dzis artykul Gursztyna z Rzepy
http://www.rp.pl/artykul/498404_Kaczynskiemu__nie_oplaca_sie_zwyciezyc.html
Niby (prawie) wszyscy to wiemy, ale:
1. mozna tak kalkulowac, ale mysle, ze jednak wazny jest czas. W sprawie Smolenska nie powinno sie tego odkladac na niewiadoma przyszlosc. Zainteresowanie opadnie, JK moze "zachorowac"... reasumujac - nie mam pewnosci, ze JK nie chce wygrac i ze ewentualna wygrana bedzie dla niego duzym problemem.
2. mysle jednak, ze JK jako prezydent w sprawie Smolenska moze znacznie wiecej, niz jako przywodca partii opozycyjnej. Mysle o polityce wewnetrznej, ale tez zagranicznej.
3. jednak Ziobro jako sukcesor JK w PiSie moze nie jest tak zlym pomyslem. To nazwisko (dosc narzucajace sie), nie wiedziec czemu, nie pada w artykule.
4. to fakt, ze to glownie nam ("zelazne hufce PiSu") emocjonalnie potrzebna jest wygrana JK. To taka potrzeba satysfakcji, popsucia planow i dopieprzenia sukinsynom.
Reasumujac: pytam towarzystwo - zakladam, ze JK chce przede wszystkim walczyc z "mafia smolenska" - czy w tej sprawie JK naprawde moze mniej, jako prezydent??? Bo ja tak nie uwazam