seaman seaman
910
BLOG

Donald T., ps. Donek

seaman seaman Polityka Obserwuj notkę 14

Wszyscy chyba jeszcze pamiętają Zbigniewa S. ps. Niemiec, jednego z członków grupy przestępczej, która zwiodła na manowce nobliwego senatora. Wcześniej skazany za napad, gwałt i kradzież mydła Zbigniew S. ps. Niemiec jest jednym z oskarżonych, którzy szantażowali senatora nagraniem z jego zajęć pozasłużbowych. Na tyle skutecznie, że wyciągnęli od delikwenta kilkaset tysięcy złotych, zanim wpadli. Gdyby ktoś mimo wszystko nie kojarzył Zbigniewa S. ps. Niemiec z tej sprawy to może pamięta, że później występował on w obronie tolerancji i świeckiego państwa podczas pewnego radosnego happeningu na Krakowskim Przedmieściu. To jest ten sam Zbigniew S. ps. Niemiec. Renesansowa postać.

Z kolei Donald T. ps. Donek jest szefem grupy, która usiłuje zaszantażować Komisję Europejską, tyle że za pomocą innych środków wyrazu. Do grudnia mamy czas na przekonywanie. Mamy te ciężkie argumenty, te (argumenty) polityczne w ręku, że nie musimy się zgodzić na ważne dla innych rozstrzygnięcia(...) Sądzę, że mogę liczyć na większe zrozumienie szczególnie Angeli Merkel - dodał.

Jest to oczywiście również zwyczajny szantaż, nawet nie zawoalowany. Jeżeli przełożymy słowa Donalda T. ps. Donek na normalny język, to w największym skrócie chodzi o to, że jego rząd popadł w długi i pragnie, żeby Unia pozwoliła mu te długi przenieść z rubryki długów do innej rubryki, na innej stronie kajeciku. Wtedy będzie mógł zaciągać nowe długi. Z tym że Donald T. ps. Donek nie będzie oczywiście używał ukrytej kamery ani przebierał Angeli Merkel w sukienkę, bo to raczej nie miałoby większego sensu. On po prostu powiedział Niemcom, że jeśli nie pójdą mu na rękę, to im zablokuje zmianę traktatu.

Narzuca się zaraz oczywiste pytanie, czy można porównywać proceder Zbigniewa S. ps. Niemiec z praktykami Donalda T. ps. Donek? Oczywiście, że można, mamy bowiem do czynienia z tą samą metodą uzyskiwania korzyści. Przy czym należy zauważyć również, że w obu przypadkach jest to korzyść prywatna. Tak jak grupie Zbigniewa S. ps. Niemiec chodziło o wyciągnięcie gotówki od nieszczęsnego senatora, tak Donaldowi T. ps. Donek chodzi o korzyść ułatwiającą jego grupie trwanie przy władzy. Przecież państwu polskiemu nic nie przyjdzie z tego, że jego dług zapisze się w innej rubryce – tak czy inaczej, spłacać trzeba. Zatem korzyść z szantażu będzie miała jedynie grupa Donalda T. ps. Donek, to nie ulega wątpliwości.

Różnica w działaniu obu grup dotyczy jedynie skali procederu, obiektu szantażu i szczegółów technicznych. Rzecz jasna inna jest pragmatyka oraz nomenklatura, zasadniczo różni się subtelność metody. Ale co do zasady oba przypadki nie odbiegają od siebie ani na jotę. Bo na czym opierał się szantaż grupy Zbigniewa S. ps. Niemiec wobec senatora? Przecież bazował on na przekonaniu, że nasz ksenofobiczny naród nie pogodzi się z faktem, iż  jego naćpany przedstawiciel, przebrany za uroczego podlotka, gania się po mieszkaniu z dziwkami . Nawet jeśli to jest jego prywatne hobby. Takie też zapewne było przekonanie samego senatora, co uczyniło szantaż możliwym do zrealizowania.

Z kolei Donald T. ps. Donek uważa, że niemieckiej kanclerz bardziej zależy na zmianie traktatu, która w perspektywie przyniesie większe korzyści materialne niż upieraniu się przy obecnym sposobie liczenia długu publicznego. Niemcy bowiem chcą zapisać w traktacie zabezpieczenie przed niefrasobliwością finansową innych państw, żeby potem nie pokrywać ze swojej kasy fanaberii każdego nieodpowiedzialnego głupka.

Zatem Angela Merkel poprawnie kalkuluje, że na samym końcu, gdy już nawet Donald T. ps. Donek przeminie niczym siódma woda po kisielu, to Polska i tak będzie musiała sama zapłacić swoje długi. Bez względu na to, na której stronie kajecika będzie je miała zapisane. Czyli Donald T. ps. Donek również dobrze sobie kombinuje, że Niemcy mają tę świadomość, a w związku z tym będą przychylni jego machinacjom. Ale z drugiej strony pamiętajmy, że Zbigniew S. ps. Niemiec też dobrze kombinował i z początku nawet nieźle mu szło...

P.S. Dygresja polityczna. Czy nie uważacie, że traktat liczący setki kartek zadrukowanego papieru, w którym nie starczyło miejsca na zabezpieczenie przed nieodpowiedzialnością umawiających się stron, jest tyle wart, ile sam waży?

http://wyborcza.pl/1,96910,8586357,Tusk__polski_postulat_w_sprawie_OFE_wroci_w_grudniu.html

http://www.rp.pl/artykul/2,447043_Pulapka_na_Piesiewicza.html

seaman
O mnie seaman

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka