seaman seaman
77
BLOG

Polityka jako sztuka realizacji dobra własnego

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 12

Dzisiaj, po trzech latach rządów Platformy Obywatelskiej, nie jest sztuką być mądrym i stwierdzić, że zestawienie Donalda Tuska z Margaret Thatcher wygląda groteskowo. Naprawdę, dzisiaj to żaden numer. Dlatego ja nie mam zamiaru kpić z dziennikarza  „Polska The Times”, który w tytule artykułu, ale i w samym tekście wyraża ubolewanie, że nasz obecny premier nie zdoła wybić się na poziom byłej premier brytyjskiej. Tak jakby kiedykolwiek na serio próbował!

Jednak gorzkie żale Pawła Siennickiego, trochę zakamuflowane, a trochę wstydliwe, mają pewną zaletę - odzwierciedlają, jakie były oczekiwania zwolenników wobec premiera i jego ugrupowania. Pamiętać należy bowiem, że te daremne tęsknoty były skwapliwie podtrzymywane przez samego Tuska – proszę tylko przeczytać słynne dziesięć obietnic wyborczych tej partii oraz tekst expose premiera. Dałoby się z tych tekstów poskładać ze trzy liberalne programy i jeszcze starczyłoby tekstu na manifest romantycznego liberała. Dzisiaj trudno się ludziom do tej wiary przyznać i nie dziwota. Zresztą, to ludzka rzecz, że człowiek niechętnie wspomina popełnione przez siebie głupoty.

A tak jest właśnie, gdy ktoś z wyborców Platformy Obywatelskiej skonfrontuje nadzieje wyrażane w swoim czasie wobec powstającego wtedy rządu PO, z tego rządu aktualną oceną. Już nie wspominając o dotychczasowych zaniechaniach rządu, Siennicki pisze, że z zapowiedzi zmian na słynne 500 dni do najambitniejszych można chyba tylko zaliczyć podwyżkę podatku VAT i zmniejszenie zasiłku pogrzebowego. Reforma zasiłku pogrzebowego! To brzmi jak humor w stylu grupy Monty Python`a. Wszyscy zatem już widzą, że to nawet nie była naiwna wiara, to była zbrodnicza naiwność.

Trudno znaleźć środowisko, które nie byłoby rozczarowane, oczywiście z wyjątkiem ortodoksyjnych lemingów. Ekonomiści alarmują, liberałowie pomstują, pisowcy urągają, niepodległościowcy ręce załamują, lewacy się wściekają, ekolodzy się zmawiają. Nawet w okolicach okołogazetowowyborczych słychać już tylko pełne rezygnacji postękiwania, zamiast zwyczajowego porównywania wstecznictwa PiS-u i ducha reformatorskiego Platformy. Słowo Tuska się ciałem nie stało i już nie stanie. Ta czaszka już się nie uśmiechnie.

Naiwność redaktora Siennickiego jednak przestaje dziwić, gdy pozna się jej podstawę. Dla dziennikarza Polska The Times fundamentem naiwności jest przekonanie, że polityka to coś w rodzaju połączenia sztuki aktorskiej z umiejętnością copywritera.  Donald Tusk z pewnością jest wielkim talentem polskiej polityki. Nie tylko potrafi świetnie komunikować się ze społeczeństwem, ale też ma co najmniej jeden wyjątkowy dar: potrafi jak mało kto odczytywać nastroje społeczne.  

No i proszę, wystarczy odczytywać nastroje i komunikować się z wyborcami, a już mamy wielki talent polityczny. Nie handlowy, ani nie marketingowy czy reklamowy, ale właśnie polityczny. Widocznie polityka już nie jest sztuką osiągania swoich zamierzeń w celu realizacji wspólnego dobra. Wynika z tego rozumowania, że polityka jest sztuką zdobywania poparcia wyborczego i nie różni się specjalnie od innych technik rynkowych.

Z drugiej strony to jest niekonsekwencja: skoro w rozumieniu dziennikarza Tusk zdobywając władzę, spełnił się jako talent polityczny, to czego jeszcze od niego - jako polityka - chce Siennicki? Tusk, gdyby chciał, mógłby przeprowadzić nie mniej radykalne zmiany od tych, które chce wcielić w życie David Cameron. Dobre sobie! A po co ma chcieć? Tusk jest niczym alkoholik, który nie ponosi konsekwencji swojego picia. U kochających rodziców ma wikt i opierunek. Mamusia posprząta, gdy narzyga na dywan i załatwi zwolnienie lekarskie, jeśli kac nie pozwoli zwlec się z wyra. Tatuś załatwi z władzą, gdy po pijaku wjedzie w płot sąsiada. Niby dlaczego ma przestać pić? Jaką ma motywację?

A przecież właśnie w analogiczny sposób traktowana jest partia Tuska i on sam przez prorządowe media i środowiska zaprzyjaźnione z państwem III RP. Nie ma poważniejszej obietnicy, której by dotrzymał i przyrzeczenia, którego by nie złamał, a wszystko jest mu darowane tylko dlatego, że stanowi antypisowskie przedmurze przeciwko niegodziwemu Kaczyńskiemu. Temu samemu Kaczyńskiemu, który obniżał podatki; który skutecznie zwalczał korupcję; który poddał się weryfikacji wyborczej, kiedy nie był w stanie realizować swoich obietnic.

No to czego się spodziewać i oczekiwać po Tusku, któremu z góry zapewniono poparcie i wystawiono czek in blanco? Premier jest skuteczny dla siebie, swojej formacji, swoich sponsorów medialno-biznesowych i to mu wystarcza. Nie będzie się wystawiał na wyborczy odstrzał tylko dlatego, że ktoś tam kiedyś mu zawierzył, że będzie niczym Margaret Thatcher.

Bo on właściwie jest jak była brytyjska premier, tylko w inny w sposób, bardziej kameralny. W wąskim gronie. On jest Margaret Thatcher dla siebie et consortes.

http://www.polskatimes.pl/komentarze/296861,tusk-nie-zdola-wybic-sie-na-margaret-thatcher-jak-dotad,id,t.html

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka