W piątek ,w dniu rozpoczecia polskiej prezydencji ,od rana mżyło, padało, lało ,ale zimno specjalnie nie było. Wieczorem dość przypadkowo byliśmy na koncercie w Centrum Nauki Kopernik. Jako osoba mało muzykalna chętnie chodzę na koncerty na których mniej ważna jest muzyka , ale jest ciekawie. Wystąpił angielski muzyk Fred Frith profesor kompozycji i geniusz improwizacji (tak o nim piszą)z grupą 12 młodych polskich muzyków. Na widowni byli chyba tylko studenci szkoły muzycznej i wykształceni muzycy. No i my. Na estradzie muzycy siedzieli i stali tworząc szeroki łuk , tak ze każdy instrument i każdego muzyka było bardzo dobrze widać – jego grę i jego ruchowe ekscesy. Skrzypce, kontrabas ,fortepian , trąbka , gitara , dwie perkusje ,saksofon ,kobiecy głos. Może o czymś zapomniałem. Było na co patrzeć i było czego słuchać. Niezwykle dynamiczny perkusyjny początek improwizacji wszystkich kompletnie zaskoczył , a potem już grali bez nut jak z nut. Dyrygent stał przed nimi i wykonywał różne chyba umówione gesty pokazując coś poszczególnym muzykom. Czasem pokazywał im jakąś kartkę. Jedyna dziewczyna w zespole wykrzykiwała lub wyszeptywała różne dźwięki o różnym natężeniu , wysokości i długości. Tragiczne , dramatyczne ,komiczne i miłośne. Fascynowała mnie ta dziewczyna , stale na nią patrzyłem , w napięciu oczekiwałem na jej głos czy gest. To trzeba było zobaczyć , tego już nie będzie można zobaczyć. To był koncert który nigdy się nie powtórzy chyba że ktoś go nagrał na video, Chociaż żadna kamery nie obejmie naraz tyle co ludzkie oko i nigdy nie da się tak szybko zmieniać ustawienia ostrości. Chętnie obejrzał bym ten koncert raz jeszcze. To wspaniale ,ze widziało się coś absolutnie unikalnego i niepowtarzalnego. Po występie muzycy cieszyli się z burzliwych oklasków , dziękowali sobie wzajemnie , ściskali dyrygenta. Pewnie nie zawsze udaje się taka improwizacja.
Publiczność była młoda. Wchodząc za żona i wnuczką ja jeden zostałem zaczepiony przez ochroniarza :Przepraszam , pan tez na koncert ? Tak. Czy to już nowa forma dyskryminacji , dyskryminacji ludzi starszych czyli tzw. ageizm? Podobno za Zachodzie można już z tym iść do sądu i żądać odszkodowania.
Wcześniej ,tego samego dnia poszliśmy na Rynek Nowego Miasta . Padał deszcz. W południe Przewodniczący węgierskiego parlamentu miał przekazać symbolicznie prezydencję Unii Polsce . Opowiadał po węgiersku dlaczego prezydencja Węgier odniosła sukces, Mnie się wydawało , na podstawie tego co u nas pisano i mówiono ze skończyła się klapą. Ale cóż nam szkodzi ze ktoś mówi tak jak mówi. Miało być sympatycznie a wyszło nieco żałośnie bez niczyjej winy. Na estradzie było więcej ludzi niż przed estradą. Na estradzie muzyków , plus polityków + techników było z 14 osób a publiczności nie więcej niż 10 osób. Z Polskiej strony był prof. Kuźniar a na środku sceny stała beczka 110 l wina tokajskiego przyozdobiona węgierskimi kolorami narodowymi. Wzniesiono toast winem fachowo zassanym z beczki przy pomocy szklanego urządzenia które zapewne ma jakąś nazwę. Pewna ogólniejsza sprawa mi się nasunęła. Otóż wielokrotnie zauważyłem ze nawet przy imprezach otwartych ustawia się w drzwiach ochroniarzy ,którzy de facto odstręczają ew. amatorów od wejścia. Tu na Rynku przy wejściu na odgrodzoną połać placu stało po jednej i po drugiej stronie wąskiego wejścia po 2 ochroniarzy w jaskrawo żółtych kurtkach przeciw deszczowych. Ludzie się ich zwyczajnie obawiali bo wyglądało na to że pilnują wejścia. Wielokrotnie się spotkałem z podobną sytuacją . Ludzie nie lubią pytać i bardzo nie lubią się tłumaczyć. Nie próbują wejść. Plac pusty. Smętnie
Wydaje mi się,ze jestem człowiekiem spokojnym , zrównoważonym i rozsądnym. Nie mam tendencji do popadania w skrajności.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura