Alderamin123 Alderamin123
344
BLOG

Grecka tragedia gospodarcza 2009-2018: Część 1 - geneza

Alderamin123 Alderamin123 Ekonomia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

W ostatnich dwóch latach z powodu pandemii Covid-19 i wywołanych nią lockdownów rządy w całym świecie rozwiniętym wpompowały w gospodarki od kilku do kilkunastu % rocznego PKB. Jednocześnie nie uchroniło to tych krajów przed recesją. Skutkiem tych działań był znaczący wzrost długu publicznego w stosunku do PKB, poprzez zarówno wzrost licznika (nominalny dług), jak i spadek mianownika (spadek PKB w 2020 od 2-3% do nawet 10%). W Polsce znacząca część wydatków została wypchnięta poza budżet państwa i tym samym poza kontrolę parlamentu. Rząd może wydawać pieniądze w sposób niekontrolowany, chwaląc się jednocześnie gigantyczną nadwyżką w oficjalnym budżecie. Takie postępowanie było jedną z przyczyn greckiej tragedii, której świadkami byliśmy w latach 2009-2018. 

Budowa greckiego państwa opiekuńczego

W 1981 roku Grecja przystąpiła do Unii Europejskiej. Siedem lat wcześniej w kraju tym obalono wojskową dyktaturę. Powstały dwie partie, które przez następne ponad 30 lat na przemian rządziły krajem - socjaldemokratyczny PASOK (Panhelleński Ruch Socjalistyczny) oraz konserwatywna ND (Nowa Demokracja).

W 1981 roku PASOK zwyciężył w wyborach parlamentarnych, tworząc pierwszy od dawna centrolewicowy rząd Grecji. Rozpoczęto budowę państwa opiekuńczego, wraz ze zmasowanym programem inwestycyjnym i rozrostem sektora publicznego. Ponieważ daleko idący wzrost wydatków nie został zrównoważony po stronie dochodowej, powstała ogromna dziura budżetowa. W latach 70. deficyt sektora finansów publicznych Grecji oscylował wokół 2% PKB, co jest poziomem akceptowalnym, z kolei dług publiczny oscylował wokół 20% PKB. Grecja miała zatem umiarkowany deficyt i niski dług publiczny. Tymczasem w pierwszej połowie lat 80. deficyt wynosił już 6-8% PKB rocznie, a pod koniec dekady przekroczył 10% PKB, osiągając 14% PKB w 1990 roku. Za tak radykalnym wzrostem deficytu poszedł szybki wzrost długu, który w latach 1980-1990 wzrósł z 20% do 70% PKB.

By zrównoważyć budżet, państwo podnosiło podatki, jednak system podatkowy był dziurawy, między innymi nie płacono podatków od niedokończonych domów. Istnienie tej luki przyczyniło się do upowszechnienia się praktyki polegającej na tym, że zbudowano dom, ale aby nie płacić podatku, pozostawiano np. pręty zbrojeniowe na dachu, by dom był oficjalnie niedokończony. W latach 90. sytuacja budżetowa Grecji uległa poprawie, w wyniku czego od 1993 roku dług ustabilizował się na poziomie ok. 100% PKB.

Skala greckiego państwa opiekuńczego zbudowanego przez PASOK (który rządził do 2004 z trzyletnią przerwą w latach 1990-1993, kiedy rządziła ND) robi piorunujące wrażenie. Normą stały się 13. i 14. pensje i emerytury, wprowadzono premie za punktualność, za mycie rąk, za obsługiwanie faksu, a nawet za sprawne realizowanie zadań. Do tego Grecja miała niski wiek emerytalny i mnóstwo przywilejów emerytalnych. Ponieważ udział sektora publicznego w greckim PKB był bardzo wysoki, tak rozbudowany system wydatków socjalnych odbijał się silnie na finansach publicznych. Wprowadzono coroczne podwyżki dla najuboższych. Nie twierdzę, że w Polsce zarabia się dużo - mamy jeszcze wiele do nadrobienia w dziedzinie produktywności, na szczęście z roku na rok sytuacja ulega poprawie. Problem Grecji polegał na tym, że zaczęli zarabiać za dużo - więcej, niż ich praca była faktycznie warta. Wysokie koszty pracy obniżyły konkurencyjność greckiej gospodarki.

Strefa euro i koloryzowanie wskaźników

Prawdziwe bailando zadłużania przyszło pod koniec dwudziestego wieku, kiedy rodziła się strefa euro i Grecja miała ambicje do przystąpienia do niej. Dzięki temu znacząco zmalała rentowność greckich obligacji - z 20% w 1994 do 8,5% w 1998 i 5,2% w 2001 roku. W 1999 roku jednak stało się coś nieoczekiwanego - unijni decydenci po przejrzeniu greckich wskaźników ekonomicznych zawiesili wejście Grecji do strefy euro.

Greccy politycy postanowili pomalować trawę na zielono. Jakiekolwiek reformy strukturalne z perspektywą wieloletnią nie wchodziły w grę z powodu strachu przed utratą poparcia, postanowiono więc zadziałać w sposób doraźny. Stopy procentowe znacząco wzrosły, w wyniku czego zduszono inflację. Wyprzedawano drachmę, do tego rząd podpisał porozumienie ze związkami zawodowymi, na mocy którego ograniczyły one swoje żądania płacowe. To również ograniczyło inflację. Wszystkie przywileje utrzymano.

Unijni decydenci, widząc sfałszowane wskaźniki ekonomiczne, uchylili zawieszenie wejścia Grecji do euro i w 2001 roku Hellada została pełnoprawnym członkiem Eurolandu. Oprocentowanie obligacji malało dalej, spadając do 3,5% w 2005 roku, a dług publiczny wynosił ok. 110% PKB. Początek XXI wieku to czas dobrej koniunktury na rynkach światowych i tanich pożyczek, między innymi dla Grecji. W wyniku tego szybko rósł grecki PKB i jednocześnie dług publiczny. W 2004 roku następuje rewizja danych budżetowych. Okazuje się, że np. w 1999 roku deficyt sektora finansów publicznych wynosił nie 3,7% PKB, a... 12,7% PKB. Kraj żyje wówczas jednak olimpiadą w Atenach, o czym mówi między innymi ówczesny minister finansów nowego rządu z ND Peter Doukas. Z kolei inwestorzy mają silne zaufanie do strefy euro. Wiadomość o rzeczywistej sytuacji finansowej Grecji przechodzi niemal niezauważona. Kilka lat później zostanie jednak zauważona - o tym, co będzie się działo, w części drugiej.


Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Gospodarka