seawolf seawolf
4710
BLOG

Scena balkonowa, czyli chwatit

seawolf seawolf Polityka Obserwuj notkę 72

W klasycznych włoskich operach, a zapewne we wszystkich operach proces pospiesznego oddalania się, lub ucieczki ze sceny jest dość skomplikowany. Chórki i główne głosy śpiewają przez jakieś 15 minut „ach, uciekajmy, uciekajmy pospiesznie, biegnijmy, jedźmy, spieszmy się, ach, ach, spieszmy się”, ewentualnie dodając elementy baletu. I tak śpiewają, i śpiewają, aż zniecierpliwiona publiczośc woła z widowni- „no jedźcież wreszcie, q...!”

Otóż chciałbym uniknąć podobnego wrażenia w wypadku swojego znikania i pojawiania na Salonie 24, czy może raczej wyjścia naprzeciw staraniom Igora Janke i Administracji, by wypchnąć jak najwięcej blogerów w jednostce czasu, ostatnio, zdaje się to było trzech dziennie, zapewne, by podnieść poziom wpisów i dyskusji.  Zgodnie ze swoimi prawacko- kapitalistycznymi przekonaniami, będę bronił suwerennego prawa Igora Janke do samozniszczenia i degradacji swego dzieła, niczym niepodległości. Znaczy, bronił niepodległości, a nie samozniszczenia niepodległosci.

Piszę te słowa, bo uznałem, że należy się nieco dłuższe wyjaśnienie, niż wczorajsza notka.

Jak jesteśmy w jakimś lokalu, to łatwo widać, czy jesteśmy tam mile widziani. Jak nam kelner stawia talerz przed nosem, wyciągając kciuk z zupy i oblizując go z tej zupy na naszych oczach, a obsługa czyści nam buty mopem przy okazji zmywania podłogi, patrząc przy tym przeciągle na wiszący na ścianie zegar i dzwoniąc do domu z wiadomością ” no, nie wiem, kiedy wrócę, bo jest tu taki jeden żłób...”, to znaczy, że czas uregulować, pobrać płaszcz z szatni ( jeszcze dobrze, jak jest, bo zdarza się, że nie ma, „i co mu zrobisz, jak się cham uprze, daj mu i daj, nie ma i już”) i oddalić się z solennym przyrzeczeniem, żeby nigdy tam nie wracać, nawet w snach.

Na statku jest podobnie, w disco barach jest zasada, są otwarte, dopóki jest tam ostatni klient. Czasem oficerowie rozpaczliwie utrzymują przy życiu, przynajmniej wizualnie, jednego pasażera, by usprawiedliwić swoją tam radosną obecność. No, ale czasem bartender i kelnerzy patrzą z bezsilną, ponurą nienawiścią na jakiegoś zaprutego gościa, czy gości, którzy siedzą i siedzą i nic nie jest w stanie ich ruszyć. Ani mop, ani skoncentrowana w oczach sugestia „spać, spać, chrrrrr, chrrrr!” .

 Otóż mam wrażenie i mam wrażenie, że takie wrażenie ma więcej ludzi, że w ciągu ostatnich  dni i tygodni na Salonie 24 coś się dzieje. Coraz wyraźniej widać kciuk w zupie i coraz energiczniej czuć na butach mop Administracji. Na butach mop, a na SG Libicki, Rudecka, Migalski i „Flanelka” Osiecki, właśnie świeżo otrzepany z kurzu i wystawiony do boju, gdy profesor Binienda wyjechał. Jak był w kraju, to jakoś chętnych do „rozwałkowania walcem” nie było, wszyscy mieli jakieś pilne sprawy na mieście, albo wprost „nie mieli czasu na duperele”, a , jak Profesor Binienda przekroczył bramkę na Okęciu, nagle się towarzystwo obudziło i powiesiło na SG jawne, ordynarne i łatwe do weryfikacji kłamstwo Osieckiego.

Jak Igorowi Janke zależało, to napisał miły list, zawarliśmy pokój i już. Przez jakiś czas była idylla. Jak Administracji zależało z jakiś przyczyn, by coś tam ocenzurować, to stać ich było, by poprosić grzecznie, a ja , jak wspominałem, mam taką słabość, że się do uprzejmych próśb przychylam. Ostatnio zaś wyraźnie nie zależy, bo wywalają, niczym ponury wikidajło ze szramą na pół twarzy, co to bez słowa wykręca rękę, wyrzuca gościa na deszcz, po czym wyrzuca zmięte palto. Powiedzmy sobie otwarcie, nie raz i nie dwa modyfikowałem swoje wpisy, z bólem, ale, ze mną, jak ze wzmacniaczem, oddaję w dwójnasób.  Jak ze mną grzecznie , to i ja podwójnie grzecznie, a jak ktoś we mnie kamieniem, to odrzucam kamień i połówkę cegły.

Usunąłem się niedawno na tydzień po ocenzurowaniu bez słowa mojego felietonu, ot, tak, żeby wyrazić swoją dezaprobatę, zaniepokojenie, czy może lekki dyskomfort, jak widzę, bez skutku. Kolejne wywalenie felietonu w warunkach recydywy nie zostawia mi pola manewru. Jak wychodziłem z Nowego Ekranu, to wymieniłem z szefowstwem ( czy raczej z dowództwem, ze względu na wojskowy rodowód portalu) kilka krótkich, treściwych marynarskich za swojej strony, a wojskowych z tamtej, uprzejmości. I już. Teraz też wolałbym uniknąć długich scen balkonowych.

Dlatego mówię krótko- odwieszą i przeproszą, wrócę, a nie, to nie. Kiedyś był taki dowcip, na transparencie z napisem „20 zjazd KPZR” ktoś napisał „I chwatit”. I ja też patrzę na swój licznik z 2 220 000 kliknięć na Salonie i konstatuję, że 3 milionów nie będzie. No i nic wielkiego się nie stanie.

Jestem niedaleko, o jedno kliknięcie, na Niepoprawnych i Niezależnej, gdzie NIGDY nie ocenzurowano mi ani jednej sylaby. Czyli można. Ale, może tam są jacyś chorzy, albo głupi. A może eksperyment jakiś, nie wiem.

 

P. S. Zachęcam do czytania felietonów w „Gazecie Polskiej Codziennie” i Freepl.info

http://freepl.info/seawolf        

http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/

http://niezalezna.pl/bloger/69/wpisy

 

Oraz w wersji audio tutaj:

http://niepoprawneradio.pl/

A na koniec, bo, jak odchodzić, to z muzyką, piękny, wspaniały klip Lecha i BożenyMakowieckich. Obudź się Polsko!

http://www.youtube.com/watch?v=VXeL29YEMLo&feature=relmfu

seawolf
O mnie seawolf

Poniżej- Kocurki stanowczo zażądały, by je na razie zostawić. To zostawiam.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka