Nie chodzi już o to, czy szczepionki były dobre czy złe. To jest poziom przedszkola debaty – było to już wielokrotnie wałkowane w każdą możliwą stronę. Prawdziwe pytanie brzmi dziś zupełnie inaczej: dlaczego instytucje, które przez lata krzyczały „UFAMY NAUCE”, nagle boją się…. swoich własnych przecież danych?
Brytyjskie władze utajniły dane o związku szczepień z nadmierną ilością zgonów!
Nie chodzi już o to, czy szczepionki były dobre czy złe. To jest poziom przedszkola debaty – było to już wielokrotnie wałkowane w każdą możliwą stronę. Prawdziwe pytanie brzmi dziś zupełnie inaczej: dlaczego instytucje, które przez lata krzyczały „UFAMY NAUCE”, nagle boją się…. swoich własnych przecież danych?
Bo jeśli coś jest bezpieczne, skuteczne i sprawdzone, to transparentność jest sprzymierzeńcem, a nie wrogiem. A jednak w Wielkiej Brytanii wydarzyło się coś, co pachnie nie nauką, tylko śmierdzi czymś niedobrym, np strachem.
Dane o szczepieniach po prostu utajniono!
Brytyjska Agencja Bezpieczeństwa Zdrowia Publicznego (UKHSA) odmówiła ujawnienia danych, które pozwoliłyby niezależnym badaczom sprawdzić, czy istnieje jakakolwiek korelacja pomiędzy datą szczepienia przeciw COVID-19 a nadmiarową śmiertelnością. Oficjalny powód? „Społeczeństwo mogłoby się zdenerwować”. „Rodziny mogłyby przeżyć stres”. „Dane mogłyby zostać źle zinterpretowane”. Taa jasne, znam już te gierki na wylot – w końcu tematykę szczepień i ich skutków ubocznych badam od kilkunastu już lat. I ten schemat czasami się pojawia
Zatrzymaj się tu na chwilę, weź oddech, bo to jest moment graniczny.
Od kiedy emocje obywateli są argumentem za blokowaniem danych statystycznych? I to bardzo ważnych danych, które mogłyby rozwiać wiele wątpliwości? Od kiedy potencjalny dyskomfort jest ważniejszy niż prawda? Co ciekawe, te same dane zostały przekazane producentom szczepionek, ale z klauzulą tajności. Korporacje mogą analizować, państwo może analizować, ale społeczeństwo? Naukowcy niezależni? Obywatele finansujący ten system? Nie, mają siedzieć cicho i „zaufać nałóce”.
To nie jest już nauka, to jest zarządzanie społecznymi nastrojami.
Czy zwiększona śmiertelność w GB to efekt masowych szczepień?
I teraz dochodzimy do sedna, które system próbuje zakazać: od 2021 roku w Wielkiej Brytanii utrzymuje się podwyższona nadmiarowa śmiertelność, szczególnie w grupie wiekowej 25-54 lata. To nie są starcy. To nie jest „naturalny koniec życia”. To są młodzi ludzie w wieku produkcyjnym. Czy to dowód na winę szczepień? Niekoniecznie, bo sam wirus powodujący C19 także rozwalał układ odpornościowy. Ale czy to wystarczający powód, by zadawać niewygodne pytania i udostępnić dane? Jak najbardziej.
Bo nauka nie boi się pytań. Nauka boi się tylko jednego: dogmatu. Ale jednocześnie bardzo często w tych dogmatach, zwanych dla niepoznaki konsensusami naukowymi, tkwi. Oficjalna linia obrony brzmi: „Nie ma dowodu na związek przyczynowo skutkowy”. No rewelacja. To teraz pokażcie dane i pozwólcie innym to zweryfikować. Bo bez danych nie ma nauki, jest tylko wiara. A wiara ubrana w biały fartuch staje się kolejną świecką religią.
Co więcej, ten „argument o ochronie rodzin” brzmi niemal groteskowo w świecie, w którym przez lata epatowano licznikami zgonów, straszono wykresami, izolowano ludzi od bliskich, zamykano ich w domach i odbierano im pracę. Wtedy nikt nie pytał o emocje, nikt nie chronił psychiki, liczyła się propaganda strachu.
Prawda zaczyna wychodzić na jaw, a system pęka
Dziś, gdy prawda zaczyna coraz bardziej wychodzić na jaw, i system zaczyna pękać, nagle pojawia się troska. I tu nie chodzi o to, by udowodnić jakąkolwiek tezę z góry. Chodzi o prawo do wiedzy, o elementarną uczciwość wobec społeczeństwa, o przywrócenie zaufania, które zostało brutalnie nadwyrężone. Bo zaufania nie buduje się cenzurą, nie buduje się go mówieniem ludziom: „To dla waszego dobra, nie musicie tego wszystkiego wiedzieć”. Tak mówił każdy system, który wcześniej czy później upadał.
A jak jest w Polsce? U nas dane o zgonach i nadmiarowej śmiertelności są dostępne w statystykach publicznych, ale debata na ich temat jest niemalże nie istnieje. Zamiast rzetelnej analizy mamy głupkowate przerzucanie się argumentami lub wręcz sloganami: jedni krzyczą „spisek”, drudzy: „foliarze”, a prawda, jak zwykle, leży tam, gdzie nikt nie chce jej podnieść: w utajnionych danych i w spokojnej analizie.
I właśnie tego najbardziej dziś brakuje. Nie krzyku, nie paniki, nie ślepej wiary. Tylko odwagi, by spojrzeć w liczby i powiedzieć: sprawdźmy to razem. Bo jeśli system naprawdę ma rację, to nie ma się czego bać. Nieprawdaż? A jeśli boi się swoich własnych danych, a nie tych przedstawianych przez tzw foliarzy, to być może nie boi się prawdy, tylko jej konsekwencji.
❗ Proszę Was o wsparcie. Nie jako ktoś, kto wyciąga rękę, ale jako człowiek, który wciąż stoi, choć świat próbuje go złamać. Każdy mój tekst, każda publikacja i każdy oddech niezależności istnieje tylko dzięki Wam, nie korporacjom, nie politycznym sponsorom.
1️⃣ Przelew tradycyjny:
Nr konta: 84 1160 2202 0000 0006 1935 5350
Dla: Jarosław Kasperski, Tytuł: Darowizna
2️⃣ Blik na nr telefonu: 886 489 463
Źródło i więcej: https://jarek-kefir.art/2025/12/13/dziwne-zgony-szczepienia-i-ukryte-dane/
Inne tematy w dziale Polityka