Czesc!
Znowu jestem! Ledwo wsiadłem na statek w Tromso, Internet wziął i się zepsuł! A przed nami 5 dni przelotu do Szkocji, tak więc zostałem odcięty od swiata KOMPLETNIE!!! Ledwo, ledwo złapałem zasięg blisko brzegów Norwegii, to chociaż smsy wysłałem, że żyję.
Ceniłem sobie trzy dni lekkiej izolacji po wyborach w Londynie, ale taka radykalna , dramatyczna izolacja to ciężki cios dla takiego uzależnionego od codziennego sprawdzania emaila faceta , jak ja. Tym bardziej, że na statku nie ma nic do roboty, poza zajęciem się sama robota właśnie. I na co mi przyszło- pracować!
Wygląda, że będzie to bardzo ciekawe, choć ciężkie doświadczenie. Warunki spartańskie, kabina mała, jak na U-boocie ( no , prawie!), nie ma porównania z salonami, jaki miałem na Queen Elisabeth 2. Tam garderoba miała rozmiar mojej obecnej kabiny. Ale załoga jest fajna, może będzie co wspominać.
Tylko ta łączność…. Teraz Internet się po prostu zepsuł, ale normalnie kolo Spitsbergenu statek pływa ponoć po tydzień- dwa bez łączności. Tak, że wypadnie zawieszać blogowanie na kołku, sorry! Tego nie przewidziałem, podpisując kontrakt… Ale żyć trzeba, rachunki przychodzą co miesiąc, nigdy nie zapomną przysłać, ciekawa rzecz! Pamiętam, jak kiedyś córeczka , nadąsana i zapłakana, bo tatuś znowu wyjeżdża na nie wiadomo, jak długo, tłumaczyła, że wcale tatuś nie musi nigdzie jechać zarabiać pieniążki, bo przecież wystarczy pójść do banku i wziąć, sama widziała. Niestety, jednak trzeba te pieniążki zarabiać i to jeszcze potrwa.
No, ale wreszcie mamy łączność, w komputerze czeka setka maili, w laptopie setka newsów i maili, do roboty!
Na razie tyle.
Poniżej- Kocurki stanowczo zażądały, by je na razie zostawić. To zostawiam.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości