Od czasu wyłowienia wora z jeziora i uwolnienia zeń Konia, Koń zaimponował mi po raz pierwszy. Zaimponował mi szczerością i prostotą. Bez ogródek wytłumaczył wszem i wobec zasady funkcjonowania demokratycznego państwa prawnego (edycja polska). Zaimponował mi też „instynktem państwowym”. Instynkt państwowy zaprezentowany przez Bolesława Piaseckiego w sławetnym artykule pod tym tytułem jest niczym wobec instynktu państwowego Konia. Nie na darmo Koń świeżo uwolniony z wora założył wraz z kolegami (m.in. Kazem Marcinkiewiczem i Stefkiem Niesiołowskim) sławny Instytut Myśli Państwowej. Myśl Państwowa Konia dojrzewała długo i wreszcie wydała owoce na FB, gdzie opublikował on niedawno porady dla opozycji: https://www.facebook.com/215392231834473/posts/3938113052895687?sfns=mohttps://www.facebook.com/215392231834473/posts/3938113052895687?sfns=mo
Przeczytawszy tezy Konia doznałem olśnienia niczym Jan Hus prowadzony na stos w Konstancji: O sancta simplicitas!
Bowiem prostota stwierdzenia jeśli wygramy wybory prezydenckie, to uznamy ich wynik, zaś jeśli przegramy, to nie uznamy, jest zaiste urzekająca! Tego nie wymyśliłby nawet @Stary, o @echu24 nie wspominając.
Zaiste, Koń godny żłobu z kości słoniowej w marmurowej stajni (w Łomiankach) niczym Incitatus Kaliguli.
Właśnie: Incitatus!!! Incitatus zaprzężony do taczanki.
Inne tematy w dziale Polityka