Siukum Balala Siukum Balala
2477
BLOG

Bоенный городок Карлсхорст

Siukum Balala Siukum Balala Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 93

Socjalizm znany nam z pieśni znosił granice między narodami, łączył ludzi, niósł wolność, równość, dobrobyt i internacjonalne braterstwo. Socjalizm jakiego doświadczaliśmy był odwrotnością tego socjalizmu z pieśni. Dzielił narody, ustanawiał granice, wznosił mury, walczył o szczęście ludzkości i pokój na świecie z taką zajadłością i determinacją, że trup czasem ścielił się gęsto. Istotę systemu poznałem dość wcześnie dzięki harcerskiej żyłce. W połowie lat 70 - tych, pod koniec wakacji z bratem przejechałem moim legendarnym, samodziałowym tandemem ( za socjalizmu nie było wszak tandemów nawet w sklepie firmowym Rometu, tow. deda zaświadczy ) spory kawałek wzdłuż granicy z obwodem kaliningradzkim. Po polskiej stronie byliśmy lekceważeni nawet przez WOP pędzący Gazikami, mijaliśmy słupki z orzełkami i napisem Granica Państwa. W miejscu gdzie dziś ogromne przejście w Bezledach stała ledwie budka graniczna, w której nikogo nie było. Szlaban na kłódkę, więc i państwo polskie zamknięte na kłódkę. Bezpiecznie. Za to po radzieckiej stronie graniczna zgroza zwana " sistemą " Dwa rzędy słupów z byle jak rozciągniętym drutem kolczastym, co kilkaset metrów ruska, drewniana " wyżka " a pomiędzy słupami idealnie zaorana i wygrabiona " ziemia niczyja " Przed Bagrationowskiem granica sowiecka zagarniała niewielkie jezioro, a za jeziorem miasteczko, dawna Iławka Pruska. Historyczna Preussich Eylau, znana z kampanii napoleońskiej - wymieniona na tablicy pod paryskim Łukiem Triumfalnym - w dole, w zasięgu pięciu minut jazdy rowerem. Niestety " sistiema " nie pozwala jechać dalej. W mieście ze " szczekaczki " leciały jakieś marsze, coś tam się działo, chciałoby się podjechać, obejrzeć, porozmawiać z bratnim narodem, nawiązać znajomości, a może i przyjaźnie. Żeby było tak jak w pieśni. Niestety mieliśmy świadomość czym takie próby fraternizowania się z bratnim - oficjalnie - narodem radzieckim mogą się zakończyć.

Poczucie bezsilności to było jedyne uczucie jakiego można było doświadczyć na polsko - radzieckiej granicy przyjaźni. Nie sądziłem, że może istnieć coś bardziej nieludzkiego niż takie dzielenie ludzi za pomocą drutów kolczastych. Nie sądziłem, bo nie wiedziałem czym w istocie jest berliński mur i granica niemiecko - niemiecka.

image

Kanał Berlin - Spandau w czasach NRD 

image

Kanał Berlin - Spandau widok obecny

Mur berliński poznałem 4 lata później. Przejście graniczne z Berlinem Zachodnim na dworcu Friedrichstrasse, Grenzschutz w charakterystycznych mundurach, ujadające owczarki, żołnierze zaglądajacy pod wagony i na wagony. Krzyki, ponaglenia -Schneller ! Schneller ! To nie był film.

image


image

Raport dotyczący użycia broni przez straż graniczną NRD 

image


image

Tablica upamiętniająca pierwszą ofiarę muru berlińskiego 

image


image

Sowiecka " sistiema " prymitywna, byle jak zadrutowana zona - choć skuteczna - to przy granicy stworzonej przez pierwsze niemieckie państwo robotników i chłopów naprawdę mały pikuś. Ponad 1300 km granicy, 600 km rowu uniemożliwiającego sforsowanie granicy pojazdami mechanicznymi, 40 tysięcy strażników i coś tak kuriozalnego jak ochotnicza straż graniczna, licząca ponad 3000 ochotników. Do tego ponad 800 km płotu, ponad 70 tysięcy samostrzelnych urządzeń ( SM - 70 ) miny - pułapki, płoty elektryczne, wieże wyposażone w reflektory, kamery wideo i stanowiska ogniowe. Wszystko w celu zapobieżenia ucieczkom z najlepszego ze światów.


image


Najbardziej strzeżona granica świata w państwie, które nawet w pojedynczym człowieku potrafiło stworzyć, wewnętrzne, własne więzienie. W państwie, które dzieliło nie tylko żywych ale i umarłych. Mur berliński dzielił między innym Cmentarz Inwalidów, najsłynniejszą berlińską nekropolię dla weteranów. Spoczywają tu takie " znakomitości " jak Reinhard Heydrich, Fritz Todt. Cmentarz Inwalidów to także miejsce spoczynku takich historycznych postaci jak von Schlieffen, von Moltke, von Reichenau, von Richthofen, von Seeckt, von Boyen - znany nam z notek o Giżycku i wielu, wielu innych pruskich i niemieckich generałów.

image

Resztki muru na Cmentarzu Inwalidów 

image


image


image

Richthofen spoczywał za murem po stronie zachodniej

image


image

Grób gen. Maxa Hoffmana. Szef sztabu Hindenburga, faktyczny zwycięzca bitwy pod Tannebergiem. Pogromca gen. Samsonowa.

Granica niemiecko - niemiecka i mur berliński powstać musiała. Był to rezultat pierwszego akapitu, z którego wynika, że socjalizm realny był odwrotnością tego socjalizmu z pieśni. Wszystko w socjalizmie było à rebours. Nawet złota myśl Brechta mówiąca o tym, że władza powinna wybrać sobie inne społeczeństwo, jeśli dotychczasowe społeczeństwo nie spełnia oczekiwań władzy. Tę maksymę również zrozumiano opacznie i społeczeństwo NRD gremialnie przystąpiło do zamiany jednej władzy na drugą władzę. W pierwszej dekadzie istnienia NRD ponad 2,5 miliona jego obywateli zamieniło rząd we Wschodnim Berlinie na rząd federalny w Bonn. Jeszcze dwie dekady i spełniłaby się wizja z dowcipu o NRD, o tym, że ostatni gasi światło. Zatem socjalizm bez muru obyć się nie mógł i istniał do momentu, w którym mury rzeczywiste i te symboliczne rozmontowano.  

Berlin był miastem za murem, który miał chronić obywateli NRD  przed wpływem faszystów, stąd jego fachowa nazwa w nomenklaturze STASI brzmiała - wał antyfaszystowski. Z notki o STASI czytelnik mógł wysnuć wniosek, że był to oberrząd NRD. Tak poniekąd było skoro w szafie pancernej szefa enerdowskiej bezpieki spoczywała teczka z kompromitującym dossier najważniejszej osoby w państwie, czyli Ericha Honeckera. Jednak prawdziwy zarządcy NRD urzędowali zupełnie w innym miejscu, urzędowali w miasteczku za murem, w mieście za murem. Osobliwością Berlina Wschodniego była bowiem dzielnica Karlshorst, czyli " военный городок Карлсхорст " O ile o istnieniu siedziby STASI i samej STASI, nie musieliśmy zdawać sobie sprawy, o tyle Karlshorst znamy z kart historii. Tu bowiem podpisano w nocy z 8 na 9 maja, na specjalne życzenie Stalina, drugą - po bezwarunkowej kapitulacji w Reims - kapitulację III Rzeszy.

image


image


image


image


image


image


image


image


image


Początki Karlshorst to majątek należący do przedstawiciela znanej pruskiej rodziny von Tresckow, Karla. Stąd nazwa. Wraz z rozbudową Berlina, po wybudowaniu S-Bahn staje się Karlshorst modnym, willowym podberlińskim miasteczkiem, zasiedlanym przez ludzi zamożnych, burżuazję, wysokich oficerów, urzędników. Po reformie administracyjnej z 1920 i utworzeniu Wielkiego Berlina wraz z innymi miasteczkami satelickimi staje się jedną z dzielnic Berlina. Pechowo dla Karlshorst, w roku 1936 instaluje się w nowopowstałych koszarach przy Zwieseler Strasse szkoła saperów Wehrmachtu i to zdeterminuje los dzielnicy aż do roku 1994.


image


Elegancka solidna szkoła saperów i jeszcze elegantsze kasyno oficerskie zostaje zajęte przez 5 Armię Uderzeniową już 23 kwietnia 1945 roku i z miejsca przypada do gustu marszałkowi Żukowowi, który urządzi tu sobie - w latach 1945 - 46, przytulne lokum i bazę do trofiejnej aktywności, jako komendant Radzieckiej Administracji Wojskowej w Niemczech i przedstawiciel w Sojuszniczej Radzie Kontroli Niemiec.


image

Gabinet Żukowa w Karlshorst 

image

Teczka i cyrkiel Żukowa. 

image


image


image


image


image


Takie były początki " военного городка " Miasta za murem, bowiem zaraz po zainstalowaniu się, Sowieci przystępują do wysiedlenia dzielnicy, zamykają kościoły, przejmują wille, obiekty publiczne i z miejsca wznoszą mur, bo bez muru żyć się nie da. Powstaje samowystarczalne miasteczko z własnymi sklepami " Wojentorgu " z własnymi szkołami, placówkami kultury, żłobkami, szpitalem i przedszkolami. Wszystko za murem, osobom postronnym wstęp surowo wzbroniony.


image


Jednak jeden mur w mieście za murem to za mało. Ponieważ w Karslhorst instaluje się oprócz wojskowej administracji również NKWD, później największa placówka KGB poza granicami ZSRR, więc wznoszenie kolejnych murów jest nieuchronne, KGB ma swoje tajemnice, a tu jeszcze intruzów z GRU przysłali... i oni też organizują się po sąsiedzku... i oni też mają swoje tajemnice, więc kolejny mur między KGB i GRU. Wynika z tej murarskiej wyliczanki, że w końcu wszyscy w tym Karslhorst, chroniąc wzajemnie swoich tajemnic zamurowaliby się wzajemnie nawet w klozetach. Na szczęście wyjechali w 1994 roku, choć fragmenty murów ocalały.  

image

Szkoła saperów fortecznych Wehrmachtu, do 1994 roku siedziba KGB 

I to tu w Karshorst był faktyczny rząd NRD, tu była ostatnia instancja odwoławcza, o znaczeniu Karshorst może świadczyć i to, że jedno z najważniejszych ministerstw w każdym kraju obozu socjalistycznego, czyli ministerstwo przemyslu ciężkiego mieściło się właśnie tu, w bezpośrednim sąsiedztwie i pod bezpośrednim nadzorem Sowietów. Jak przydatne i praktyczne było takie miasteczko za murem, w mieście za murem okazało się 16 czerwca 1953 roku, kiedy wybuchło Powstanie berlińskie.

Rząd NRD miał gdzie się schronić, więc w komplecie zameldował się w Karlshorst i oddał do dyspozycji radzieckich towarzyszy. A ci już wiedzieli co zrobić z powstaniem i jak sprawić by rząd DDR mógł dalej mówić o sobie, że jest Regierung der DDR.

Enerdowska granda skończyła się wraz z upadkiem muru. Bo to był warunek stabilności systemu - mur i zniewolenie ludzkich dusz. Zniewolenie, z którego wyjść o wiele trudniej, nie wystarczy samo zburzenie jego materialnych atrybutów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości