Wojtas Wojtas
175
BLOG

JOWy czy nie JOWy

Wojtas Wojtas Polityka Obserwuj notkę 1

Wygląda na to, że wszystkie najważniejsze plusy i minusy JOW-ów są już zapisane w Internecie. Teraz pora na moje przemyślenia.

1. Oczywiście zgadzam się z prawem Duvergera – system JOW, zwłaszcza z FPTP (gdzie nie ma drugiej tury i inne głosy są marnowane) prowadzi do wyłonienia się dwóch silnych odrębnych grup parlamentarnych. Tylko partie lokalnych mniejszości narodowych (SNP), zdolni biznesmeni (Stokłosa) i bardzo popularni celebryci mogą to przełamać.

2. Jednakże mamy już zastany układ partyjny – mocne PiS i PO, słabsze SLD, PSL, inne kanapy partyjne, (być może) nowe ugrupowania Kukiza czy Balcerowicza. Jeśliby doszło do zmiany ordynacji na JOW z FPTP, to oczywiście nie byłoby jak w 1993 (partie prawicowe były zaskoczone progiem wyborczym i strzelały sobie bardziej w kolano niż dziś Komorowski). Partie działałyby taktycznie, zblokowałyby się, nie wystawiałyby swoich kandydatów tam, gdzie by nie miały szans, a szanse miałby potencjalny koalicjant. Zgadzam się z Kukizem, przemodelowałoby to polski system polityczny.

Oczywiście starsi politycy z SLD mieliby najgorzej – bo raczej nikt by im nie pomagał. PSL ma lokalnych liderów, szczególnie samorządowców i mieliby duże szanse zdobyć trochę mandatów. Jeśli Partia Kukiza byłaby koalicjantem PiS, to pewnie PiS nie wystawiałby kandydatów w okręgach na Ziemiach Odzyskanych.

3. Jednak póki co, to jeszcze daleko do zmiany ordynacji wyborczej. Najpierw trzeba przypomnieć historię:

a) w sejmie I kadencji pracowano nad ordynacją wyborczą. Stanisław Michalkiewicz przypomina, że zamierzał wprowadzić JOW i dwie tury, jak we Francji (co jego zdaniem wymiotłoby komunistów), ale reszta prawicy się nie zgodziła.

b) przed 2005 r. PO przeprowadza (jak to określił Olechowski) „ćwiczenia” i „mobilizuje swoich działaczy”.

Od 2007 r. rzeczywiście JOW-y pomogłyby PO, ale PSL się nie zgadza i zapewne brak JOW-ów jest jednym z najważniejszych elementów umowy koalicyjnej (tak z 2007, jak i z 2011 r.).

PiS w 2006 r. przedstawia swój projekt ordynacji wyborczej (razem z projektem zmiany konstytucji). Byłby to system podobny do węgierskiego – połowa posłów z JOW-ów, połowa z list. Być może dzisiaj jest to pole do kompromisu, bo PiS nie zgodzi się raczej na JOW z FPTP. Nawet w tych wyborach, gdzie Duda pokonuje Komorowskiego, PiS miałoby mniej mandatów niż PO. PO uzyskałoby bezwzględną większość, ponieważ wygrywa mniejszą różnicą głosów w miejscach, gdzie wygrywa. PiS jeśli już pokonuje PO, to bezapelacyjnie i z dużą przewagą.

Przyczyną jest chyba to, że PiS stara się przyciągnąć różne grupy elektoratu miejskiego i elektoratu Ziem Odzyskanych, a PO praktycznie odpuszcza wsie i „Ścianę Wschodnią”. Ma jednak przewagę mniejszego elektoratu negatywnego w dużych miastach i na Ziemiach Odzyskanych.

Nie jest to oczywiście sprawiedliwe.

4. Zatem partia Kukiza będzie sprzymierzeńcem PiS, ale PiS musi zgodzić się na kompromis. Sam Kukiz w „Kuchni Polskiej” TV Republika u Cezarego Gmyza godził się na system mieszany.

„Budapeszt nad Wisłą”, czyli bezwzględna większość PiS jest mało realna.

Nie wydaje mi się, żeby trochę populistyczne postulaty PiS-u były nie do przekroczenia – wszak ministrem finansów 2005-2007 była Zyta Gilowska.

Wojtas
O mnie Wojtas

prawicowiec

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka