Dopóki poszukiwacz dążył do odkrycia kolejnych rzeczy i przekraczania kolejnych stopni, dopóty iluzja Demiurga i fałszywego oświecenia ma swoją moc.
Prawda duchowa jest jak miraż na pustyni
Dopóki poszukiwacz dążył do odkrycia kolejnych rzeczy i przekraczania kolejnych stopni, dopóty iluzja Demiurga i fałszywego oświecenia ma swoją moc. Kiedyś trzeba się zatrzymać i powiedzieć sobie: stop. Dążenie do kolejnych szczebli duchowego wzniesienia niczym się nie różni od robienia kariery w korporacji. Świat materii doczesnej nie musiał być przekroczony, pokonany czy opuszczony. Wystarczyło go tylko naprawdę zobaczyć….
I teraz usiądźmy na moment i sprowadzimy to na grunt codziennej powszedniości: człowiek biega za kolejnym „wtajemniczeniem”, jakby kolekcjonował pieczątki w paszporcie lub anglojęzyczne stopnie w korpo na Oliwie bądź Wilanowie. A tymczasem życie, te prozaiczne zakupy w brudnej i zastawionej paletami biedrze, popękana szybka w tramwaju, rozmowa z sąsiadem, woła: zobacz mnie, bo we mnie jest prawda. Kto ciągle wdrapuje się po drabinie „wyższości”, przegapia ten jeden, jedyny wpływający na wszystko fakt: duchowość nie jest pretekstem do podkolorowania sobie ego. To raczej siedzenie w ciszy i przyjmowanie rzeczy takimi, jakie są, bez filtrowania przez ambicję bycia „bardziej oświeconym”.
Duchowość i gnoza nie jest wiecznym wyścigiem o kolejne stopnie
Nie mylmy wewnętrznego wzrostu z wyścigiem. Prawdziwe przebudzenie ma smak skromności; nie fanfar, nie konferencji prasowej, nie kolejnej kategorii w social mediach. Kiedy odrzucisz potrzebę awansu duchowego, nagle okazuje się, że wszystko zaczyna pachnieć domem: Twoje błędy, Twój lęk, Twoja złość, nie są przeszkodami, lecz materiałem rzemieślnika. Zamiast któregoś dnia uciec za granicę bytu, pozostajesz, bierzesz narzędzia i naprawiasz to, co pękło. Tam, w tej naprawie, kryje się autentyczna siła, bez ozdobników, bez spektaklu.
Więc jak to zrobić krok po kroku? Przestań najpierw gonić mit „wyższego wtajemniczenia”; zacznij od jednego prostego ćwiczenia: zobacz, poczuj i nazwij. Nazwij swoją złość, swoją żądzę, swoje zmęczenie; nie po to, by je oceniać, ale by je przyjąć. Gdy nauczysz się nazywać, przestaniesz z nimi walczyć i one przestaną rządzić Twoim życiem; tak człowiek przyjmuje swój jungowski cień. I wtedy, bez panicznego wręcz dążenia do oświecenia, odkryjesz, że to, co nazywałeś „Ziemią” czy też „symulacją Demiurga”, jest miejscem, gdzie naprawdę można żyć, kochać i przemieniać świat wokół siebie.
Polecam szokujące nagranie video na ten temat duchowości i gnozy, ich pułapek:
Źródło i więcej: https://jarek-kefir.art/2025/12/13/uwaga-na-falszywa-duchowosc-poszukiwaczu/
❗ Proszę Was o wsparcie. Nie jako ktoś, kto wyciąga rękę, ale jako człowiek, który wciąż stoi, choć świat próbuje go złamać. Każdy mój tekst, każda publikacja i każdy oddech niezależności istnieje tylko dzięki Wam, nie korporacjom, nie politycznym sponsorom.
1️⃣ Przelew tradycyjny:
Nr konta: 84 1160 2202 0000 0006 1935 5350
Dla: Jarosław Kasperski, Tytuł: Darowizna
2️⃣ Blik na nr telefonu: 886 489 463
Inne tematy w dziale Rozmaitości