seaman seaman
2378
BLOG

Zdalne sterowanie

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 31

Już nawet nie pamiętam, kiedy zauważyłem, że gdy wpadnie mi do ręki Gazeta Wyborcza, to zaraz niczym bumerang wraca do mnie fraza Mandelsztama i mam nieodparte wrażenie, że ja sam wpadłem w łapy humanistów. Wiem na pewno, że podobne odczucie manipulacji przy wertowaniu tego organu ma wiele osób, niekoniecznie przekonanych prawicowców. Wystarczy, że starają się myśleć samodzielnie, to znaczy korzystają z własnego rozumu przy czytaniu informacji, a nie żywią się wyłącznie komentarzami. Jednak nie jest prawdą, że proceder tam uprawiany, to odmiana makiawelizmu tak subtelna, że niedostępna przeciętnemu odbiorcy.

Kiedy ruszała tegoroczna kampania prezydencka, Adam Michnik podpisał – między innymi - listę poparcia Jarosława Kaczyńskiego i ogłosił to w Gazecie Wyborczej. Niestety, redaktor został natychmiast oskarżony o zdradę oraz koniunkturalizm i zmuszony był w prostych żołnierskich słowach zarzekać się przed swoimi fanami, że  nie chce powrotu IV RP, nie chce żyć w państwie PiS (Podejrzliwości i Strachu), a zagłosuje na Bronisława Komorowskiego. Okazało się bowiem, że przesłanie jego gestu, którego wiarygodności tu nie oceniam, jest zbyt skomplikowane dla wiernych czytelników.

Zatem organ z Czerskiej nie może być diabolicznie pokrętny z oczywistego powodu – żeby skutecznie urabiać opinię publiczną, konieczny jest szeroki front zrozumienia, a to wyklucza wyrafinowane metody. Jeżeli ma się ambicję bycia inżynierem ludzkich dusz w skali masowej, to trzeba się oprzeć na filarach manipulacji nieskomplikowanych ponad masową miarę. Prosta nieprawda, niecała prawda i prawda zmiksowana z nieprawdą na ogół wystarczają, żeby skutecznie robić wodę z mózgu.

Elementarz

Temat jest tak przerażająco obszerny, że nie wiedząc, od czego zacząć, postanowiłem to zrobić najuczciwiej jak można, czyli od osobistego doświadczenia. Tak się złożyło, że w czasach, kiedy jeszcze uczęszczałem na polityczne imprezy różnej maści, znalazłem się wraz ze znajomym na wiecu założycielskim pewnej partii. Duża hala mogąca pomieścić sześć tysięcy osób zapchana nieludzko, do granic możliwości. Na drugi dzień napisano o dwóch tysiącach ludzi obecnych na wiecu, co niedwuznacznie wskazywało na nikły odzew wobec nowej inicjatywy politycznej. Można sobie wyobrazić, że w podtekście takiej informacji zasadne jest pytanie, czy warto brać udział w przedsięwzięciu, które zaczyna się od falstartu? Znajomy jest raptus, więc odgraża się, że nie odpuści tak prymitywnego oszustwa i dzwonimy do redakcji lokalnego wydania. Na drugi dzień kolega pcha mi przed oczy efekt naszej interwencji – przysłowiowym krakowskim targiem stanęło na czterech tysiącach uczestników...Ile osób czytało dość obszerną notatkę o mityngu w ogólnopolskim wydaniu, a kto zauważył maleńkie, połowiczne zresztą, sprostowanie?


Metoda na „Radio Erewań”

Do różnych kategorii nieprawdy wymienionych powyżej dochodzi granie emocjami i strachem, ponieważ poczucie zagrożenia skłania ludzi do reakcji paranoidalnych i do przyjmowania na wiarę, bez głębszej refleksji, najbardziej absurdalnych tez.

Nieco ponad dwa lata temu opinią publiczną wstrząsnęła nagłośniona w Gazecie Wyborczej sprawa czternastolatki, która zaszła w ciążę w rezultacie gwałtu, a odmówiono jej zabiegu w państwowym szpitalu. W pierwszym tekście na ten temat, który ukazał się w sobotnim wydaniu, Agnieszka Pochrzęst pisała o ofierze gwałtu, której szpital odmówił zabiegu. Powiadomiono bowiem prokuraturę, a ksiądz i organizacje antyaborcyjne, którzy rzekomo zawiadomienie złożyli, nie dają spokoju zaszczuwanej przez siebie dziewczynce. Odmówili aborcji zgwałconej 14-latce – grzmiała w tytule Gazeta Wyborcza.

Już w poniedziałek okazało się, że nie było gwałtu ( a zatem i ofiary); nie odmówiono zabiegu, tylko dziewczynka sama wycofała zgodę w rozmowie z ordynatorem; prokuraturę zawiadomiła szkoła, a rzekomo zaszczuta przez księdza Agata utrzymuje z nim stały kontakt telefoniczny. Jednak i tym razem tytuł był równie wojowniczy: - Wojna o ciążę 14-latki. Oba te teksty zestawione razem można by potraktować jako odzwierciedlenie w realu anegdoty ze sławetnego Radia Erewań, gdyby nie chodziło o życie ludzkie.

Jak później wyjaśniała Wyborcza, wojna była o prawo wyboru, a przeciwko wywieraniu presji ideologicznej na dziecko. Jest bowiem oczywistością, że jak się namawia do urodzenia dziecka, to oznacza naruszenie swobody wyboru, a kiedy proaborcyjny rwetes robi  Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny  na spółkę z Gazetą Wyborczą, to wtedy jest swoboda wyboru.

Na klasycznych faktach prasowych, które w ogóle nie miały miejsca, zbudowano opowieść o dziecku pozbawianym swoich praw. Nieletnia ofiara gwałtu, zaszczuta przez ciemnogród szuka ratunku u państwa, które pod presją tegoż ciemnogrodu odmawia jej pomocy należnej według prawa, które samo ustanowiło. Prawie nic z tego nie zgadzało się z rzeczywistością, ale doskonale nadało się do opowieści proaborcyjnej w odcinkach pod hasłem naruszenia wolności wyboru. Kiedy w końcu czternastolatka usunęła ciążę, znikła z mediów. Bo to już była prywatna sprawa Agaty. Tak to zwykle bywa po kampaniach prasowych, których cele zostały osiągnięte.

Za parawanem humanizmu i praw człowieka

Antylustracyjna krucjata, sztandarowy produkt i specjalność domu przy ulicy Czerskiej jest z kolei bardzo solidnie obudowana ideologią. Do tego stopnia solidnie, że każdy homo sapiens musi sobie zadać pytanie, po co aż taka forteca, czy nie kryje ona czegoś więcej niż tylko obawę o krzywdę „człowieka prostego”? Zresztą przypadki znakomitych antylustratorów Szczypiorskiego (TW ”Mirek”), Maleszki (TW „Ketman”, TW „Tomek”)czy ks. Czajkowskiego (TW „Jankowski”)zdają się potwierdzać porzekadło, że na złodzieju czapka gore.

Przede wszystkim przyczepiono lustracji etykietę antykomunizmu jaskiniowego oraz przyrodzonej nienawiści pętaków do autorytetów, co byłoby nawet zrozumiałe. Jednakże lustracja jest także zwalczana pod hasłem jątrzącej prawdy, pojednania narodowego i oraz szeroko pojętego humanizmu. To pomieszanie już nas przenosi w czas bliski Mandelsztamowi, który tak celnie proceder „humanistów” podsumował.

Kiedy Bronisław Wildstein wydarł IPN-owi słynną listę nazwaną później od jego nazwiska, Gazeta Wyborcza uderzyła w wielki dzwon. Czego tam nie było:  barbarzyńska operacja, infamia, cynizm, fanatyczny lustrator, operacja inkwizytorska, niesprawiedliwe pohańbienie. Właściwie brakowało tylko antysemityzmu, ale przypadek był zbyt trudny, żeby go podłączyć. Jednak prawdziwy młot na lustratorów był w tytule pierwszego tekstu na ten temat -  Ubecka lista krąży po Polsce. Nawet zwykle opanowany prof. Leon Kieres wyszedł z siebie:  Jeżeli nazwiemy to listą ubecką, to zrównamy IPN z SB – mówił oburzony szef Instytutu Pamięci Narodowej.

Tytuł bowiem był doborowy, uniwersalny i miał tę cudowną właściwość, że można było go interpretować na różne sposoby. Jeżeli ktoś się uparł. Jednak w potocznej świadomości odczytano go, że to lista agentów. Rzecz jasna, Gazeta z oburzeniem zaprzeczyła tej prostackiej interpretacji, że sformułowanie lista ubecka jest równoznaczne z listą ubeków. Redakcja powodowała się humanitarną troską o prawidłowe odczytanie listy przez opinię publiczną - chodziło wyłącznie o wskazanie, że lista obejmuje teczki sporządzone przez bezpiekę.

W opinii publicznej zaistniało jednak przekonanie, że lustracja jest jak ślepy huragan, zmiata wszystkich, których napotka po drodze. To zły los, który nie wybiera i którego nie można się ustrzec, jeśli padnie na mnie. Potem już to poszło gładko, że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za PRL. TW są zaś tylko nieco więcej winni. Jednak niektórzy z nich są całkiem niewinni. A w ogóle to TW są ofiarami tamtego systemu nawet bardziej niż ci, na których donosili. I tak już zostało do tej pory.


Cyrk pod egidą

Nikt nie jest w stanie policzyć, ilu uczestników nocnego „cyrku”(jak nazwał go sam organizator) pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, przybyło tam za przyczyną animatora z fejzbuka, a ilu przywiodło opisanie zamierzenia w Gazecie Wyborczej. Co prawda młody człowiek upozowany na Rambo, zachwycony był skutecznością swojej akcji, ale to trzeba położyć na karb zadufania.

Oczywiście, Gazeta nie apelowała o przybycie. Wystarczyło podać termin i godzinę, przeprowadzić życzliwą rozmowę z organizatorem cyrku. Jakieś krytyczne teksty na temat obecności krzyża na Krakowskim Przedmieściu. I jeszcze wywiad z uczonym doktorem, który mówi, że  żyjemy w państwie wyznaniowym, gdzie przestrzeń publiczna jest opanowana przez katolicyzm.  Bo w tle demonstracji jest niedoceniony wpływ, jaki ma świadomość tych młodych, że  „starsi i mądrzejsi”  z tej samej światopoglądowej opcji nie mają nic przeciwko temu. Więcej nawet, że można na nich liczyć nawet w bardzo drastycznym przedsięwzięciu, jakim jest bluźnierstwo pod krzyżem w kraju z olbrzymią większością katolicką.

Trzeba być naiwnym, by sądzić, że parę tysięcy przeważnie młodych ludzi spontanicznie zerwało się, żeby sobie pobluźnić pod krzyżem. Gdyby nie czytali, nie słyszeli i nie czuli, że mają za sobą zagwarantowane poparcie i glejt środowiska okołogazetowowyborczego, nie byłoby żadnego radosnego happeningu czy oceanu wesołego, autoironicznego protestu, jak to na drugi dzień opisywał pewien radosny socjolog w Gazecie Wyborczej. Ci młodzi ludzie bluźniący pod krzyżem mieli niezbitą pewność, że właśnie tak o nich napiszą. Oni wiedzieli, że cyrk się musi udać, bez względu na to, co się zdarzy. Przypuszczalnie mieli nawet świadomość, że im drastyczniej będzie, tym bardziej się uda.

Tekst był opublikowany w "Gazecie Polskiej" nr 36

http://wyborcza.pl/1,76842,7881205,Bede_glosowal_na_Bronislawa_Komorowskiego.html

http://wyborcza.pl/1,91027,5288282,Odmowili_aborcji_zgwalconej_14_latce.html

http://wyborcza.pl/1,91027,5292018,Wojna_o_ciaze_14_latki.html

http://wyborcza.pl/1,86116,5323350.html

http://wyborcza.pl/1,76842,2520547.html

http://wyborcza.pl/1,75515,8220057,Zyjemy_w_panstwie_wyznaniowym.html

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,8233517,_Cyrk_sie_udal___Dominik_Taras_o_demonstracji_przed.html

http://wyborcza.pl/1,76842,8233589,Nocny_happening_pod_krzyzem.html

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka