Filip Skowronek Filip Skowronek
51
BLOG

Po wyborach: kujawsko-pomorskie bierze 3 mandaty.

Filip Skowronek Filip Skowronek Polityka Obserwuj notkę 0

Miał być jeden - będą 3 mandaty dla województwa kujawsko-pomorskiego, więc jakiś sukces jest. Jednak beneficjenci tego sukcesu dają ciekawe świadectwo o naszych wyborcach.

Pierwszy mandat przypada Tadeuszowi Zwiefce z Platformy Obywatelskiej. Pan Zwiefka jest z regionu - urodził się w Tucholi, jednak bardziej kojarzony jest w Warszawie i Poznaniu, gdzie spędził swoje najlepsze lata (wliczając ostatnie 5, ponieważ według pewnej niemieckiej telewizji Bruksela i Strasburg nie gościły go zbyt często). Jeśli mam ocenić jego kampanię oczami Torunianina, to muszę stwierdzić, że widziałem jedynie baner wiszący na biurze PO u zbiegu ulic Szerokiej, Żeglarskiej i Rynek Staromiejski, będący rozmiarów balustrady od balkonu i szybko przytłoczony wielkim plakatem Marka Kolasińskiego, który zawisł od balkonu powyżej, po krawędź reklamówki Zwiefki. Chyba, że doliczyć proces z prof. Jerzym Robertem Nowakiem.

Dla Torunia zdecydowanie bliższym kandydatem była właśnie platformiana dwójka (mój wybór zresztą), czyli wspomniany Marek Kolasiński. Urodzony na Przedmieściu Bydgoskim, doktor prawa europejskiego wykładający na UMK, założyciel Fundacji Kopernikańskiej i człowiek spoza politycznego mainstreamu. Jego kampania była widoczna, momentami może zbyt agresywna, jednak przynajmniej związana z regionem. W Toruniu zresztą zdecydowanie wygrał (ok. 20 000 głosów przy 9 000 Zwiefki).

Drugim (technicznie rzecz biorąc to trzecim) zdobywcą mandatu deputowanego do Parlamentu Europejskiego jest Richard Henri Czarnecki. Jego zaletą z pewnością jest jego pracowitość - był jednym z najaktywniejszych europosłów ostatniej kadencji. Moim zdaniem wady jednak przeważają. Kandydat PiSu był już kandydatem setek innych partii z Samoobroną włącznie i słowo oportunizm zapewne nie jest mu obce. Często też ośmieszał się swoimi wypowiedziami i notkami na blogach. A kampania? W Toruniu widziałem parę plakatów, były jakieś spotkania, wiem jednak, że Pan Czarnecki wezwał do debaty jedynki z innych list, a kiedy zaproponowano mu debatę ze strony jednej z dwójek - wymigał się wymówkami.

Z informacji, które uzyskiwałem z poszczególnych "obwodówek" wynikało, że większą popularnością w Toruniu cieszy się jednak dwójka PiSu - Przemysław Przybylski (zbierał elektorat radiomaryjny). Cóż z tego, jeśli wszystko wskazuje na to, że wyborcy w pozostały rejonach okręgu postanowili głosować na nazwiska.

Nie dziwi z pewnością mandat Janusza Zemke. Czego by o nim nie mówić, jest przynajmniej wierny swym poglądom i stanowiskom - od 1969 roku w PZPR, poźniej SdRP i SLD (od 1999 roku). Pochodzi z Kowalewa Pomorskiego, skończył bydgoskie liceum i prawo na UMK. Zasiadał w ławach sejmowych we wszystkich kadencjach. Sojusz wyśle z kujawsko-pomorskiego doświadczonego i sprawdzonego polityka.

Myślę, że błędem regionalnych władz PO i PiSu było wystawianie na pozycji dwójek kandydatów z Torunia - Bydgoszcz ma jednak więcej mieszkańców i kandydaci z tego miasta mogliby mieć większe szanse na pokonanie spadochroniarzy lądujących na czele list. I mówi (pisze) to Torunianin.

Gwoli uściślenia i zgodnie z marketingową strategią uprzedzania ciosu - piszę to jako osoba zawiedziona wynikami wyborów w moim regionie. Jednak nie dlatego, że wygrało "nie moje" ugrupowanie polityczne, czy przegrało "moje". Zawód jest spowodowany asekuranctwem i głosowaniem na jedynki, ZAMIAST na kandydatów związanych z regionem i reprezentujących moim zdaniem większy wachlarz predyspozycji. W kategoriach bardziej "intymnych" jestem zawiedziony przegraną dr Marka Krzysztofa Kolasińskiego - miałem przyjemność poznać jego sztab wyborczy i jego samego, na niego też głosowałem. Jednak to nie ta porażka stała się przyczyną powyższych przemyśleń. Dlatego proszę o nie nazywanie mnie frustratem czy podejrzewanie o ukryte intencje.

A teraz ogólne refleksje na temat wyborów w całej Polsce.

I Frekwencja.

Wbrew dominującym wypowiedziom sceptyków okazała się lepsza niż w poprzednich wyborach do europarlamentu. Nadal jest słaba, bo wynosi zaledwie 24,53%, jednak teza, że jest ona sposobem na okazanie polskim politykom dezaprobaty jest chybiona. Wynika to raczej z charakteru samych wyborów i stereotypów na temat Parlamentu Europejskiego.

Po pierwsze - nadal utożsamiamy PE z instytucją obcą i wrogą. Wiele osób nie rozumie, że w rzeczywistości unijnej jest to w zasadzie jedyna jednostka polityczna, której skład jest ustalany w sposób demokratyczny.

Po drugie - często słyszałem narzekania na niewielkie uprawnienia Parlamentu Europejskiego. Od razu zaznaczam, że są one w zasadzie znacznie szersze niż wynika to ze stereotypowego myślenia, które niestety udziela się także wielu komentatorom. Jednak należy także zaznaczyć, że przyczyną dla której Parament wciąż nie ma szerokiej władzy ustawodawczej, jest odrzucenie Traktatu Lizbońskiego. Pomimo tego zdarzały się osoby, które jednocześnie zarzucały PE brak rzeczywistego znaczenia i stanowczo sprzeciwiały się ratyfikowaniu dokumentu z Lizbony.

II Wyniki Platformy i PiSu.

PO zyskało 44,43% głosów, co jest wynikiem zdecydowanie imponującym. Oczywiście, większość sondaży przewidywała wyższy wynik Platformy i większą przewagę nad PiSem. Kto w końcu odniósł sukces?

Donald Tusk: Rząd nie dostał żółtej kartki.

Główna konkluzja z wyniku Platformy, powtarzana niemal przez wszystkie media jest następująca: partia, która rządzi w kraju od dwóch lat się nie przejadła i nadal cieszy się znakomitym poparciem obywateli. To może być pewne zaskoczenie, jednak mając na uwadze ostrożnie prowadzoną politykę i nieumiejętne rozgrywanie poszczególnych konfliktów i wpadek przez PiS - zdziwienie okazuje się nie na miejscu.

Platforma zyskała też mniej głosów niż dawała jej większość sondaży, jednak nie widzę tu powodów do rozpaczania. Przede wszystkim sondaże w ogóle należy czytać ostrożnie, co w mediach jest rzadko spotykane. Poza tym sondaże publikowane w prasie i telewizji są z reguły pozbawione informacji kluczowych do oceny ich rzetelności. Dochodzi do tego także niewiedza wielu dziennikarzy i komentatorów na temat mechanizmów kierujących opinią publiczną, co często kończy się dość żenującym spektaklem zaskoczenia i oburzenia skierowanego na firmy zajmujące się badaniami sondażowymi.

Jarosław Kaczyński: Nie jest źle.

Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy PiSowi się udało. Na pewno nie został zmieciony przez Platformę. Jednak Zbigniew Ziobro słusznie stawia pod ścianą spin doctorów Prawa i Sprawiedliwości. Kiedy wydawało się, że kampania nabierze zaskakująco merytorycznych barw wszystko się posypało.

Z jednej strony spotkałem oceny, że PiS faktycznie zjadł przystawki i podebrał im elektorat, bo rzeczywiście przejął część elektoratu zwłaszcza tego skrajnie prawicowego. Z drugiej jednak nie zebrał całości tego elektoratu. Partia Jarosława Kaczyńskiego dodatkowo może w najbliższym czasie przeżyć poważny wewnętrzny kryzys - konflikt pomiędzy prezesem a Ziobrą niczego dobbrego nie wróży, choć Ludwik Dorn przewiduje, że z szefem w partii nikt nie wygra.

III Gdzie jest lewica? Gdzie jest prawica?

Fascynujące są wypowiedzi przywódców SLD i Prawicy RP na temat wyników wyborów. Albo ktoś panom podał nie te wyniki, albo uważają, że dobrą miną do złej gry zakłamią rzeczywistość.

Grzegorz Napieralski: Złamaliśmy monopol.

SLD oczywiście nie przyzna się, że nie jest w tej chwili realną alternatywą dla PO i PiSu. Lewica zdobyła ponad 12% głosów i otrzymało 7 mandatów. Jednak jest to wynik nawet gorszy od ostatnich wyborów parlamentarnych, co wcale nie napawa optymizmem. Sojuszowi jeszcze daleko do włączenia się w główny nurt polityki, który umiejętnie ulokowali między swymi ugrupowaniami politycy Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości. Mam wrażenie, że partia Grzegorza Napieralskiego wykonała wręcz drobny krok w tył.

Marek Jurek: Jesteśmy piątą siłą polityczną w Polsce.

Prawica RP zdobyła 1,95% głosów i tym samym ulokowała się za Porozumieniem dla Przyszłości - CentroLewicą. Daje to szóste miejsce, jednak zgodnie z retoryką Marka Jurka - PdP-CL to koalicja wielu partii, więc jego ugrupowanie jest de facto piątą siłą w kraju.

Wszystko pięknie tylko przy obecnym podziale areny politycznej, gdzie wszelkie spory rozgrywane są pomiędzy dwiema najsilniejszymi partiami i jedną przystawką (czasem ad hoc do konfliktu włączając SLD, jak to było przy ustawi medialnej), piąta siła nic nie znaczy.

Podsumowanie.

Platforma odniosła znaczący sukces. Zdecydowanie wygrała wybory będąc partią sprawującą rządy, zdystansowała pozostałe ugrupowania i ma szansę na ugranie przewodniczącego Parlamentu Europejskiego (kandydatura Jerzego Buzka). PiS sprawił się nieźle, nie pozwolił w trudnych dla siebie wyborach na jakąś zdecydowaną porażkę. Gorzej ma się sytuacja wewnątrz partii. SLD wciąż nie jest i nie będzie alternatywą - pełni raczej rolę przystawki i otrzymuje głosy raczej dlatego, że w Polsce nie ma innego ugrupowania lewicowego. Trzeba poczekać na kolejne ruchy Sławomira Sierakowskiego. PSL zdobyło trzy mandaty i właściwie zwiększyło stan posiadania Platformy w EPP. Reszta ugrupowań stanowiła raczej kolorowe tło dla mainstreamu. Cieszy słabiutki wynik Libertas, który udowadnia, że nie wystarczy huczna i kontrowersyjna kampania, by wygrać w Polsce wybory.

Typ młodopolski - niespełniony pisarz, publicysta, rysownik, naukowiec, aktor, kabareciarz, tekściarz. Plus typ romantyczny - wszystkiemu podołam. "Polityczna kreskówka" skowronek-rysuje.salon24.pl - mój drugi blog poświęcony rysunkowi satyrycznemu

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka