Palił Bruno Paryż, palił... i nie spalił. Zamiast tego niedoszły Herostrates dostał kulkę w potylicę w podmoskiewskiej Kommunarce.
Cherif,Said i Amedy dostali swoje kulki pod niespalonym Paryżem. Nim dostali, sami je hojnie rozdawali.
Jacek Kaczmarski wieszczem był w Paryżu bywałym.
„Pan zaś spluwa żółtawo, smarka w palce bez chustki
I na krzesło "stół" mówi, a na stół mówi "stoł",
Patrzy kucharz niemiecki wraz z kucharzem francuskim
Jak łososia z kawiorem między zęby już wziął.
"Sok po brodzie mu płynie niewątpliwie czerwony
Łyka skórę i ości, wyssał oczy i mózg.
Wszak przez wieki ten łosoś był dla niego wędzony
A on czekał cierpliwie ciemny bóg pustych ust.”
http://www.tekstowo.pl/piosenka,jacek_kaczmarski,epitafium_dla_brunona_jasie_skiego.html
Hemingway miał Paryż za ruchome święto. A że nie był wieszczem, nie przewidział więc ruchomego święta Proroka.
Nie jestem Charlie. Ani Bruno. Wy też nie.
Może raczej powinniśmy zostać Rolandami?
Ale nie zostaniemy. Kucharze zarezerwowali dla nas zmywak.
A Paryż, czy nadal wart jest on mszy?
PS. Dzień dobry wszystkim Czytelnikom i Użytkownikom S24 :-).
Inne tematy w dziale Społeczeństwo