, wybrzmiały słowa o świni: ‘Ale rywalizacja na inwektywy i negatywne emocje z nimi nie ma sensu, dlatego że po kilku godzinach zapasów ze świnią w błocie orientujesz się, że świnia to lubi.’ Toteż w pierwszych komentarzach po przemówieniu, które z Jażdżewskiego nieznanego, zrobiło Jażdżewskiego gwiazdę, zdanie to, również przypisano do ataku na KK.
Oczywiście przypisano błędnie, bo dotyczyło ono już innej sprawy. To zdanie dotyczy sporu politycznego jaki w Polsce trwa od kilkunastu lat. Sporu pomiędzy opcją liberalno-lewicową, reprezentowaną w dużej mierze przez PO i opcją prawicowo-konserwatywną, którą reprezentuje PiS. Pomiędzy tymi ugrupowaniami faktycznie toczy się bój (ideowy) na śmierć i życie.
A przy okazji tego sporu karierę medialną zrobiło określenie ‘mowa nienawiści’. Mowę nienawiści zarzucają sobie nawzajem obydwie strony sporu politycznego. I prawdę mówiąc, obydwie strony mają w tej sprawie za uszami. Ale Platforma w tej wzajemnej nawalance, przyjmuje pozę niewiniątka i ofiary. I o mowę nienawiści oskarża przede wszystkim PiS. I widać to wyraźnie w zdaniu, które Jażdżewski wyartykułował w swojej mowie na UW. I nadzwyczaj subtelnie, drugiej stronie politycznego sporu, przyłożył świnią. Za co, od zebranych w auli UW i zgromadzonych na zewnątrz przed telebimem, dostał rzęsiste oklaski.
Taka jest oto mowa miłości Platformy. I taką mową miłości Platforma, walczy z mową nienawiści.
Mowa ‘miłości’ to jedno, a co z czynami? Na ulicach polskich miast widać już plakaty i bilbordy wyborcze, poszczególnych komitetów wyborczych. Na ulicach mojego miasta również. Tych PiS-u jeszcze nie widać, ale Platforma już swoje ma. I to bardzo wymowne. Na początku notki jest jeden a poniżej drugi. Na obydwóch jest ten sam napis: Materiał KKW Koalicja Europejska, PO ....
I żeby nie było niedomówień. To, że Janusz Lewandowski na bilbordzie KKW Koalicji Wyborczej jest przedstawiony dostojnie i z zatroskaną (zadumaną?) twarzą to OK. Serio! Takie jest niekwestionowane prawo każdego komitetu wyborczego, aby dobrze pokazywać swoich kandydatów.
Ale ten bilbord powyżej, z Beatą Szydło, to też materiał wyborczy KKW Koalicja Europejska, PO … Na wszelki wypadek, żeby nie było to zbyt oczywiste, informacja o tym jest podana drobnym druczkiem - to jest ten (nieczytelny) pionowy napis z prawej strony bilbordu.
W takim razie zapytam subtelnie. Podobnie, jak Leszek Jażdżewski, rzucił w stronę oponentów politycznych Platformy, subtelne oskarżenie o świni.
Kto tak lubi to błoto, że aż na bilbordach wyborczych tym błotem rzuca? Kto się odwołuje do najniższych ludzkich instynktów? I pokazuje swoich przeciwników politycznych w sposób niegodziwy? I z fałszywymi oskarżeniami?
Kto więc w tym sporze jest świnią?
