Stary Prokocim Stary Prokocim
585
BLOG

Sentinel Północny – miejsce na blog Starego

Stary Prokocim Stary Prokocim Rozmaitości Obserwuj notkę 20

Około 1100 km na wschód od wybrzeży Indii, we wschodniej części Zatoki Bengalskiej położony jest archipelag Andamany i Nikobary, a na jego zachodnim krańcu wyspa Sentinel Północny o powierzchni nieco ponad 72 km2. Wyspa jest niemal w całości zalesiona, panuje na niej ciepły i wilgotny klimat podrównikowo-monsunowy. Cały ten teren należy do Indii.

Wyspę zamieszkują Sentinelczycy, lud wykazujący wiele podobieństw do blogera Starego i stałych bywalców jego bloga:

- żyje w całkowitej izolacji od świata zewnętrznego, mimo że odległość od cywilizacji nie jest duża i tak, jak Staremu i jego bywalcom nie jest daleko na www.salon24.pl , tak Sentinelczycy mają niecałe 30 km do najbliższego lotniska w Port Blair. 

- praktycznie nie opuszcza terytorium wyspy, tak jak Stary i jego drużyna rzadko opuszczają terytorium, na którym nie mogą banować. 

- Tubylcy są bardzo agresywni wobec przybyszów i witają ich gradem strzał z łuków, czasem zatrutych (za cokolwiek. Blok), czasem tylko ostrzegawczych (ostrzegam, że za chamstwo wywalam). Niejeden śmiałek przypłacił banem (Stary i okolice) lub życiem próbę zbliżenia się do Starego Sentinelczyków.

- Pod koniec XIX wieku Brytyjczycy próbowali zwabić tubylców wypróbowaną metodą „na paciorki”, tzn. poprzez pozostawienie bananów, kokosów i innych nieznanych tubylcom łakoci celem nawiązania kontaktu, ale nie przyniosło to spodziewanych efektów. Owszem, miejscowi brali je, ale czmychali w las i tyle ich widziano. Wreszcie postanowiono kilkoro z nich porwać. Niestety izolowani od reszty salonu świata Sentinelczycy od razu zapadali na choroby zakaźne i umierali. Nie ma wątpliwości, że tak samo skończyłby salonowi Sentinelczycy, tacy jak ŻYWICA, Zbylut9, konkluzja czy Bohdan Ozerski po dłuższym pobycie poza wyspą Sentinel Północny blogiem Starego. A i sam Stary rzadko zapuszcza się z wizytą w tak egzotyczne miejsca; wyjątkiem jest blog Sowińca.

Miejscowi potrafią być złośliwi: w roku 1975 podczas niezbyt udanej próby nawiązania kontaktu jeden z sentinelskich łuczników ugodził przybysza strzałą w udo i widać było, że sprawiło mu to wielką radochę (@Zbylut9: Dobre!).

Dopiero w roku 1991 udało się nawiązać jako-tako udany kontakt. Tubylcy pojawili się na plaży bez oręża. Niemniej, gdy wizyta się przedłużała, swoim zwyczajem (po przyjęciu paciorków) czmychnęli w las, po czym — już z ukrycia — wypuścili parę strzał ostrzegawczych bez grotów i trucizny. Tak właśnie się zachowuje Sowiniec na blogu Starego: pokaże się, pozdrowi gospodarza i znika.

image

W roku 1981 statek Plumrose utknął na przybrzeżnej mieliźnie. Po niecałym tygodniu od wysłania sygnału SOS udało się załodze z pomocą helikopterów opuścić statek; żegnani byli tradycyjnie strzałami z łuków. Wrak statku do dziś znajduje się na mieliźnie u północno-zachodnich wybrzeży wyspy. Można go podziwiać z pomocą Google Maps, są też w sieci jego zdjęcia. I jest to jedyny, widoczny dla użytkowników Google Maps ślad cywilizacji na wyspie. Co ciekawe, został przez miejscowych całkowicie rozszabrowany ze wszystkich mniejszych elementów; ostały się tylko takie, których nie udało się unieść. Ciekaw jestem, co Sentinelczycy zrobili z okablowaniem statku, jak używają kapitańskiego fotela i czy dobrali się do long life food, czyli konserw w puszkach? Tubylcy żyją jeszcze w epoce pre-neolitycznej, czyli nie umieją wytapiać żelaza, ale skoro żelazo samo do nich przypłynęło?

Jako się rzekło, Sentinelczycy mają na sumieniu paru obcych, którzy ośmielili się wtargnąć na ich terytorium. Są wśród nich i kłusownicy, którzy zapuścili się na płytkie, a więc obfitujące w kraby i ryby wody przybrzeżne, ale jest też i amerykański misjonarz, którego zabito całkiem niedawno, bo 16 listopada 2018 roku. Chciał nawracać miejscowych na chrześcijaństwo, nie udało się to, podobnie jak nie udało się nawrócenie na chrześcijaństwo blogera Starego.

Próbował tej sztuki karol123 pod notką Wichry, ale z jego komentarzy zostało się tyle, co i z ww. misjonarza…

Jest jedna różnica pomiędzy Starym i jego drużyną, a Sentinelczykami: seks. Mieszkańcy wyspy mają bowiem zwyczaj uprawiać seks na plaży ze swymi partnerkami, zawsze przed zbliżającym się niebezpieczeństwem. Nie krępują się przy tym obecnością innych. Jest to zachowanie w miniaturowych, pierwotnych wspólnotach częste: oto idziemy na wojnę, z której być może nie wrócimy, czas więc spłodzić dzieci, bo może nie być więcej okazji. Starego (ani nikogo z jego drużyny) o takie praktyki – broń Boże – nie podejrzewamy.

W ostatnim czasie kultura sentinelska uległa niestety uwstecznieniu. Ww. aktywność seksualna była wyłącznie hetero, co świadczy o daleko posuniętej homofobii; mało tego, tubylcy przestali wierzyć (o ile kiedykolwiek wierzyli) w globalne ocieplenie:

-  raz, że jest mało wyczuwalne na niskich szerokościach geograficznych

- dwa, że trzęsienie ziemi pod dnem Oceanu Indyjskiego z 26 grudnia 2004 roku spowodowało podniesienie się poziomu wyspy, przynajmniej w południowej i zachodniej jej części o ponad 1 metr, a przecież globalne ocieplenie miało spowodować podniesienie się poziomu oceanów. Wskutek tego miniaturowa wysepka Contance, która była oddalona o ok. 600 m od Północnego Sentinelu, połączyła się z nią, dzięki czemu wyspa jest teraz nieco większa.

Skutkiem owego trzęsienia ziemi było tsunami, które – jak się wydaje – nie wyrządziło Sentinelczykom żadnych poważnych szkód. Niemniej, rząd Indii wysłał parę helikopterów, by sprawdzić w jakiej kondycji przeżyli kataklizm. Helikoptery tradycyjnie zostały ostrzelane strzałami z łuków. I jest to reakcja analogiczna do tej, jaką zaprezentował bloger Stary na uwagi karola123, że w temacie „zakup Caracali” mógłby jednak Staremu pomóc…




Коммунизм победил!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości