Jestem zwolennikiem poglądu, że najbliższym osoby zmarłej wolno więcej, a już szczególnie w pierwszym okresie żałoby, gdy trauma odejścia jest szczególnie silna i świeża.
Dlatego też nie będę potępiał pani Magdaleny Adamowicz, chociaż niektóre jej zachowania post-funeralne budzą konfuzję.
Dowiaduję się jednak, że po pół roku od śmierci śp. Kory Sipowicz jej małżonek pogodził się z muzykami tzw. Złotego Maanamu i razem planują trasę koncertową upamiętniającą Zmarłą. Cóż, show business ma swoje prawa, które niewiele mają wspólnego z ciemnogrodzkimi obyczajami żałobnymi. Tym bardziej, że pan Sipowicz powołuje się na znak z kosmosu, który otrzymał w tej sprawie od nieżyjącej Małżonki.
Obawiam się tylko, że pani Magdalena Adamowicz otrzymała już, albo też w najbliższym czasie otrzyma jakiś „znak z kosmosu” lub nawet wprost z Nieba. Takie „zwrotne światełko”. Ewentualne tournée po Brukseli i Strasburgu może być pod każdym względem równie owocne jak tournée ExMaanamu.
Komentarze