Jeszcze pod koniec marca tego roku, gdy Kornel Morawiecki udzielał wywiadu Gazecie Wyborczej, można było bezkarnie wygłaszać poglądy, za które dzisiaj grozi oskarżenie o fałszowanie historii. Kiedy Morawiecki dziękował Bogu, że Karola Modzelewskiego nie posłuchali stoczniowcy i przeforsowali swój sztandarowy postulat polityczny, nikt nie odsądził go od czci i wiary ani nie nazwał fałszerzem.
Rafał Kalukin z Gazety Wyborczej był łagodny wobec niego niczym angielski dżentelmen. Kalukin nie zarzucił rozmówcy, że jest chory psychicznie ani nie zgromił go nawet zbyt pryncypialnie. Nic takiego nie miało miejsca. Ot, brak realizmu, którego z kolei nie brakowało Modzelewskiemu.
Morawiecki: Dzień przed podpisaniem na Wybrzeżu porozumień przyjechał z Gdańska Karol Modzelewski(...)Przyjechał do zajezdni, pięknie przemówił. Ale powiedział, że trzeba zrezygnować z postulatu wolnych związków zawodowych, bo komuniści nigdy się na to nie zgodzą, byłby to ich koniec. Dzień przed podpisaniem porozumień tak powiedział! Rozumie pan?
Kalukin: Rozumiem. Modzelewski miał za sobą wieloletnie zaangażowanie, dwa wyroki na koncie. Panu taka szkoła realizmu nie była jeszcze dana.
Morawiecki: Cóż ja? Bogu dzięki, że Karola nie posłuchali stoczniowcy. Dziś sądzę, że komuniści zgodzili się na wolne związki, bo sądzili, że będą nimi sterować.
Najfajniejsze z tego wszystkiego jest, że dziennikarz Wyborczej zachwala Morawieckiemu „szkołę realizmu”, która akurat w momencie dziejowym będącym przedmiotem rozmowy, kompletnie zawiodła. Realistami okazali się stoczniowcy, a nie ich doradcy.
Napisałem w jakiejś notce, że Jarosław Kaczyński ma dziwną i tajemniczą właściwość nadawania doniosłego znaczenia zapoznanym faktom z przeszłości. Nie miałem oczywiście na myśli nic metafizycznego. Chodzi o to, że Morawiecki może sobie mówić, co mu się żywnie spodoba, bowiem i tak nie ma to najmniejszego znaczenia dla Ministerstwa Prawdy. Ot, jeszcze jeden prawicowy oszołom, żaden numer i sensacja.
Można od ręki wymienić kilkunastu byłych lub czynnych polityków, którzy są o niebo radykalniejsi niż Kaczyński. Głoszą od lat idee i poglądy tak krwawe, że żaden postępowiec nie ma prawa spokojnie zasnąć. I nic, wszyscy śpią spokojnie jak niemowlęta. Bo Morawiecki nie jest groźny dla michnikowszczyzny, jest zatem nikim i choćby nie wiadomo co wygadywał na największe świętości dla Czerskiej, będzie potraktowany pobłażliwie.
W tym względzie dobry jest przykład Jerzego Buzka, który przez cztery lata sprawowania funkcji premiera nie doczekał się nawet jednej setnej tych obelg, które spotkały jego promotora Mariana Krzaklewskiego. Bo Krzaklewski wówczas coś znaczył, miał jakiś cel, był zdeterminowany i była szansa, że może zagrozić salonowi. Buzek natomiast nie znaczył w tej kategorii nic i nie miał żadnego wpływu na stan rzeczy i tak był traktowany przez salon - jak poczciwy safanduła.
Ten przykład wyjaśnia, dlaczego Kornela Morawieckiego na jego dictum spotkało jedynie dobrotliwe przypomnienie o realizmie, a słowa Kaczyńskiego wywołały histeryczną wrzawę. Intensywność nagonki na przeciwnika świadczy o stopniu zagrożenia z jego strony i w tym sensie JK to wróg publiczny numer jeden dla publiczności salonu i całej zjednoczonej nagonki. Wszystkich tych spoconych profesorów z bardzo dziwnych dyscyplin uganiających się pomiędzy sześcioma pożal się Boże uczelniami; zadyszanych rycerzy medialnych bez własnych poglądów, ale twardo trzymających się zasady świeczki i ogarka; politykierów od polityki tu i teraz.
Kaczyński ku ich zgrozie właśnie trzyma w ręku twardy elektorat (do którego i ja należę), a który ostatnio nawet rośnie, jak niektórzy co trzeźwiejsi z nich zauważyli. Nie jest tak, jak jakiś głupek napisał tu kiedyś na salonie, że Kaczyński miał złoty róg. On go ma. Na ten złoty róg zaś składają się wspomniani wyborcy, ale także pewność, że to jest elektorat Kaczyńskiego, a nie PiS -u jako ugrupowania. Dla tych wyborców Kaczyński jest istotą, a PiS przypadłością i dopóki tak będzie, on jest nie do ruszenia. Bo gdyby w rezultacie jakiejś ruchawki w partii został zmuszony jednak do abdykacji, to PiS może zacząć się ścigać na słupki poparcia z Partią Demokratyczną albo inną kanapą.
Stąd wściekła nawałnica salonowszczyzny, która zresztą trwa od dwudziestu lat z górą, tylko ze zmiennym natężeniem. Jarosław jest gwarantem, że tragedia smoleńska nie zostanie zamieciona pod dywan. Nawet jeśli przyjdzie nam długo czekać na prawdę, będziemy czekać i głosować na niego. Bo są rzeczy ważne i ważniejsze.
Skwapliwe przekazanie Rosjanom przez premiera Tuska śledztwa w sprawie bezprecedensowej tragedii, w której ginie blisko stu dostojników państwa z prezydentem - bez żadnych oporów i prób negocjacji - było decyzją polityczną, którą ja uważam za zbrodnię stanu. Bo to była decyzja, która podważyła naszą suwerenność, a w przyszłości może zachwiać tożsamością narodową, jeśli zapomnimy o tych ofiarach. Bo my jako naród jesteśmy im dłużni prawdę o ich śmierci. Mniej ważna staje się nawet motywacja premiera Tuska, co chciał zyskać przez takie posunięcie.
Ta jego decyzja unieważniła bowiem wszystkie te bzdury, które się zarzuca Kaczyńskiemu, że się nie zmienił albo udawał, że się zmienił; przeżywa traumę lub symuluje traumę. Że fałszuje historię, bo jest bliźniakiem zmarłego tragicznie Lecha albo dlatego, że mu się w głowie pomieszało. Co z tego, że Macierewicz powiedział za dużo o jedno słowo, albo czy w ogóle mówi za dużo; że Suski czy kto tam jeszcze, wspomniał o zbrodni lub o zamachu – kogo to obchodzi oprócz orwellowskich propagandystów Ministerstwa Prawdy oraz jego słuchaczy?
To w ogóle nie ma znaczenia wobec występku Tuska, czyli oddania śledztwa, który automatycznie kasuje wszystkie następne przegięcia, przesady czy pochopności w tej kwestii, ktokolwiek je popełnia. Choćby Kaczyńskiemu dziesięć razy z rzędu nie udało się sięgnąć po władzę, zawsze będzie wypełniał mandat narodowego gwaranta, że prawda będzie wyjaśniana do końca. Wobec postawy rządu Donalda Tuska i jego poputczików to jest oczywiste. A my będziemy zawsze czekali. To też jest oczywiste.
http://wyborcza.pl/1,75480,7691605,Jestem_przeciwnikiem_elity.html?as=4&startsz=x#ixzz0yopw8fH0
Inne tematy w dziale Polityka