Tusk ma jeszcze tak wiele do ukrycia, że musi płacić mediom za milczenie. Dotacje tak należy nazywać.
Ponieważ nikt nie ponosi konsekwencji za to, co mówi w knajpie, ile tajemnic państwowych upublicznia, jakie przepisy prawne przekracza, ale robi się tylko szum i bicie piany, pytam, dlaczego?
Afera podsłuchowa przybiera formę groteski. Jaki przekręt chce w tym czasie rząd i prezydent przeprowadzić?
Może wrócą do projektu ustawy o reprywatyzacji?
Pewne środowiska się niecierpliwią. Ustawa o odszkodowaniach w sejmie przeszła. Bez sprzeciwów.
Posłuchajmy.
Finansowe skutki reprywatyzacji i wypłaty odszkodowań nie są znane nawet rządowi Tuska.
Pokrzywdzeni mieliby otrzymać po 20% wartości odebranego im dekretem Bieruta, majątku.
Beneficjentem ustawy są osoby poszkodowane na terenie Polski, ich potomkowie, a nie jest konieczne, by obecnie mieszkali oni na terenie Polski.
Fundusz Reprywatyzacji miałby wszystko regulować. Oczywiście, z budżetu państwa.
671 tysięcy złotych odszkodowania dla 1 osoby pokrzywdzonej, takie były wyliczenia.
Skąd wziąć na to pieniądze? Same lasy sprywatyzować, to za mało.
My mielibyśmy pracować do 69. roku życia, zapłacić państwu wyższe podatki, a Donald Tusk miał spokojnie objąć funkcję przewodniczącego PE. Martwić ma się następca. Czyżby miał to być rząd PISu?
A potem na karb Jarosława Kaczyńskiego zwali się zniknięcie państwa polskiego z ziem między Bugiem i Odrą, Tatrami a Bałtykiem.
Szatański plan lobbyistow pracujących nad projektem ustawy.
Polakom też odbierano ziemię - pod linie kolejowe, drogi, budowę szkół.
Gmina przysyłała pismo informujące, że zabrano część ogrodu pod nową linię kolejową. W Księgach Wieczystych grunt nadal należał do rodziny z adnotacją, że jest w obcym użytkowaniu. W roku 2013 spółka PKP zobowiązała starostę powiatu do uregulowania sprawy własności i przekazania ziemi PKP, czyli dotychczasowemu użytkownikowi.
Trzeba było się odwoływać do sądu, ale tuż przed terminem posiedzenia, starosta się wycofał. Dlaczego, sąd nam nie odpowiedział.
O odszkodowaniu za lata 1953 do dziś, czyli za 61 lat obcego użytkowania, mowy nie ma.
Polacy w swoim kraju ochronie nie podlegają. Nie mamy lobby.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo