Niezbadane są ścieżki, którymi chodzą ludzkie skojarzenia, a ja się o tym przekonałem dobitnie w ubiegłym tygodniu. Kiedy czytałem relacje i patrzyłem na zdjęcia z nocnej demonstracji przeciwko krzyżowi, jakieś mgliste skojarzenie zakołatało mi w głowie. Niestety, tylko na chwilę i natychmiast się ulotniło, a ja chodziłem jak struty, bo uwielbiam treściwe syntezy. Taka moja prawicowa natura.
Dopiero dzisiaj natknąłem się na wypowiedź socjologa Radosława Markowskiego, który wydarzenia pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu nazywa radosnym happeningiem. Idoznałem iluminacji. Kraft durch Freude, czyli Siła przez Radość.To jest hasło i jednocześnie nazwa organizacji, która przysposabiała niemiecki naród do narodowego socjalizmu, organizując masowe imprezy.
Według Markowskiego pod prezydenckim pałacem był wesoły i autoironiczny ocean protestu. Naprzeciwko protestującego oceanu była grupka nielicznych dziwnych ludzi, jak sam przyznaje. Tu właśnie dochodzę do sedna mojego osobistego skojarzenia, bo ja, w przeciwieństwie do Markowskiego, ujrzałem tam grube szyderstwo tłumu z uczuć garstki bezbronnych ludzi. Dodam, że tłumu korzystającego z olbrzymiej przewagi liczebnej. Właśnie niezwykła dysproporcja siły tego szyderczego tłumu w stosunku do grupki obrońców krzyża skojarzyła mi się z nazwą nazistowskiej akcji.
Żałuję, że Markowski nie wyszczególnia, co go najbardziej rozbawiło w tym oceanie protestu. Czy to był transparent z napisem Dupa? Albo inny:Spalić mohery? A może odzywka do modlącej się kobiety: Pokaż cycki? Czy też radosny greps Nadstaw h... drugi policzek! Niestety, tego się nie dowiemy z wywiadu. Wielka szkoda, bo dobrze jest wiedzieć, z czego się śmieje elita intelektualna III RP. Ja niestety odniosłem tylko wrażenie, że Markowskiego bardzo łatwo można rozśmieszyć. Nie powinien chodzić do programu Kuby Wojewódzkiego, bo jeszcze pęknie nam ze śmiechu.
Ktoś może powiedzieć, że jak mogę kojarzyć ten kolorowy, rozkołysany tłum z idealnymi czworobokami niemieckiej młodzieży z czasów narodowego socjalizmu. Ano mogę. Moje pierwsze wrażenie z obserwacji tego tłumu młodych radosnych było takie, że ich idolem, albo jednym z idoli musi być Ernesto Guevara. Taka intuicja, ale chyba prawdziwa. Guevara bowiem za młodu też był lewicowo-liberalnym naprawiaczem świata. Rozwichrzony i rozdyskutowany, postępowy i rewolucyjny aż do bólu, nie uznawał żadnych bogów ani autorytetów. Dopóki nie spotkał Fidela, który mu dał mundurek. I zaraz potem argentyński postępowiec przeszedł gładko z etapu dyskusji na poziom wyższy - strzelania w tył głowy. Bez żadnego etapu pośredniego. I to wszystko oczywiście nadal w imię postępu ludzkości.
I ja mocno podejrzewam, że ci młodzi ludzie z oceanu protestu, pozornie liberalni i wolnościowi, bardzo chętnie wskoczą w mundurki, gdy ktoś wpadnie na pomysł, żeby ich jednolicie przyodziać. No, bo skoro mają jednakowe poglądy, jak spod igły, to trzeba też, żeby się nie mylili z ciemnogrodem. I ten gość, co zasunął odzywkę Nadstaw h... drugi policzek,on też nie potrzebuje etapu pośredniego. Tylko mu włożyć pistolet do łapy i jest gotów strzelać w tył głowy klęczącym ludziom. Taka prawidłowość społeczna.
Jeśli taki scenariusz nie brzmi zbyt wiarygodnie, jeśli mało przykładu Guevary, to pamiętajmy o tych sympatycznych młodzieńcach z Kambodży, którzy postępowe idee ćwiczyli zaledwie kilkadziesiąt lat temu na Sorbonie pod okiem Sartre`a i francuskich lewicowych salonów. A potem tak gładko przeszli do praktyki w swojej ojczyźnie, że kiedy odeszli, to nie można się było doliczyć paru milionów obywateli. Warszawskie salony III RP pod względem inżynierii postępu społecznego są również sprawne. Ponury czub pozujący do zdjęć z pistoletem, który zorganizował cały spęd, doczekał się życzliwego wywiadu w postępowych mediach. A pamiętacie portal Lewica bez cenzury?
Dziwne mi się tylko wydaje milczenie w sprawie zajść pod krzyżem głównego kreatora autorytetów moralnych III RP. To on przecież pisał przed laty, że sens bycia Polakiem niemożliwy jest do zrozumienia i ogarnięcia bez zrozumienia sensu Krzyża. Mógłby dzisiaj coś skrobnąć, czy zmienił zdanie, albo czy podtrzymuje sens zawarty w liście z Białołęki, że krzyż jest symbolem polskości? W końcu znaczną zasługę w rozpropagowaniuoceanu protestu miała gazeta, którą założył i wypromował na niezwykle poczytny dziennik opinii.
Niechby nawet tylko napisał, czy się dobrze bawił czasie tego wesołego happeningu pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. I co go najbardziej śmieszyło.
http://wyborcza.pl/1,75515,8240081,Markowski__Radosny_happening_przeciw_imperialnym_zapedom.html
http://tomaszsakiewicz.salon24.pl/217034,widzialem-przesladowanych-chrzescijan
http://www.rp.pl/artykul/521984_Krasnodebski__Spor_o_krzyz___spor_o_panstwo.html
Inne tematy w dziale Polityka