już jest gut, choroszy mołodiec. Dla ździwonych podam, że przy umiejętnym mydleniu mózgów, w III RP z największego gnoja, można zrobić bohatera a z wypalonej zapałki senatora. No, może z zapałką byłoby trochę trudniej, ale kawałek rurki z plastiku, przeszedłby spokojnie.
Szczęka wpadła mi do rosoła
gdy to usłyszałem. Pomyślałem, mogła Kluzik, mógł i on.
Nie ma już Polski, nie ma już nic.
I pomyśleć, że duży europejski kraj, opierać może swoją jedyną nadzieję, tylko na tym jednym człowieku? Brr! Jakie to szczęście, że to był tylko trening mojego kawałka mózgu we śnie. Wracamy z dalekiej podróży.
PS Specjalne pozdrowienia dla pana Żelichowskiego, który mimo swoich 150 lat i zasiadania w Sejmie od dwustu, ciągle ma werwę i chęć do tańców. Gratuluję kondycji i tężyzny. Może z wiekiem przesadziłem, ale to przecież prawdziwy chłop nie baba i o lata nie będzie się kłócił.
Inne tematy w dziale Polityka