Sharpson Sharpson
369
BLOG

Skytruck dla USA? Świdnik dla AERO Vodochody?

Sharpson Sharpson Gospodarka Obserwuj notkę 1

"Zbrojeniówka" na łopatkach, a tu dwie ciekawe informacje.


Jak podał sieciowy magazyn Air Force News, siły powietrzne USA zamierzają kupić od PZL Mielec co najmniej 10 Skytrucków z przeznaczeniem dla Dowództwa Operacji Specjalnych. Informację podał... "Nasz Dziennik", cytowany następnie przez "Rzeczpospolitą". Próbowałem jakoś potwierdzić ten fakt, ale renomowane serwisy - w tym Jane's i Defenseindustrydaily - milczą.

M28 Skytruck to konstrukcja wywodząca się z przełomu lat 60 i 70, zaprojektowana w słynnym biurze konstrukcyjnym im. Antonowa w Kijowie. W ramach RWPG-owskiej kooperacji, produkcję płatowców uruchomiono w latach 80. PZL Mielec, a silniki wytwarzać zaczął WSK Rzeszów. W założeniu miał być to samolot stanowiący następcę Ana-2 dla sowieckiej gospodarki, charakteryzujący się krótkim startem i lądowaniem, nieskomplikowaną obsługą i generalnie idiotoodporny. Sto kilkadziesiąt egzemplarzy wyeksportowano do ZSRR; spora część z nich jeszcze lata.

W latach 90. PZL podjął próbę modernizacji maszyny, instalując sprawdzone silniki Pratt & Whitney of Canada oraz nowocześniejsze przyrządy pokładowe. Przygotowano także wersję patrolową dla naszej marynarki wojennej. Polskie lotnictwo i marynarka zakupiło kilkanaście sztuk w różnych wersjach, niestety, sprzedaż na rynki światowe nie wypaliła. Po kilka sztuk zakupiły dla sił powietrznych Wietnam i Wenezuela. W ramach niesławnego kontraktu offsetowego z Lockheed Martin pojawiały się informacje o możliwości sprzedania za amerykańskim pośrednictwem nawet 100 sztuk na rynku cywilnym w USA, ale jak zwykle na zapowiedziach (i odfajkowaniu zaliczonego offsetu w Ministerstwie Gospodarki...) się zakończyło.

Potem PLZ Mielec sprzedano United Technologies, właścicielowi m. in. zakładów Sikorsky produkujących śmigłowce Blackhawk. Przez pojęcie "sprzedano" należy oczywiście rozumieć oddanie zakładów omalże w prezencie. Sikorsky zapowiadał rozpoczęcie produkcji kadłubów do śmigłowców International Blackhawk, eksportowej wersji najpopularniejszej maszyny US Army. Cóż, stawiam dolary przeciw orzechom, że maszyny te nigdy w Mielcu nie powstaną, a to z przyczyny prostej jak drut; nikt ich nie kupuje. Blackhawk, mimo ciągłego unowocześniania, jest konstrukcją 30-letnią, a w tej klasie maszyn dostępne są narynku modele nowocześniejsze, notabene europejskiej produkcji. Maszyny tego typu kupowane są jeszcze w ramach uzupełniających zamówień istniejących użytkowników, i to i tak za pośrednictwem rządu USA (w ramach Foreign Military Sales). Przedmiotem sprzedaży mogą być w ten sposób wyłącznie produkty pochodzące z amerykańskich fabryk.

Zakup Mielca należy zatem rozpatrywać w kontekście zapowiadanego od lat zakupu kilkudziesięciu śmigłowców dla różnych rodzajów naszych sił zbrojnych, jaki na kurczącym się międzynarodowym rynku uzbrojenia stanowi łakomy kąsek dla producentów. W razie przegranej, cóż, Mielec będzie produkował jakieś śrubki.

W tym kontekście grudniowe zamówienie 12 sztuk dla naszych sił zbrojnych, oraz informacja o możliwej sprzedaży co najmniej 10 egzemplarzy do USA stanowi szansę na utrzymanie produkcji lotniczej w Mielcu. Paradoksalnie, Amerykanie widzą ponoć w Skytrucku te same zalety, jakie stały u założeń sowieckich projektantów - nieskomplikowana obsługa i możliwość używania z krótkich, nieprzygotowanych pasów startowych. To samolot w sam raz do przerzucania niewielkich (kilku, kilkunastu żołnierzy) grup sił specjalnych w trudnych warunkach. Dowództwo operacji specjalnych jest przy tym zwolnione z większości restrykcji obowiązujących przy zakupie broni i wyposażenia, w związku z tym komandosi kupują sobie belgijskie i niemieckie karabiny, używają leasingowanych śmigłowców Mi-17 (!), kupili wcześniej podobne samoloty w CASA, a teraz widać zapragnęli naszych M28.

Czy jest to szansa dla Mielca? Na pewno tak. Z marketingowego punktu widzenia sprzedaż sprzętu w USA stanowi znaczącą dla ewentualnych odbiorców rekomendację. A w tej klasie samolotów na rynku królują używane, trzydziestoletnie Twin Ottery, których produkcję po 20 (!) latach Kanadyjczycy zamierzają wznowić - i już zebrali ponad 40 zamówień na całym świecie. Może więc i Mielec będzie potrafił na swoich produktach zarobić...


A teraz o śmigłowcach. Ku zaskoczeniu obserwatorów, zaproszenie do negocjacji w sprawie zakupu zakładów w Świdniku wystosowane zostało do AERO Vodochody.

Za faworyta uchodził oczywiście koncern AgustaWestland, od lat współpracujący z WSK-PZL Świdnik, a ostatnio zapewniający - przez szeroką kooperację - około jednej trzeciej obrotów jedynego w Polsce i jednego z kilku w Europie producentów śmigłowców. Jak donosi "Rzeczpospolita", włosko-brytyjski koncern nie kryje zawodu oraz daje do zrozumienia, że odrzucenie jego oferty może spowodować ograniczenie zamówień na gotowe kadłuby do średnich śmigłowców AW139 (którego inżynierowie z WSK byli współprojektantami).

Może jednak w tym pozornym szaleństwie jest metoda. Doniesienia prasowe skupiają się na eksponowaniu faktu, że poprzednią inwestycją właścicieli czeskiej fabryki była... sieć sklepów Żabka. Jednakże nie należy zapominać o czeskich doświadczeniach w prywatyzacji AERO; przygoda z Boeingiem omalże nie zakończyła się bankructwem największej firmy lotniczej w Czechach. AERO Vodochody współpracuje nadal z Boeingiem, wytwarza części dla... Sikorskiego (ale innego, niż obiecywany w Mielcu modelu), a także poważnie przymierza się do współpracy z europejskim koncernem EADS oraz do zakupu IAR w Rumunii. Ten ostatni producent przez lata współpracował ściśle z Aerospatiale (obecnie Eurocopter) i produkował śmigłowce na licencji francuskiej. AERO w komunikatach prasowych zapowiada, że chce stworzyć środkowoeuropejski holding lotniczy, zdolny do współpracy kooperacyjnej z wszystkimi liczącymi się koncernami lotniczymi na świecie. 

I tylko żal, że - jak zwykle - to nas przejmują i kupują...   

Sharpson
O mnie Sharpson

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka