Pisze z nadzieją, ze mi koleżeństwo bardziej oblatane w tych sprawach wyjaśni kompleks spraw, który w skrócie określę: lubczasopisma.
Zaczynam się zastanawiać, czy uczestnictwo w tym projekcie ma sens. Właściwie, by być skrupulatnym, nie tyle zaczynam, co kończę. Nie wiem, czy to tylko moja obserwacja, ale wystawienie na SG tekstu w lubczasopiśmie natychmiast niszczy czytelnictwo na blogu właściwym. Być może dlatego , że tekst automatycznie znika z SG. W moim przypadku nie jest to aż tak bardzo bolesne, bo połowa moich felietonów w ogóle tam trafia ;-)))), wywalona przez Administracje na śmietnik, czasem w tempie 4 dziennie.
No, ale czasem trafia, nie mogę zaprzeczyć, a wtedy mamy do czynienia z ciekawym zjawiskiem. Po przeniesieniu tekstu z SG do lub czasopisma liczba wejść skokowo spadła trzykrotnie w przypadku, który śledziłem, a nie wiadomo ile w przypadkach pozostałych. To znaczy, zapewne czytelnictwo pozostaje podobne, ale licznik nie liczy wejść poprzez lubczasopismo. Zainstalowalem oddzielny licznik, żeby troche poanalizowac problem ( podchodzimy do sprawy naukowo, a co!), ale chyba się tego zrobić nie da, bo licznik liczy tylko wejścia poprzez kliknięcie tytułu lubczasopisma, wejścia poprzez kliknięcie w cokolwiek innego , jak mi się wydaje , nie sa liczone. Tak myśle, bo ta masa, która znika z blogu, NIE pojawia się na lubczasopismie. Mamy do czynienia za zjawiskiem nad którym nawet Hawking pochyliłby się z zainteresowaniem. To znaczy pochylony to on jest stale i troche nawet przekrzywiony , ale nie o to chodzi. Znikajacy czytelnicy, to jak znikajaca materia, warta analizy!
Tak więc w istocie w zamian blogu, który mamy dobrze rozpracowany, przechodzimy do czegoś, o czym nie jesteśmy w stanie powiedzieć , czy pies z kulawa nogą to czyta. No i komentarzy nie mozna wstawic, przynajmniej ja nie moge. Różnica jest ogromna. Dzienna liczba wejść na blog i na lubczasopismo ( wiszące na SG) jest jak 2445 do 40 w skrajnym przypadku. Jeśli tak, to nie co sobie zawracać głowy. Poza tym , jestem rozczarowany formą tego projektu, spodziewałem się naprawde jakiejs formy WWW, gazety, w której mamy wpływ także na układ, szatę graficzną, a to jest jedynie inna wersja SG, poza tym szczerze mówiąc, wklejamy sobie nawzajem teksty, jak gimnazjalistki wiersze do pamiętniczka- nawzajem, na zasadzie wzajemnej sympatii.
Widzę, że administracja zaczęła energiczniej promować ten projekt , niestety, jak się zdaje, być może kosztem właściwych, macierzystych blogów?
Być może należy rozważyć wycofanie się , z wyrazami sympatii i ukłonami ze zgody na publikacje w licznych zaprzyjaźnionych lubczasopismach i zobaczyc, jak to wpływa na macierzysty blog?
Mam nadzieje na dyskusje na ten temat, chyba warto! Projekt, jako taki, jest ciekawy i szkoda go, bo , jak na razie zdaje się dryfować w zła stronę.
Poniżej- Kocurki stanowczo zażądały, by je na razie zostawić. To zostawiam.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości