Minister Boni ocknął się nagle z wakacyjnych wspomnień i ze zdumieniem spostrzegł, że internet szerokopasmowy leży na łopatkach. W połowie okresu wydatkowania środków przeznaczonych na budowę sieci szerokopasmowej wykorzystano zaledwie 8 proc. z 1,6mld euro. Boni zapłonął świętym oburzeniem niczym jakaś pochodnia i nazwał proceder skandalem. Niestety, nie znalazł się żaden dociekliwy dziennikarz, który zagadnąłby go, co on robił do tej pory. W końcu, chyba nie bez kozery nosi szumny tytuł szefa doradców strategicznych premiera, a premier trąbi bez przerwy o strategicznym znaczeniu szerokopasmowego internetu. No i tyle można napisać na pasjonujący temat "Za co bierze pieniądze szef strategicznych doradców premiera?"
Jednak wiele wskazuje, że Boni został zmuszony do ujawnienia opieszałości swoich kolegów z powodów taktycznych raczej niż strategicznych, bo sztuczną mgłę wypuszczono naraz z kilku ośrodków władzy. Znakiem tego, jak mawiali bohaterowie Wiecha, jest coś na rzeczy znacznie poważniejszego niż głupi internet, który temu rządowi nie jest do niczego potrzebny, przynajmniej, dopóki nie można go kontrolować.
Tak więc premier Tusk – dokładnie w tym samym momencie, w którym wybudził się jego doradca Boni - nagle zapragnął przyspieszenia prac nad ustawą o parytecie dla kobiet na listach wyborczych. Właśnie teraz, kiedy mija chyba prawie rok od rozpoczęcia prac nad projektem. Wcześniej prace nad nim nie budziły podejrzeń Tuska i nie zauważył nic nagannego w żółwim tempie. Bo chociaż legislacja jest ponoć niezwykle prosta - ustawa liczy podobno dosłownie dwie stroniczki papieru i wymaga zmian kilku zaledwie artykułów w innych aktach prawnych – posłowie PO trudzą się nad nią od grudnia ubiegłego roku. I nic to, że ustawa w tej wersji nie ma szans na uchwalenie, bo sama Platforma już zdemolowała ją swoją poprawką. Premier z wysokości swojego urzędu uroczyście zainterpelował do strategicznego doradcy ministra Boni, żeby sprawdził: co się tam, panie, dzieje z tą ustawą! Niestety, nie wiemy, do kogo zwrócił się strategiczny doradca, bo przecież on nie zajmuje się drobiazgami, tylko strategią.
Donald Sokole Oko dostrzegł także niepokojącą stagnację w pracach na projektem o zapłodnieniu in vitro, który leży w parlamencie od tak niepamiętnych czasów, że nawet autorzy mają kłopot z umiejscowieniem go w czasie i przestrzeni. W tak zwanym międzyczasie zdążył już z niego wypączkować drugi projekt, ale premier pragnie wrócić do stanu pierwotnego i zamienić te dwa na jeden kompromisowy. Żeby było dwa w jednym. Sęk w tym, że oba projekty Platformy są ponoć kompromisowe, zatem jeśli powiedzie się zamysł premiera, to będzie kompromis do kwadratu. Jeśli już jestem przy matematycznych analogiach, to skorzystam z okazji i przypomnę, że przyspieszenie jest właśnie drugą pochodną drogi względem czasu. Kiedy jednak przeanalizujemy drogę Tuska względem czasu rządzenia, to dojdziemy do wniosku, że o przyspieszeniu nie może być mowy, skoro prędkość jest bliska zera. Zatem para z lokomotywy, do której podczepiła się Platforma, bucha nie tyle z maszyny, co z gwizdka.
Silne działania maskujące można zaobserwować również w prywatyzacji, która wedle wyborczych obietnic Tuska też miała radykalnie przyspieszyć. Na razie skarb państwa jest w trakcie robienia świetnego biznesu, sprzedając sobie swoją własną spółkę Energę, którą nabył po umiarkowanej cenie też od siebie, czyli państwowej spółki PGE. Podobno państwo zyskało na tej transakcji aż osiem miliardów złotych. Widocznie PGE słabo się targowała ze skarbem państwa. Z innych korzyści dla rządu należy wymienić fakt, że operację przełożenia pieniędzy z jednej kieszeni do drugiej minister Grad zapisał sobie w kajeciku po stronie przychodów i wkrótce ogłosi kolejny sukces.
Jest także akcent humorystyczny: Tusk zbeształ szefową Urzędu Ochrony Konkurencji, która uznała, że taka transakcja prowadzi do monopolu. Nikt chyba nie zaprzeczy, że świat staje na głowie, gdy urząd państwowy broni zasad wolnego rynku przed liberałem gospodarczym. Profesor Władysław Mielczarski, specjalista od rynku energii twierdzi natomiast, że ktoś wprowadził premiera w błąd w kwestii tej dziwnej transakcji. Na moje oko, to jest ten sam gość, co doradzał premierowi przy prywatyzacji stoczni w Gdyni i Szczecinie. Ciekawe, czy on już wpłacił wadium?
Zbliża się chyba jakiś poważniejszy krach, skoro rząd uruchomił aż tyle wytwornic sztucznej mgły w tym samym czasie. Być może jest to związane ze sławetną umową gazową zawartą z Rosją. Już na początku września Komisja Europejska orzekła, że umowa jest sprzeczna z prawem europejskim. Rosja z kolei nawet nie chce słyszeć, aby rurociąg jamalski działał według prawa europejskiego. Premier Tusk oświadcza, że umowa jest dobra dla Polski i co najwyżej przysposobi się ją do europejskiego prawa. Prominentny poseł Platformy Jarosław Gowin twierdzi, że umowa nie jest dobra dla Polski iwarto ją renegocjować, żeby była zgodna z prawem europejskim. Prominentny koalicjant rządu Waldemar Pawlak, który umowę wynegocjował, uważa z kolei, że jest ona zgodna z prawem europejskim, polskim, rosyjskim i każdym innym. Unia zaś doszła do wniosku, że w Polsce zabraknie gazu już w październiku, właśnie z powodu niezgodności umowy z prawem europejskim. Dom wariatów.
Najzimniejszą krew zachowuje Pawlak, który akurat przed wyborami samorządowymi przypomniał sobie, że rolnicy są dyskryminowani, gdyż nie mają wcześniejszych emerytur. Do Sejmu już trafił projekt ustawy autorstwa posłów PSL na – bagatela – 600 milionów złotych. Tak się to robi w PSL-u! Chyba że Pawlak jest kolejną wytwornicą mgły uruchomioną przez Tuska, a Platforma będzie się oburzać i mrugać do lemingów: popatrzcie tylko - z kim my tu musimy pracować! Potem coś tam skapnie PSL-owi dyskretnie i po cichu, jakieś sympatyczne posady w ministerstwach tego i owego albo się okaże, że KRUS jest po wsze czasy zgodny z konstytucją.
Na domiar wszystkiego Rosja oświadczyła Polsce, że w sprawie tragedii smoleńskiej współpracy już nie ma, a Edmund Klich niech sobie jedzie do domu i już nie wraca. Powiedziano nam, że to już wszystko. Że oni teraz przygotowują projekt raportu i że już współpracy nie ma. Nie ma takiej potrzeby według nich. I nic ich nie obchodzi, że polski akredytowany przy MAK-u ma jeszcze wiele pytań do nich. Podobno Klich zamierza w Moskwie zostawić pożegnalne pismo, w którym jeszcze raz podniesie dręczące go wątpliwości. Rosjanie na samą zapowiedź takiego kroku chyba popłakali się ze śmiechu.
Zapewne już w najbliższym czasie możemy się spodziewać spektakularnych występów posła Palikota oraz niezmiernie kontrowersyjnych posunięć prezydenta w sprawie krzyża, czyli klasyczny scenariusz Platformy na wypadek ujawnienia jakiejś plamy lub przekrętu. To będzie widomy znak, że naprawdę coś się święci.
Z tych zachowań Tuska i jego rządu wynika, że mamy sytuację podobną jak w klasycznym horrorze: w trakcie trzęsienia ziemi na zielonej wyspie wybucha panika w domu wariatów. Dotychczas nie wiadomo, czy kierownictwo placówki zamierza zostawiać jakieś pisma pożegnalne. Na razie stawia zasłonę ze sztucznej mgły.
http://www.rp.pl/artykul/537208-Rzad-zirytowany-powolna-budowa-infrastruktury-dostepowej.html
http://wyborcza.pl/1,75478,8403615,Tusk__Przyspieszyc_parytet.html
http://wyborcza.pl/1,75478,8403591,Kompromisowa_ustawa_o_in_vitro_.html
http://wyborcza.pl/1,86116,8404083,Zly_pomysl_na_energie.html
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,8403751,Ktos_chyba_oszukal_premiera_z_ta_Energa.html?as=2&startsz=x
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,8403761,PSL_chce_wczesniejszych_emerytur_dla_rolnikow.html
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,8391066,KE__Polsce_moze_jesienia_zabraknac_gazu.html
http://wyborcza.pl/1,75248,8403652,Plk__Klich_wraca_do_Polski__Juz_wspolpracy_nie_ma_.html
http://www.wprost.pl/ar/210243/Gowin-umowe-gazowa-z-Rosja-trzeba-renegocjowac/
Inne tematy w dziale Polityka