Poniższy tekst nie jest mojego autorstwa. Napisał go niejaki Konrad Rękas, osoba mi nieznana. Uważam, że godny rozpowszechnienia…
Sympatycznym aspektem referendum 23. czerwca jest fakt, że niezależnie od wyniku – wygrać je może... Szkocja.
Jeśli przewagę utrzymają zwolennicy „LEAVE” - wówczas, zgodnie ze stanowiskiem swojej krajowej większości parlamentarnej – Szkocja uzyska oczywistą możliwość pilnego przeprowadzenia kolejnego własnego referendum niepodległościowego (w związku z zasadniczą zmianą statusu UK). A w takim ponowionym głosowaniu zwolennicy pozostania w UE chcąc nie chcąc będą musieli zagłosować YES, za zerwaniem unii z Anglią.
Jeśli jednak 23. czerwca przeważą zwolennicy „REMAIN” - to stanie się tak zapewne właśnie głosami pro-unijnej Szkocji (oraz Irlandii Północnej). Będziemy więc mieli do czynienia z arcyciekawą sytuacją, w której mieszkańcy Anglii, Walii i Kornwalii opowiedzą się za wyjściem z UE, podczas gdy to Szkoci zmuszą ich do pozostania. Czy w takiej sytuacji londyńscy eurosceptycy, obecnie stojący również na gruncie integralności terytorialnej UK – nie zdecydują się powiedzieć Północy „a to idźcie w diabły! Ogłaszajcie sobie tę niepodległość, a my bez was spróbujemy niedługo jeszcze raz!”?
Tak, jakkolwiek nie ułożą się głosy 23. czerwca – jest duża szansa, na rewanż za Culloden...
Inne tematy w dziale Polityka