Stary Prokocim Stary Prokocim
5902
BLOG

Moja sąsiadka - Dominika Wielowieyska

Stary Prokocim Stary Prokocim Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

Moja sąsiadka – Dominika Wielowieyska

 

No, dobra – nigdy nie byliśmy sąsiadami, ale nasi dziadkowie jak najbardziej – tak. To było jeszcze przed wojną i gospodarstwo moich dziadków po kądzieli o powierzchni 5,5 ha graniczyło od strony północnej z gospodarstwem rodziny Wielowieyskich o powierzchni 800 ha. Granica między gospodarstwami była jednocześnie granicą gminy, bo jak się pany na hektarach rozsiadły, to gminy brakło. Niemniej, do kościoła dziadkowie chodzili do Chełma, czyli na teren gminy Masłowice, gdzie znajdowały się dobra Wielowieyskich. Szło się z Zagórza (gmina Wielgomłyny) przez masyw Chełmskiej Góry, czyli całkiem ostro pod górkę, a potem nieco mniej ostro – z górki. Przez grań tego wzgórza biegła i biegnie do dziś granica gmin. Na samym szczycie jest las, nieduży ok. 40 ha, ale jaki tłusty, pański. Gonne dęby, lipy, a przy samym szczycie buki i jodły przetykane grabami i sosnami. Najżyźniejszy las w powiecie radomszczańskim, nie dziwota, że po wojnie ustanowiono tam rezerwat przyrody. Tak jest po stronie północnej, pańskiej (gmina Masłowice). Po stronie południowej (gmina Wielgomłyny) jakość lasu (grunty chłopskie) gwałtownie się pogarsza i miejsce grabów i buków zajmują sosny, brzozy i osiki, z rzadka przetykane krzywymi dębami. Krajobraz jest ponadto zniszczony długoletnim wydobywaniem piaskowca przez pazerne na pieniądze nieeuropejskie chłopstwo.

Niemniej, jeszcze przed wojną jaśnie pan Wielowieyski też po swojej, żyznej stronie wyrąbał wschodnią część pięknego lasu, a zrąb zamienił w plantację modrzewi. Zanim jednak modrzewie podrosły, to na miejscu wyrębu zaczęła rosnąć trawa, ale jaka! Po pas, wiadomo, ziemia żyzna. No i miejscowe mohery z Niwy Goszczowskiej (gmina Wielgomłyny) zaczęły tam wypasać swoje chude krowiny. Co też się biedny pan Wielowieyski z chamstwem nauganiał! Ale mój dziadek nigdy tam krów nie pasał. Nie chadzał na dworskie grunty. Miał swój honor. Wielowieyski i tak miał szczęście. Dałby mu popalić Adam Wajrak i Gazeta Wyborcza za wyrąbanie cennego, żyznego lasu!

Później, jak wiemy, przyszła wojna, a z jej końcem rewolucja socjalistyczna, nacjonalizacja pańskich majątków, itd. Mohery już nie wypasały krów na państwowym, zresztą jakby ich ubyło, bo w ramach industrializacji część z nich przeniosła się do miast. Na żyznych gruntach majątku Chełmo powstał PGR. Minęły lata i nie można się oprzeć refleksji, że mimo rewolucyjnych zmian wiele rzeczy się nie zmieniło: stary Wielowieyski urodził się w Warszawie, jego syn – Andrzej, ojciec Dominiki też w Warszawie, jako i ona sama. Stary Wielowieyski europeizował chamów, co by nie wypasali bydła na zrębach, Andrzej Wielowieyski też europeizował jako działacz Unii Demokratycznej, z biurowca GW na ul. Czerskiej europeizuje naród Dominika Wielowieyska. Równie mało zmienił się miejscowy lud. Po rozparcelowaniu majątku powstał PGR, więc dworskie miały gdzie pracować, po upadku PGR-ów nic nie powstało, więc dworskim nic innego nie zostało jak głosować na SLD, w nadziei, że wszystko będzie po staremu. Dziwne, że nie rzucili się na żyzne hektary w postkomunizmie: nie było, ani panów, ani komunizmu, nic tylko zakładać gospodarstwa rodzinne na żyznej ziemi. Przecież ich przodkowie przed wojną o niczym innym nie marzyli i z zawiścią patrzyli na pańskie hektary. Może dworskie są jakieś inne od wolnych chłopów? Ja nie wiem. Ale dziadek nie chciał się z nimi zadawać.

Wysoki odsetek głosujących na SLD oraz gorzelnia sprowokowały znanego rewolucjonistę – Aleksandra Kwaśniewskiego do częstych odwiedzin Chełma i gminy Masłowice. Sam dwór w Chełmie, nieco zaniedbany, ale nie zdewastowany stał się teraz gospodarstwem agroturystycznym w wersji dla VIP-ów: zamiast wiejskiej chaty, zamożny szlachecki dwór, zamiast mleka prosto od krowy – spirytus gorzelniany. Czysta przyjemność obcowania z wiejskimi klimatami. Częstym gościem, który podobno w końcu kupił dwór w Chełmie, był niejaki Gaik, przedstawiciel nowej, miejscowej szlachty o słusznym, ludowym rodowodzie i wyglądzie. Podobno jego pradziadek był w Chełmie fornalem. Był to typowy człowiek sukcesu lat 90-tych: dużo partyjnych znajomości, nagły sukces jako „biznesmen”, wybudował w pobliskim Niedośpielinie fabrykę wędlin, a swoim pracownikom czworaki, czyli bloki mieszkalne wokół fabryki. To wszystko w nieodległym Niedośpielinie (gmina Wielgomłyny), co jest smutnym dowodem na to, że świat chłopów dworskich ma się lepiej niż świat wolnych chłopów. Gaik zaczynał jako grajek po weselach, śpiewał takie przeboje jak:

Jadzia, Jadzia, Jadzia musi być.

Jak nie ma Jadzi nie ma gdzie wsadzić, Jadzia musi być.

Mężuś, mężuś, mężuś musi być.

Jak nie męża, dziurka się zwęża, mężuś musi być.

Podobno pan prezydent Kwaśniewski bardzo polubił towarzystwo Gaika, a i przedstawiciel rewolucjonistów średnio-starszego pokolenia dziś już śp. Józef Oleksy nie stronił od tego miejsca. Podobno Gaikowi już się tak dobrze nie wiedzie jak w czasach prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, a rodzina Wielowieyskich nadal walczy o odzyskanie przynajmniej dworu w Chełmie.

Ile to się rzeczy musi zmienić, żeby wszystko zostało po staremu.

Najbardziej to zmieniła się Chełmska Góra. Była do 1975 roku najwyższym wzniesieniem województwa łódzkiego. Niestety Gierkowska reforma administracyjna pozbawiła ją prymatu. Włączone do województwa piotrkowskiego zachodnie części województwa kieleckiego zepchnęły ją na trzecie miejsce w województwie, ale to nie był koniec nieszczęścia. Gierek usypał bowiem w okolicach miasteczka Kamieńsk wyższą górę, kopiąc KWB „Bełchatów”. W roku 1999 wróciły powiaty i zbliżony podział na województwa i wróciły powiaty, ale niedokładnie w tych samych granicach. Góra Kamieńsk znalazła się w granicach powiatu radomszczańskiego i zostały przy nim skrawki byłego kieleckiego ze wzgórzem Fajna Ryba, oba wyższe od Góry Chełmskiej. Tak więc, najwyższe wzniesienie dawnego województwa łódzkiego jest dziś dopiero trzecim, najwyższym szczytem powiatu radomszczańskiego. Jak widać, rewolucja socjalistyczna niewiele zmieniła w mentalności mieszkańców, ale góry poprzenosiła! Noe tylko wybudował arkę, by przeżyć potop. Ale gdzież tam Noemu do Gierka. Ten usypał górę!

 

I to by było na tyle.

Коммунизм победил!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo